15 grudnia

15 grudnia

Dramat ze smartfonem w dłoni. "Tekst" Dmitry Glukhovsky

Dramat ze smartfonem w dłoni. "Tekst" Dmitry Glukhovsky

Dmitry Glukhovsky to autor, który przemyca niesamowite pomysły do swoich książek. Ma on jednak specyficzny styl i skłonność do długich, rozwlekłych fragmentów refleksyjnych, co dla niejednej osoby okazuje się barierą ciężką do pokonania. Mnie natomiast w jego prozie pociągają ponure, pesymistyczne wizje świata i świetne oddanie klimatu otoczenia, o którym akurat pisze. Tak było w Metro 2033, tak było w Futu.Re i tak jest w Tekście, który, choć jest już powieścią realistyczną, to i tak spełnia wszystkie te punkty.

O Tekście mówi się, że jest to książka, która ma nam zwrócić uwagę na to, jak bardzo smartfony skradły nasze życie. Ja myślę jednak, że sprowadzenie tej książki głównie do kwestii naszych telefonów jest dla niej krzywdzące, ponieważ Tekst niesie ze sobą znacznie więcej treści. Dla mnie jest to przede wszystkim dramat jednego człowieka, który miał w życiu niewyobrażalnego pecha. Ilję, bo to własnie on jest głównym bohaterem najnowszej powieści Glukhovskiego, poznajemy w momencie, w którym po latach wychodzi z więzienia. Wyniszczony, okradziony z najlepszych lat młodości wraca do rodzinnego miasteczka, gdzie zamiast spokoju ducha i matczynej miłości spotyka tylko kolejne nieszczęście. A potem wszystko rusza lawinowo jak w kostkach domino. Jeden błąd, jeden zły czyn pod wpływem emocji stawia Ilję w sytuacji tragicznej, z której wyjścia po prostu nie ma.


Ale kiedy będziesz miał własne dzieci, sam zrozumiesz, że nie wolno im od razu mówić całej prawdy o tym, jak jest urządzony świat. Jeśli od razu im powiedzieć, że wszyscy kradną, wszyscy są pazerni, wszyscy cudzołożą, to pomyślą, że to jest własnie norma. I wtedy nie będą nawet czuły się winne, kiedy będą grzeszyć, i przez to będą grzeszyć jeszcze bardziej desperacko i bezwstydnie. Żeby je uchronić,trzeba upiększać, ozdabiać dla nich świat, dopóki są małe.


Tekst jest historią smutną i przygnębiającą, taką, po którą chętnie sięga się w okresie jesienno-zimowym, kiedy mamy ochotę na książki nostalgiczne, melancholijne czy refleksyjne. Najwięcej jest w tym dramatu, chociaż tak naprawdę ciężko jest ją zaszufladkować, niemniej jednak nie nazwałabym tego thrillerem — popełnione przestępstwo i związane z tym skutki są tym tylko tłem umożliwiającym wniknięcie w psychikę bohatera i obserwowanie jego zachowań i myśli, obserwowanie tego, jak bardzo jest rozdarty między tym, co powinien a tym, co chce uczynić. Podczas czytania bardzo łatwo zauważyć, że autor inspirował się prozą Dostojewskiego, a mianowicie Zbrodnią i Karą. I właśnie tutaj wchodzi kwestia przegadania książek przez Glukhovskiego i muszę wam powiedzieć, że jak przy Metrze 2033 dawało mi to w kość, a przy Futu.Re tylko trochę mniej, tak w Tekście w ogóle nie miałam wrażenia, że ta książka mi się dłuży. Gdyby teraz ktoś się mnie zapytał, jaką książkę autora uważam za najlepszą, wybrałabym właśnie Tekst. A to chyba dobrze, skoro jest to powieść najświeższa.

Poza dramatem Ilji książka porusza wspomnianą wcześniej kwestię smartfonów i tego, jak bardzo uzależnieni od nich jesteśmy i jak wiele danych o nas samych trzymamy w tak małych urządzeniach, które przecież łatwo zgubić. Dzięki temu łatwo jest się pod kogoś podszyć, chociaż nie na długo — wystarczy jeden telefon od znajomego, który zidentyfikuje nasz głos i przykrywka leży. Tekst ukazuje również obraz współczesnej Rosji jako kraju zdemoralizowanego, niesprawiedliwego i nieprzychylnego dla małej, nic nieznaczącej jednostki. Jest to też smutna historia o wychowaniu i o tym, jak bardzo nas ono warunkuje.


Nic trudnego w życiu nie ma: i umierać jest prosto, i zabić można z łatwością.


Tekst podobał mi się bardzo mocno i wręcz sama jestem zaskoczona tym, jako bardzo przypadł mi on do gustu. Po tej książce chyba otwarcie mogę powiedzieć, że lubię prozę Glukhovskiego. Nie pisze on jakoś wyszukanie, nie stosuje trudnego ani poetyckiego słownictwa, ale porusza cięższe tematy, które zmuszają nas do pewnych refleksji, a o których wcale nie czyta się trudno. Książkę jak najbardziej wam polecam, szczególnie w obecnej porze roku, kiedy za oknem ciemno, zimno i ponuro, bo myślę, że jest tego warta i w obecny nastrój (przynajmniej mój) wpisuje się idealnie.




10 grudnia

10 grudnia

Prezentowy poradnik książkowy dla fana fantasy. Edycja 2017

Prezentowy poradnik książkowy dla fana fantasy. Edycja 2017

W dzisiejszym poście mam dla Was kilka propozycji książek, które można podarować komuś w prezencie świątecznym. A ponieważ jestem takim dziwnym człowiekiem, który czyta głównie fantastykę z naciskiem na fantasy, to wszystkie książki tutaj przedstawione wybrane są pod kątem właśnie takiej osoby.

Książek, które można zaoferować w prezencie jest naprawdę dużo, dlatego ograniczałam się tutaj tylko do pozycji wydanych w 2017 roku. Nie ukrywam, że stawiałam na piękne, bogato ilustrowane wydania, bo uważam, że to właśnie one wywrą największe wrażenie na obdarowanym. Do każdej książki dodałam jej cenę w trzech wariantach, a więc cenę okładkową, cenę z księgarni nieprzeczytane.pl oraz z Taniej Książki. Ceny mogą się różnić od aktualnych, ponieważ nie są one stałe i zmieniają się na stronach księgarni, ja natomiast spisałam je na dzień 10.12.2017.

Oprócz tego, co wymieniłam poniżej, zawsze fajnym pomysłem będzie wszelka klasyka, np. Ziemiomorze czy Kroniki Amberu, do których to serii też możemy znaleźć bardzo ładne wydania w omnibusie.

Ok, to lecimy ;)

Silmarillion, J. R. R. Tolkien

Opis z okładki: Niezbędna pozycja w biblioteczce każdego fana Tolkiena ‒ zbiór opowieści o Pierwszej Erze Świata, czyli Dawnych Dniach, poprzedzających epokę, w której rozgrywa się akcja Władcy Pierścieni. Opowiedziane w książce legendy i mity sięgają zamierzchłych czasów, gdy pierwszy Władca Ciemności przebywał w Śródziemiu, a elfy Wysokiego Rodu toczyły z nim wojnę, by odzyskać Silmarile, trzy „świetliste klejnoty”, w których przetrwało światło Dwóch Drzew Valinoru. Książkę wypełniają legendy o Ainurach, Valarach, upadku Númenoru i Pierścieniu Władzy. Razem składają się one na niepowtarzalny obraz dziejów Śródziemia ‒ od Muzyki Ainurów, z której zrodził się świat, aż do końca Trzeciej Ery, gdy powiernicy Pierścienia odpłynęli z Szarej Przystani...
Dla kogo? Przepiękne, ilustrowane wydanie najważniejszego dzieła Tolkiena ucieszy każdego fana Władcy Pierścieni i jego twórczości.
Cena: okładkowa 64,90 || nieprzeczytane 40,93 || tania książka 53,22

Bestiariusz słowiański. Część pierwsza i druga, Paweł Zych, Witold Vargas

Opis z okładki: Bestiariusz słowiański. Część pierwsza i druga to wyjątkowe wydanie popularnych Bestiariuszy, w którym zebrane zostały dwie dotychczas osobne części tego tytułu, czyli Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach oraz Rzecz o biziach, kadukach i samojadkach. Dzięki temu niesamowite, pobudzające wyobraźnię historie o mitycznych stworzeniach, przekazywane z pokolenia na pokolenie przez naszych przodków, znajdziemy teraz w jednej, obszernej publikacji, którą uzupełniają jedyne w swoim rodzaju, piękne ilustracje autorstwa Pawła Zycha i Witolda Vargasa.
Dla kogo? Dla fanów mitologii słowiańskiej ale też dla tych, którzy chcą postać stwory z wierzeń naszych przodków. Wydanie zawiera mnóstwo pięknych ilustracji, od których ciężko oderwać wzrok. Bestiariusze wcześniej były wydane osobno, w październiku natomiast wydano zbiorcze wydanie pierwszej i drugiej części.
Cena: okładkowa 59,90 || niestety widzę to tylko w cenie okładkowej np. na stronie empiku

Szóstka Wron + Królestwo Kanciarzy, Leigh Bardugo

Opis z okładki: Sześcioro niebezpiecznych wyrzutków. Jeden niewykonalny skok. Przestępczy geniusz Kaz Brekker otrzymuje ofertę wzbogacenia się ponad wszelkie wyobrażenie – wystarczy w tym celu wykonać zadanie, która z pozoru wydaje się niewykonalne: 
– włamać się do niesławnego Lodowego Dworu (niezdobytej wojskowej twierdzy)
– uwolnić zakładnika (a ten może rozpętać magiczne piekło, które pochłonie cały świat)
– przeżyć dostatecznie długo, żeby odebrać nagrodę (i ją wydać)
Kaz potrzebuje ludzi wystarczająco zdesperowanych, żeby wraz z nim podjęli się tej samobójczej misji, oraz dostatecznie niebezpiecznych, żeby ją wypełnili. Wie, gdzie ich szukać. Szóstka najbardziej niebezpiecznych wyrzutków w mieście – razem mogą być nie do zatrzymania. O ile wcześniej nie pozabijają się nawzajem.
Dla kogo? Dla nastolatków i fanów literatury młodzieżowej, którzy nie przestraszą się bardziej brutalnego, lecz wciągającego świata. Seria ma trochę głupotek, ale jako literatura młodzieżowa jest warta uwagi. Dodatkowo MAG nie oszczędzał na wydaniu, dzięki czemu całość wydana jest w twardych oprawach, z tasiemką i barwionymi brzegami. Atutem tej serii jest to, że jest skończona i zawiera tylko dwa tomy.
Cena: okładkowa 39 + 45 || nieprzeczytane 25,81 + 30,10 || tania książka 28,08 + 32,40 

Belgariada, David Eddings

Opis z okładki: Miliony czytelników na świecie zachwyciły się magią bestsellerowego cyklu Belgariada Davida Eddingsa. Teraz dawni wielbiciele mogą raz jeszcze przeżyć tamten zachwyt, a niewtajemniczeni wyruszyć w niezwykłą podróż, pełną fantazji i przygód. 
Wszystko zaczyna się od kradzieży Klejnotu, który od tak dawna chronił Zachód przed złym bogiem. Dopóki Klejnot przebywał w Rivie, jak stwierdzało proroctwo, tutejszy lud będzie bezpieczny od niszczącej mocy. Garion, prosty chłopak z farmy, dobrze zna legendę o Klejnocie, ale co do magii pozostaje dość sceptyczny. Aż zrządzeniem losu przekonuje się, że nie tylko legenda Klejnotu jest prawdziwa, ale że on sam musi wyruszyć z misją niebezpieczną i niezwykłą, by go odzyskać. Garion bowiem jest dzieckiem przeznaczenia, sam los prowadzi go coraz dalej od domu, nieuchronnie pchając ku dalekiemu celowi, ku przerażającej konfrontacji z najczarniejszą magią - a od wyniku starcia zależeć będzie przyszłość świata.
Dla kogo? Zarówno dla młodzieży jak i dla starszych, o ile cenią sobie proste, schematyczne lecz wciągające fantasy ze świetnymi dialogami, postaciami i mnóstwem humoru. Belgariada to też świetna seria na początek przygody z fantastyką. Prószyński po raz kolejny zachwyca nas pięknymi wydaniami klasyki fantasy, toteż jeśli ktoś chce poznać nieco starsze serie w ładnych wydaniach, to tutaj ma okazję. Będzie to też świetny prezent dla tych, którzy serię czytali i lubią, ale nie mają jej jeszcze na swojej półce. 
Cena: okładkowa 75 || nieprzeczytane 52,23 || tania książka 56,25

Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć. Ilustrowane, J. K. Rowling

Opis z okładki: Zachwycające wydanie leksykonu Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Newta Skamandera ilustrowane przez Olivię Lomenech Gill, laureatkę Kate Greenaway Medal i English Association Picture Book Award. W tej wyjątkowej edycji przy użyciu różnych technik zilustrowane zostało każde fantastyczne stworzenie, od akromantuli po yeti. 
Mistrzowskie dzieło Newta Skamandera, które bawi i uczy czarodziejów od pokoleń, już w momencie wydania trafiło na listę podręczników Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć są niezastąpionym wprowadzeniem do świata magicznych stworzeń. 
Liczne podróże i odkrycia Skamandera zaowocowały tomem o niezrównanym znaczeniu. Niektóre ze zwierząt, jak hipogryf, bazyliszek, rogogon węgierski, będą znane czytelnikom Harry’ego Pottera. Inne zaskoczą nawet najgorliwszych amatorów magizoologii.
Dla kogo? Dla fana Harry'ego Pottera, który ceni sobie piękne wydania i fantastyczne stworzenia.
Cena: okładkowa 59 || nieprzeczytane 39,75

Pakiet książkowych dodatków z Harry'ego Pottera, J. K. Rowling

Skład: Baśnie Barda Beedle'aQuidditch przez wiekiFantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć
Opis: Nie, nie ma tego nigdzie w pakiecie, ale możecie skompletować taki zestaw sami. Myślę, że przedstawiać tego nikomu specjalnie nie muszę :)
Dla kogo? Dla fana Harry'ego Pottera, który kompulsywni gromadzi wszystkie dodatki z tego uniwersum. 
Cena: okładkowa 25x3 || nieprzeczytane 17,53 +  17,49 + 17,46 || tania książka 19,25 + 19,25 + 21,75

Rycerz Siedmiu Królestw. Wydanie ilustrowane, George R. R. Martin

Opis z okładki: Bogato ilustrowany, ekskluzywny prequel Gry o tron.
Rycerz Siedmiu Królestw to prawdziwa gratka dla wszystkich miłośników George'a R.R. Martina i jego Gry o tron. Osadzone w świecie cyklu Pieśń Lodu i Ognia trzy minipowieści (Wędrowny rycerz, Zaprzysiężony miecz, Tajemniczy rycerz) prezentują wszystko to, co przyniosło autorowi światową sławę - fascynującą "rycerską" fabułę, nakreślone wiarygodnie psychologicznie postaci, rubaszny humor i niespodziewane zwroty akcji, a wszystko to okraszone odrobiną unoszącej się nad krainami Westeros smoczej magii. 
Rycerskie turnieje, zhańbione damy, dworskie intrygi - to codzienne życie młodzieńca imieniem Dunk, który po śmierci swego rycerza wyrusza na turniej w poszukiwaniu sławy oraz honoru, nie wiedząc, że świat nie jest gotowy na przyjęcie kogoś, kto dotrzymuje przysiąg. W kolejnych częściach Dunk oraz jego kumpel Jajo (późniejszy Aegon V Targaryen, książę Westeros, król i obrońca królestwa) wmieszają się w konflikt ser Eustace'a Osgreya ze Standfast z lady Webber z Zimnej Fosy, a także przybędą na ślub lorda Ambrose'a Butterwella z Białych Murów, gdzie Dunk stanie do turnieju jako Tajemniczy Rycerz, nieświadomy prawdziwego charakteru rozgrywających się wydarzeń...
Dla kogo? Dla fana Gry o Tron, kolekcjonerskich wydań i dla tych, którzy czekają, aż nadejdzie zima. 
Cena: okładkowa 54 || nieprzeczytane 36,71 || tania książka 43,20


Alcatraz kontra Bibliotekarze, tomy 1-3, Brandon Sanderson

Skład: Piasek Raszida + Kości Skryby + Rycerze Krystalii
Opis pierwszego tomu z okładki: Co to w ogóle za pomysł na książkę? 
Bohater z wyjątkowym talentem do… bycia wyjątkową ofiarą losu? 
Misja na śmierć i życie, by uratować woreczek piasku? 
Śmiertelne zagrożenie ze strony… Bibliotekarzy? 
Tak, to jest świetny pomysł na książkę! 
Alcatraz Smedry, wychowywany przez rodziców zastępczych, nie wydaje się przeznaczony do niczego poza katastrofami. Na trzynaste urodziny otrzymuje przesyłkę ze spadkiem po nieżyjących rodzicach – a w niej zwykły woreczek ze zwykłym piaskiem. Zostaje on jednak niemal natychmiast skradziony przez tajemniczą organizację Bibliotekarzy. To wywołuje łańcuch wydarzeń, które uświadomią Alcatrazowi, że jego rodzina jest częścią grupy bojowników sprzeciwiających się Bibliotekarzom – tajnej, niebezpiecznej i złowrogiej organizacji, która faktycznie rządzi światem. Piasek Raszida ma pozwolić Bibliotekarzom przejąć pełną władzę nad światem. Alcatraz musi ich powstrzymać… uzbrojony wyłącznie w okulary i wyjątkowy talentem do bycia wyjątkową ofiarą losu…
Dla kogo? Dla dzieci, które chcą udaremnić niecny spisek Bibliotekarzy aby przejąć władzę nad światem. Seria zawiera w sumie pięć tomów, w Polsce wydane są już trzy.
Cena: okładkowa 29,90x3 || nieprzeczytane 20,27 + 18,19 + 19,46 || tania książka 23,93 + 23,92 + 23,92

Atlas tolkienowski, David Day

Opis z okładki: Bogato ilustrowany Atlas Tolkienowski to niezbędne kompendium wiedzy miłośnika Tolkiena W książce Davida Daya znajdziemy tablice chronologiczne, zestawiające najważniejsze wydarzenia z historii Śródziemia i Nieśmiertelnych Krajów czy rozmaitych królestw oraz wojen, barwne mapy ukazujące poszczególne etapy tworzenia Ardy, tablice genealogiczne ras, a także wizualizacje flory Tolkienowskiego świata. Poszczególne wydarzenia, postacie i miejsca są opisane w zwięzłych notkach, ozdobionych ilustracjami licznych autorów, znanych z wcześniejszej publikacji Davida Daya, Bestiariusza Tolkienowskiego. Przewodnik jest podzielony na osiem rozdziałów, traktujących o stworzeniu Ardy, o Nieśmiertelnych Krajach, o Śródziemiu, o królestwach Beleriandu w Pierwszej Erze, o imperium Númenoru w Drugiej Erze, o królestwach Dúnedainów w Trzeciej Erze, o wyprawie do Samotnej Góry i o wyprawie z Jedynym Pierścieniem.
Dla kogo? Dla fana Tolkiena, który lubi mieć uporządkowane wszystkie informacje w jednym, pięknie wydanym kompendium.
Cena: okładkowa 59,90 || nieprzeczytane 40,73 || tania książka 49,12

Beren i Luthien, J. R. R. Tolkien

Opis z okładki: Epicka opowieść Beren i Luthien - drobiazgowo odtworzona z rękopisów Tolkiena i po raz pierwszy przedstawiona jako zwarty, samodzielny tekst - umożliwia miłośnikom Hobbita i Władcy Pierścieni ponowne spotkanie z elfami, ludźmi, krasnoludami, orkami, a także innymi istotami i krainami spotykanymi tylko w Tolkienowskim Śródziemiu.
Historia Berena i Luthien z biegiem czasu stała się zasadniczym elementem w ewolucji Silmarillionu, zbioru mitów i legend Pierwszej Ery świata stworzonego przez J.R.R. Tolkiena. Autor, wróciwszy z bitwy nad Sommą we Francji pod koniec 1916 roku, napisał tę opowieść w następnym roku.
Zasadniczym i nigdy niezmienionym jej elementem jest fatum wiszące nad miłością Berena i Luthien, Beren był bowiem śmiertelnym człowiekiem, a Luthien pochodziła z rodu nieśmiertelnych elfów. Jej ojciec - władca bardzo nieprzychylny Berenowi - jako warunek poślubienia Luthien wyznaczył mu niemożliwe do wykonania zadanie. Stanowi to jądro legendy i prowadzi do wymagającej od dwojga zakochanych wielkiego bohaterstwa próby wykradzenia silmarila Melkorowi - największemu spośród wszystkich złych bytów, zwanego Morgothem, Czarnym Nieprzyjacielem.
Christopher Tolkien spróbował w niniejszej książce wypreparować opowieść o Berenie i Luthien z obszernego materiału, w którym była osadzona; lecz w miarę rozwoju nowych związków w ramach tej większej historii sama opowieść także przechodziła zmiany. Aby nieco odsłonić wieloletni proces ewolucji tej legendy Śródziemia, Christopher Tolkien opowiedział ją słowami ojca, przedstawiając najpierw jej pierwotną wersję, a następnie pisane prozą i wierszem fragmenty późniejszych tekstów, które ilustrują zmiany zachodzące w opowieści. Po raz pierwszy zestawione razem, ujawniają utracone później jej aspekty związane zarówno z wydarzeniami, jak i z samą narracją.
Dla kogo? Dla fana Tolkiena i historii miłosnych.
Cena: okładkowa 42,- || nieprzeczytane 26,45 || tania książka 33,60

Księga Cmentarna, Neil Gaiman

Opis z okładki: Kiedy małemu dziecku udaje się uciec przed mordercą zamierzającym zabić całą rodzinę, kto mógłby przypuszczać, że schronienia udzieli mu miejscowy cmentarz? Wychowany przez zamieszkujące go duchy, zjawy i widma, Nik musi uczyć się życia od umarłych. Ale wciąż grozi mu niebezpieczeństwo, bo morderca nie ustaje w wysiłkach, żeby dokończyć swoje zadanie...
Dla kogo? Wrzuciłam tutaj Księgę Cmentarną, bo akurat skończyłam ją czytać i spełnia wymóg "wydana w 2017", ale tak naprawdę Gaimana można kupić cokolwiek. Szczególnie, że za okładkami od Dark Crayona szaleje większa część internetu, a przynajmniej cały Instagram :) Książka dla każdego, no chyba, że ktoś sprawdził już autora i wie, że jego styl mu nie pasuje.
Cena: okładkowa 32,- || nieprzeczytane 21,17 || tania książka 24,- 

Świat kupek, Terry Pratchett

Opis z okładki: Czarująca opowieść dla czytelników w każdym wieku (ale zwłaszcza dla młodego Sama Vimesa), pióra panny Felicity Beedle, czołowej autorki literatury dziecięcej w Świecie Dysku.
Z Niucha: "Punktualne przybycie zyskało mu aprobujące skinienie Sybil, która delikatnie wręczyła mężowi nową książkę do czytania Młodemu Samowi. Vimes spojrzał na okładkę - tytuł brzmiał Świat kupek. Kiedy żona zniknęła, ostrożnie przekartkował zawartość. No tak, trudno, trzeba pogodzić się z faktem, że świat poszedł naprzód i dzisiaj bajki prawdopodobnie nie mówią o małych skrzących się istotkach ze skrzydłami. Przewracając kartkę po kartce, odkrył nagle, że ten, kto napisał tę książkę, z pewnością wiedział, jak sprawić, by takie dzieciaki jak Młody Sam śmiały się do bólu brzucha. Ten kawałek o spływaniu rzeką nawet u niego wywołał uśmiech. Ale, choć rozdzielany skatologią, znajdował się tam całkiem ciekawy materiał o zbiornikach szamba, szambonurkach i asenizatorach, i w jaki sposób psie odchody pomagają najlepiej wygarbować skórę oraz inne rzeczy, co do których człowiek nie sądził, by kiedykolwiek ich potrzebował, ale raz poznane jakoś blokują się w umyśle."
Dla kogo? Dla fana Pratchetta, w szczególności fana cyklu o Straży. Dobrym prezentem będą też wszelkie inne okołodyskowe dodatki.
Cena: okładkowa 29,90 || nieprzeczytane 18,38 || tania książka 23,92


06 grudnia

06 grudnia

Konkurs mikołajkowy!

Konkurs mikołajkowy!

Hej! Dzisiaj mam dla was zapowiadany w listopadowym podsumowaniu konkurs, czyli pobawimy się trochę w Mikołaja. To znaczy ja się pobawię, a wy możecie wygrać niedawną nowość od wydawnictwa Zysk i S-ka, a mianowicie Stację Centralną Lavie Tidhara. 

Konkurs trwa od dzisiaj, tj. od 06.12.2017 przez dwa tygodnie. Wyniki ogłoszę w osobnym poście na tym blogu dwa, trzy dni później.

Regulamin konkursu:
1. Wyłącznym organizatorem konkursu jest właścicielka bloga Misie czytanie podoba
2. Nagrodą w konkursie jest pojedynczy egzemplarz książki Stacja Centralna Lavie Tidhara. Książka jest używana, ale w idealnym stanie. 
3. Aby wziąć udział w konkursie, należy podać swój e-mail oraz odpowiedzieć na pytanie konkursowe:

Jak wyobrażasz sobie przyszłość za 300 lat?

Będzie mi również bardzo miło, jeśli zaobserwujecie tego bloga, Instagrama czy też polubicie konto na Facebooku bądź udostępnicie informacje o tym konkursie ;)

Odpowiedzi na pytanie konkursowe należy podawać w komentarzach pod tym postem.

4. Konkurs trwa od 6 do 20 grudnia 2017 r.
5. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w ciągu trzech dni od zakończenia zabawy w osobnym poście na blogu.
6. Zwycięzca zostanie wybrany przeze mnie spośród zgłoszeń spełniających wyżej wymienione wymagania.
7. Zwycięzca w ciągu 3 dni od ogłoszenia wyników musi przesłać na adres misieczytaniepodoba@gmail.com swoje dane do wysyłki. Jeśli tego nie zrobi zwycięzcą konkursu zostanie kolejna osoba. 
8. Aby przystąpić do konkursu trzeba być osobą pełnoletnią lub posiadać zgodę rodziców lub opiekunów.
9. Konkurs nie podlega przepisom ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach (Dz. U. z 2004 roku Nr 4 poz. 272 z późniejszymi zmianami).
10. Nagrody wysyłam jedynie na terenie Polski.
11. Biorący udział w konkursie akceptuje powyższy regulamin.

Powodzenia! :)

05 grudnia

05 grudnia

O smokach i ludzkiej chciwości. "Ogień przebudzenia" Anthony Ryan

O smokach i ludzkiej chciwości. "Ogień przebudzenia" Anthony Ryan

Anthony Ryan przebył długą drogę do miejsca, w którym jest obecnie. Zadebiutował w 2011 roku powieścią Pieśń Krwi, która rozpoczynała Trylogię Kruczy Cierń, a którą to żaden wydawca nie chciał wydać. Autor więc zrobił to sam. Powieść okazała się jednak takim hitem, że już wkrótce podpisał on umowę z jednym z większych wydawnictw w Wielkiej Brytanii. Niewątpliwie jest to ciekawa historia, na którą mimowolnie zwraca się uwagę: to takie od zera do bohatera, czyli opowieść o spełnianiu marzeń.

W Polsce za wydawanie tej Trylogii wzięło się wydawnictwo Papierowy Księżyc. Za granicą jest ona już skończona, ale my wciąż czekamy na nasze wydanie trzeciego tomu (dla zainteresowanych: podobno ma być w lutym). Natomiast w lipcu tego roku wydawnictwo Mag uraczyło nas pierwszym tomem drugiej już serii Ryana o wielce intrygującym tytule Draconis Memoria. Tak, moi drodzy. Tutaj będą smoki.

Recenzja zawiera delikatne spoilery. 
EDIT: Ostrzegam też przed dużymi spoilerami w komentarzach.

Przeczytanie Ognia przebudzenia wcale nie przyszło mi tak łatwo. Kto śledzi mnie na instagramie albo goodreads ten wie, że z książką miałam niejaki problem. I kończąc ją czytać wciąż mam do niej bardzo ambiwalentny stosunek. Widzicie, Anthony Ryan zastosował tutaj tyle ogranych schematów, że w pewnym momencie po prostu zaczęło mnie to bawić. Na przykład czarny charakter tej książki z wielką radością w chwili zdemaskowania wyjawi Ci, jak bardzo niecne i ambitne miał plany. Zagrażający naszym bohaterom wrogowie zginą w wyniku bardzo wygodnego przypadku w bardzo widowiskowej scenie. I to nawet nie raz, ponieważ zawsze w chwili największego zagrożenia jakimś cudem pojawi się nieoczekiwana pomoc. Nawet dostaniemy kompletnie z czapy wzięty romans tylko po to, by na końcu było więcej dramy. Właściwie czytając tę książkę ma się wrażenie, że oglądamy film ze scenami, które wszyscy już wielokrotnie widzieliśmy. 

Ech.

Wiecie, na ogół nie mam problemu z takimi rzeczami o ile książka jest dobrze napisana i potrafi mnie zakotwiczyć w fabule. Wtedy nawet za bardzo się na takie rzeczy nie zwraca uwagi. Ogień przebudzenia jednak nie potrafił tego zrobić przez ponad pół książki, a wyżej wymienione przypadki bardzo rzucały mi się w oczy. Sama fabuła też jest prosta jak budowa cepa: ot, mamy grupę ludzi, która stanie w obliczu straszliwego zagrożenia i ostatecznie (chociaż już nie w tym tomie) będzie musiała ocalić świat. Zagrożeniem będą właśnie smoki, które hodowane i traktowane wyłącznie jako źródło cennego produktu, a więc smoczej krwi, najpierw zgotują ludziom kryzys ekonomiczny, gdy tej krwi zacznie brakować, a potem staną się zagrożeniem samym w sobie.


Od razu zaznaczę, że książka nie jest złożona z samych wad, za to ma bardzo dużo klisz, które wyjątkowo tym razem działały mi na nerwy. Nie zrozumcie mnie źle — ja naprawdę lubię fantasy w klasycznym stylu i nawet jeśli coś już było, ale czyta się to dobrze, to nie mam zastrzeżeń. Ogień przebudzenia nie jest źle napisany, ale przeraźliwie się dłuży. Pierwsza połowa tej książki jest całkiem pozbawiona dynamizmu, do tego opisy są bardzo drobiazgowe i opisujące ci punkt po punkcie, co autor miał na myśli. W efekcie niby coś się dzieje, ale zasadniczo masz to gdzieś i czytasz to, żeby czytać, z westchnieniem spoglądając na wolno ubywające strony. Wszystko rozwija się w iście ślimaczym tempie, ale kiedy akcja w końcu powoli zaczyna się rozkręcać na wszystkich trzech frontach, to sytuacja na szczęście ulega poprawie i książkę czyta się znacznie przyjemniej. Ale właściwie do końca los bohaterów był mi obojętny i żadnych cieplejszych uczuć do nich wykrzesać z siebie nie potrafiłam.

Napisałam, że akcja rozwija się na wszystkich trzech frontach, ponieważ w książce mamy trzech narratorów — i jednocześnie trzy zupełnie różne od siebie klimatem wątki. Ze strony Claydona, złodzieja, który wychował się w najgorszej dzielnicy miasta otrzymamy powieść przygodową. Jego drużyna wyruszy na wyprawę mającą na celu odnaleźć mitycznego białego smoka. Podporucznik Corrick Hilemore służący na okręcie wojennym Żelaznego Syndykatu umili nam czas morskimi wojażami. Ostatni punkt widzenia otrzymamy z damskiej perspektywy, ponieważ narratorką jest Lizanne, kobieta-szpieg, którą najbardziej obrazowo można opisać przy użyciu sformułowania James Bond w spódnicy.

Bardzo podoba mi się w tych narracjach to, że one zupełnie na siebie nie nachodzą. Każda z postaci ma swoją własną historię do opowiedzenia i nie napotkamy tutaj żadnych powtórzeń. Nie oddziałują one bezpośrednio na siebie, ale pośrednio jak najbardziej, i wychwycić można wpływ wydarzeń w jednym wątku na drugi. Miłe jest też to, że owe narracje zupełnie się od siebie różnią stylem i, jak wspomniałam wyżej, klimatem. Hilemore to żołnierz z mocnym kompasem moralnym, toteż tutaj możemy się spodziewać militarnego wątku, gdzie przewodzić nam będzie ktoś o bardzo silnym poczuciu sprawiedliwości i honoru. Lizanne to szpieg, więc poczytamy sobie o intrygach, polityce i tym wszystkim, na co szpieg zwraca uwagę, a Claydon z kolei zaoferuje nam surową wyprawę w otoczeniu twardych najemników, którzy bardzo cenią sobie raz dane słowo i ustalone zasady. Wszystko to w steampunkowej otoczce oraz — rzecz jasna — w towarzystwie smoków.


Smoki stanowią zaś główną oś fabuły książki Ryana. Mamy ich cztery typy: zielone, czerwone niebieskie oraz czarne, każde o innych cechach i sposobach walki w zależności od koloru. Kto spodziewa się inteligentnych, dostojnych stworzeń ten się rozczaruje: smoki są tutaj sprowadzone raczej do roli wielkich i niebezpiecznych zwierząt. Na smokach opiera się też system magiczny Ognia przebudzenia, ponieważ upuszczając ich krew i pijąc ją można dostać supermocy — i tutaj znów to, jakich supermocy dostaniemy zależy od tego, jakiego koloru smoka krew wypijemy. Rzecz jasna nie każdy tak może, bo to byłoby bez sensu, istnieje więc grupa wybranych, których zwie się Błogosławionymi. Od razu nasuwa się skojarzenie do systemu magicznego w serii Z mgły zrodzony Brandona Sandersona, gdzie wyjątkowych umiejętności mogliśmy dostać wypijając zawartość fiolek z określonym metalem. Jeśli ktoś jednak się zastanawia, czy tych podobieństw między dwoma autorami jest więcej, to zdecydowanie mówię nie. To kompletnie inne książki, inne historie i inny styl pisania.

Jestem za to pod wielkim wrażeniem postaci kobiecych w tej książce. Wiecie, to bardzo rzadko się zdarza, kiedy autorowi wychodzą one tak dobrze, jak tutaj. Jest ich dużo, bardzo często pełnią istotne role i stoją na równi z mężczyznami w takim sensie, że one też walczą, szpiegują, są najemnikami, a nawet dowódcami — i jest to zupełnie normalne. Nie dzieje się to w tle, ale te kobiety aktywnie uczestniczą w fabule. Dzięki temu Anthony Ryan ogromnie sobie zyskał w moich oczach, bo fajnie jest poczytać o dobrze skonstruowanych kobiecych bohaterach. Całkiem dobrze wychodzi mu też tworzenie postaci ogółem. W książce jest ich istne mrowie i nawet Ci drugoplanowi mają swoje charaktery i historie, nie da się ich ze sobą pomylić.

Pochwalić muszę również świat, którego historia sięga ileś tam lat wstecz, mamy jakąś różnorodność kulturową, państwa, które mają swoje zatargi... generalnie widać, że całość jest przemyślana, zbudowana z rozmachem i aspirująca do miana epickiego fantasy, no i przede wszystkim są tutaj smoki, które, choć przedstawione w gruncie rzeczy tylko jako zwierzęta, to jednak gdzieś tam sugeruje się nam, że jest za tym coś więcej. Gdyby tylko nie te chwyty poniżej pasa, gdyby autor pisał bardziej dynamicznie, gdyby potrafił lepiej czytelnika do siebie przekonać, to ja byłabym naprawdę usatysfakcjonowana i z czystym sercem polecała książkę każdemu.

Ogień przebudzenia jest więc lekturą, której dalsze losy mimo wszystko będę śledzić, ponieważ nie potrafię tak po prostu rzucić tej serii w kąt i nie zobaczyć, jak to się rozwinie. Książka z pewnością ma swoje wady, ale ma też zalety i to tylko od Ciebie, drogi czytelniku zależy, co przemawia do Ciebie bardziej. Nie jest to do końca klasyczne fantasy, ale na pewno zapewni rozrywkę na długie godziny, bowiem końca tej historii na razie w ogóle nie widać. Ogień przebudzenia jest zaledwie preludium do czegoś większego. Poleciłabym książkę do sprawdzenia tym, którzy szukają niewymagającego fantasy z fajnym światem, konfliktem na wielką skalę, interesującymi bohaterami i smokami. Bo kiedy przymknąć oko na powtarzalność pewnych motywów, to książka prezentuje przyjemny początek epickiej serii fantasy, która łączy ze sobą smoki i steampunk. A to jest warte uwagi.

P.S. Mam wrażenie, że moje teksty są coraz dłuższe. Przepraszam?


W serii: 
1. Ogień przebudzenia



01 grudnia

01 grudnia

Książkowy listopad, czyli podsumowanie miesiąca

Książkowy listopad, czyli podsumowanie miesiąca

Grudzień! Śnieg! Błoto! Nie ma to jak zima w pełnej krasie. Biały krajobraz wygląda pięknie, ale względy praktycznie uniemożliwiają cieszyć się z niego w pełni. Tym bardziej że zamiast ślicznego śniegu bardzo szybko robi się bardzo nieśliczne błoto.

Święta za pasem, powoli można myśleć o domowych porządkach i prezentach i jakoś się do tego wszystkiego psychicznie nastrajać. Zdradzę wam, że mam w planach świąteczny poradnik prezentowy i mam nadzieję, że uda mi się go zrealizować. Myślę też, że w grudniu zorganizuję jakiś konkurs w ramach mikołajek, także bądźcie czujni.

Filmy

Listopad zaczęłam od filmu Miłość Larsa z Rayanem Goslingiem. Tytułowy Lars ulega presji otoczenia, by w końcu znalazł sobie dziewczynę, i przedstawia im Biancę — plastikowego manekina. Film nie jest komedią, jak można by pomyśleć, lecz dramatem z nutką komedii. Dla mnie jednak jest to film zbyt wyidealizowany, bowiem całe miasteczko pomaga Larsowi udając, że jego dziewczyna faktycznie istnieje i jest człowiekiem z krwi i kości. Później dorwałam się do Gwiezdnych Wojen. Widzicie, byłam pewna, że ja ich nigdy nie oglądałam, ponieważ kojarzyłam co najwyżej niektóre tylko sceny. Kiedy jednak zaczęłam już oglądać zorientowałam się, że musiałam kiedyś je widzieć, ponieważ w trakcie seansu łapałam się na tym, że ja to wszystko kojarzę i mniej więcej wiem, co będzie dalej. Przypuszczam, że musiałam być bardzo mała, kiedy oglądałam to po raz pierwszy, albo tak bardzo to do mnie nie trafiło, że totalnie wyrzuciłam te filmy z pamięci. Po seansie epizodów IV-VI jestem nimi zachwycona i zostałam fanką. Nawet nie wiecie, jaką mam frajdę wiedząc, że tyle jeszcze filmów przede mną.


W listopadzie widziałam też Mroczną Wieżę i... no cóż, porównywać mogę tylko z dwoma tomami książkowej serii, ale film przedstawia sobą totalnie inny klimat, niż książka. Strasznie przeszkadzał mi Roland, ale nie pod względem koloru skóry, tylko dlatego, że miał zupełnie inny charakter. Zamiast twardego, oschłego rewolwerowca, mamy rewolwerowca miękkiego i stanowczo zbyt rozmownego. Inaczej to sobie wyobrażałam, ale byłam przygotowana na to, że film kompletnie od książek się różni. Na koniec zostawiłam sobie bajeczkę, a mianowicie Hotel Transylwania 2. Uwielbiam to, jest to jedna z tych bajek, która dostarcza frajdy zarówno dzieciom, jak i dorosłym (może tym drugim nawet bardziej). W bajce jesteśmy w Transylwanii, a więc mamy styczność z wampirami, wilkołakami i wszelkimi innymi potworami, które próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości, gdzie ludzie na ogół niekoniecznie się ich boją, a prędzej będą chcieli zrobić sobie z nimi selfie. Bajka ma też cudowną, rozbrajającą kołysankę.

Gry

Dawno nie było tutaj części growej, ale nie dlatego, że porzuciłam tę formę rozrywki, lecz z tego powodu, że co miesiąc zapominałam o tym pisać. Może ktokolwiek pamięta, że gdy pisałam tę rubryczkę ostatnio grałam w Mass Effect 3. Grę skończyłam i strasznie, strasznie mi z tego powodu smutno. Prawdopodobnie niedługo powtórzę sobie jeszcze raz całą trylogię, bo to jest świetna space opera. Jak i rzeszę innych graczy tak i mnie zawiodła mocno końcówka i rozpaczałam z tego powodu jeszcze bardziej, ale z drugiej strony tym bardziej wielbię Mass Effect za to, jak wiele emocji we mnie wywołuje.


Po skończeniu tej gry dorwałam się do Torchlight, które jest takim wesołym i kolorowym odpowiednikiem Diablo. Przypomina to Diablo 3. No więc kiedy mam zły humor i ochotę kogoś zamordować, to odpalam sobie Torchlight i beztrosko biegam po podziemiach wybijając wszystko, co się rusza. A tak na poważnie (chociaż i w tym trochę prawdy jest), to gra niesamowicie mnie relaksuje i pozwala się odmóżdżyć, chociaż za długo w nią na raz nie pogram, bo mi się nudzi. 

W listopadzie kupiłam sobie klucz do Dishonored, niestety nie dopatrzyłam i chcąc oszczędzić kupiłam wersję, w której nie ma języka polskiego. Pomyślałam, że przecież nie jestem taka noga z angielskiego i nie mam co rozpaczać, więc w taki oto sposób gram w Dishonored po angielsku. Gra niesamowicie mi się podoba klimatem, jest mroczna, złowieszcza, do tego ten steampunk... No cudo. Gdybym tylko jeszcze umiała w to grać... widzicie, to jest skradanka, a ja nigdy nie grałam w skradankę i nie potrafię myśleć jak skrytobójca. Dlatego też zamiast poszukać jakiegoś bocznego wejścia czy zakraść się po dachach/rynnach/balkonie, to ja beztrosko włażę sobie do cudzej posesji przez główne wejście. Wyniku takich działań na pewno się domyślacie.

Opublikowane teksty

















Garść statystyk

Wyświetlenia: 20 505 (było 17 674)
Liczba obserwatorów: 112 (było 105)
Liczba obserwatorów na facebooku: 68 (było 65)
Liczba obserwatorów na instagramie: 402 (było 331)


Co przeczytałam?


W listopadzie skończyłam czytać Restaurację na końcu wszechświata. Życie, wszechświat i cała reszta Douglasa Adamsa, której to książki recenzję już popełniłam i znajdziecie ją podlinkowaną w spisie wyżej. Pokrótce mogę rzec, że tak jak pierwsza połowa tej książki była świetna i godnie kontynuowała Autostopem przez Galaktykę, tak jej druga połowa niestety mnie zawiodła, ponieważ była jakby pisana na siłę. Ogień Przebudzenia skończyłam czytać dopiero wczoraj i akurat na czas, bym mogła go wpisać jeszcze w listopadowy wynik. Recenzję książki mam już wstępnie napisaną, więc jeśli ktoś jest ciekaw mojego zdania w tej materii, to niedługo będzie mógł sobie o tym poczytać. Fantastyczną trójcę zakończy Ani słowa prawdy Jacka Piekary i powiem Wam, że z tą książką mam problem. Pierwsza jej połowa była świetna, ale kiedy autor zaczął traktować wszystko bardziej na poważnie, a z Arivalda zrobił się Wielki Mag, to niestety było coraz gorzej i po prostu mnie to już nużyło. Recenzja też się pojawi, ale w czasie bliżej nieokreślonym.


Dalej mamy Drogę Cormaca McCarthy'ego i jest to jedna z tych książek, które doceniam bardziej wtedy, kiedy minął już jakiś czas od jej przeczytania. Książka ponura i depresyjna, przez cały czas czujesz popiół w ustach i przytłaczającą zewsząd rzeczywistość. Miałam tylko nadzieję na inną końcówkę. Taką totalnie pozbawioną nadziei. Na końcu natomiast mamy dwa tomy Opowieści wigilijnych Charlesa Dickensa. Bardzo podoba mi się to, jak autor pisze, i pierwszy tom niezwykle przypadł mi do gustu. Drugi natomiast mnie rozczarował, bo mało w Opowieściach Wigilijnych było opowieści wigilijnych. Pierwsze dwie historie prezentowały raczej opowieści miłosne i dopiero ta trzecia (Sygnaturki) miała mocniejszy wydźwięk, lecz też mało związany z Bożym Narodzeniem.

Stosik


Dość ubogo u mnie w tym miesiącu, bo w stosiku mam tylko dwie książki. Nigdziebądź Neila Gaimana kupiłam u onlypretender, która robiła jesienne porządki w swojej biblioteczce. Książkę już czytałam i nawet o niej pisałam, a teraz wreszcie mam ją na własność i dołączyła do mojej kolekcji Gaimana. Królewską Talię Marcina Mortki mam natomiast z wymiany od Kam. Jej się to nie podobało, toteż zobaczymy, jak będzie u mnie. Tytuł mimowolnie kojarzy mi się z Amberem i myślę, że będzie to bardzo zgubne dla tej powieści.

A jak tam listopad u Was? :)
Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger