18 lutego

18 lutego

Z pielgrzymką do Grobowców Czasu. "Hyperion" Dana Simmonsa


Hyperion jest książką, która zachwyca na wielu poziomach. Kiedy czytałam tę powieść czułam się trochę tak, jakbym doznała literackiego objawienia, a im dalej w gąszcz stron, tym bardziej zadawałam sobie pytanie: "wow, to można tak pisać"? Hyperion rzuca na czytelnika czar, dzięki któremu kolejne słowa czytamy jak zaklęci, a z drugiej strony aż żal czytać za szybko, bo tak wyśmienitą ucztą trzeba rozkoszować się powoli.

Hyperion jest powieścią szkatułkową, w której różnorodność gatunkowa przyprawia o zawroty głowy. To nie tylko powieść science-fiction, ponieważ znajdziemy w niej i cyberpunkową powieść detektywistyczną, poezję romantyczną, horror, military sf, powieść autobiograficzną, trochę romansu, a nawet poruszającą obyczajówkę. Gdyby obedrzeć Hyperiona z otoczki sci-fi to i tak byłaby to fenomenalna książka, ponieważ trzon tej powieści stanowią niezwykle przemyślane historie bohaterów, gdzie każda z osobna mogłaby stanowić odrębną, równie fenomenalną powieść.

Wszystko to łączy osoba Dzierzby, legendarnego półboga o czerwonych oczach, który zamieszkuje Grobowce Czasu na Hyperionie. Kim właściwie jest Dzierzba? Skąd przybył i po co? Czy zwiastuje zagładę ludzkości? Nie wiadomo, chociaż książka w miarę czytania podsuwa nam kilka odpowiedzi. Wiadomo jednak, że Dzierzba jest istotą niezwykle potężną i śmiercionośną, która swoje ofiary nabija na drzewo bólu. Do niego właśnie podróżują nasi bohaterowie w ostatniej pielgrzymce przed wielką, międzygalaktyczną wojną, aby prosić go spełnienie swoich próśb. Każdy z nich ma własny bagaż doświadczeń, każdy dźwiga swój własny krzyż. Jest ich siódemka: Kapłan, Żołnierz, Uczony, Poeta, Kapitan, Detektyw i Konsul. Szkopuł w tym, że tylko jedno zostanie wysłuchane, a reszta zginie.

Fragment grafiki z Upadku Hyperiona

Uznając, że wszyscy jadą na tym samym wózku, nasi bohaterowie gromadzą się wieczorami i zaczynają mówić o sobie. Jak już zostało wspomniane, wszystkie ich opowieści są świetne. Przedstawione są w nich zarówno tragedie osobiste, dzięki którym rozumiemy powody, przez które zdecydowali się na samobójczą wyprawę do Dzierzby, jak i te na skalę światową. Początkowo miałam wrażenie, że każda kolejna opowieść podnosi poprzeczkę coraz wyżej, ale przy końcu zaczęły mi się trochę dłużyć. Myślę jednak, że wszystko zależy od tego, w jakich książkach gustujemy: ja nigdy nie przepadałam za powieściami detektywistycznymi, kryminałami, wątkami politycznymi, i to właśnie z nimi miałam tutaj problem. Nie jest to więc absolutnie wina książki, tylko moich prywatnych gustów, a różnorodność w książce Simmonsa jest na tyle duża, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Wszystko jest przemyślane i dopięte na ostatni na guzik, a każda z historii opowiada o czymś zupełnie innym zarówno fabularnie, jak i gatunkowo. W tych historiach autor stopniowo przedstawia nam nie tylko swoich bohaterów, ale również Dzierzbę i świat przyszłości, gdzie Ziemia już nie istnieje, a ludzkość skolonizowała dziesiątki, jeśli nie setki planet.


Na początku było Słowo. Potem pojawił się pieprzony edytor tekstu. Potem procesor myślowy. A potem nastąpił koniec literatury.


Jestem pod absolutnym wrażeniem tego, jak pisze Dan Simmons. Jak świetnie buduje klimat, za co by się nie wziął, jak swobodnie i lekko przekazuje swoją historię, jak potrafi poruszyć, rozbawić, zaintrygować i wzbudzić grozę. Oszołomić może ogrom dorobku kulturalnego, do którego autor nawiązuje, bo takie mniej lub bardziej oczywiste odniesienia w książce pojawiają się cały czas. Takim najbardziej oczywistym jest nawiązanie do poety Johna Keatsa już w samym tytule książki, ponieważ Keats napisał niedokończony utwór zatytułowany właśnie Hyperion. W książce poeta często jest cytowany, a nawet w pewnym sensie pojawia się osobiście.

Co mnie jeszcze zachwyca to to, z jaką łatwością Dan Simmons przeskakuje z opowieści na opowieść. Nie byłoby w tym nic specjalnie zaskakującego, gdyby nie ta różnorodność, bo pisanie z równą swobodą o podróży księdza z wątpliwościami dotyczącymi własnej wiary i epickich bitwach w kosmosie z seksem w tle, o etycznych dylematach związanych z Abrahamem i wiecznie pijanym, klnącym poecie prowadzącym rozpustne życie, o głębokich rozważaniach odnośnie do poezji czy literatury i sensacyjnym pościgu za podejrzanym mordercą jest doprawdy zadziwiające. I godne podziwu.

Fragment grafiki z Endymiona





Jedyne, co mnie troszkę rozczarowało to końcówka, której chyba nie do końca rozumiem. Byłabym naprawdę wściekła na autora, gdyby tak to zakończył, ale na szczęście jestem świadoma tego, że jest kontynuacja. Sam Hyperion natomiast jest wprowadzeniem, przedstawieniem postaci i świata, i tak naprawdę nie wyjaśnia się tu nic. Dobrym pomysłem będzie więc zaopatrzenie się od razu w drugi tom.

Warto jeszcze wspomnieć o tłumaczeniach, ponieważ w Artefaktowym wydaniu Hyperiona Dzierzba jest Dzierzbą, natomiast w starszym wydaniu w tłumaczeniu Arkadiusza Nakoniecznika bestia z Hyperiona zwie się Chyżwarem. Dokładnym tłumaczeniem jest właśnie Dzierzba (ang. shrike). Początkowo żałowałam, że nie mam tego tłumaczenia z Chyżwarem, ponieważ brzmiał mi on znacznie lepiej, ale bardzo szybko przywykłam do Dzierzby i teraz nie zamieniłabym tego tłumaczenia na drugie. W rzeczywistości natomiast Dzierzba to taki mały, ładny ptaszek z niemiłym zwyczajem nabijania żywych ofiar na cierń czy ostrą gałąź w celu późniejszego ich spożycia.

Hyperion jest książką, którą z całego serca wam polecam. Powiedzieć, że to świetna rzecz, to po prostu za mało. Jestem nim absolutnie zachwycona i to właśnie Hyperion staje się pierwszą książką science-fiction, która dołącza do grona moich ulubionych. A dzięki temu, że w Hyperionie balans pomiędzy opowieścią a nauką jest doskonale wyważony, będzie to dobry wybór na początek przygody z tym gatunkiem. Zachęcam więc gorąco do przeczytania, bo naprawdę warto.




48 komentarzy:

  1. Cholerka... muszę to przeczytać! Co prawda, nie czytałam nic od tego autora, ale tak bardzo go chwalisz, że muszę dać mu szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się zgrałyśmy z czytaniem! Ja mam jeszcze 150 stron do końca, pewnie ze dwa dni i po Hyperionie będzie... Zgadzam się, jest niesamowity! Na razie najbardziej podoba mi się historia poety a najmniej żołnierza, choć też nie była zła. Ach, no i ta historia księdza Hoyta... Cudne to jest po prostu i prześwietne. Jak na razie to obok Skrzydeł nocy mój ulubiony Artefakt ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jest nas już trzy, bo jeszcze Hadyna z bloga Rozkminy Hadyny też teraz czytała Hyperiona. :D Historia poety była genialna. <3 Ksiądz też mi się bardzo podobał, ale będzie na trzecim miejscu, a na drugim postawiłabym naukowca. Żołnierz był w miarę spoko dla mnie, za to nie podobała mi się najbardziej historia Konsula. :) Hyperion to mój pierwszy Artefakt, ale po nim mam ochotę przeczytać całą serię. :)

      Usuń
    2. Czyli luty dobry miesiąc na Simmonsa. Ja mam jeszcze Konsula przed sobą, ale opowieść naukowca tez była świetna. Jak doczytam do końca to się wypowiem o zakończeniu!

      Usuń
    3. To już niedużo. :) Czekam na posta, chętnie poczytam i porównam wrażenia. :D

      Usuń
  3. Cieszę się, że i tobie "Hyperion" przypadł do gustu. Ale dla mnie Chyżwar zawsze pozostanie Chyżwarem, niezależnie od tego, czy to tłumaczenie ma sens czy nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że obie te nazwy są dobre. Dzierzba jest tłumaczeniem dokładnym, ale Chyżwar brzmi obłędnie, chociaż nie wiem, co tłumacz brał, że coś takiego wymyślił. Próbowałam znaleźć, czy ta nazwa coś oznacza, ale poległam. :)

      Usuń
    2. Ta nazwa chyba nic nie znaczy, no chyba żeby wziąć na poważnie twierdzenie, że to zbitka słów "chyży" i "war", czyli w dowolnym tłumaczeniu "biegający wrzątek" ;) To oczywiście żart, ale ja bym chciała usłyszeć od tłumacza odpowiedź na pytanie, jak on wymyślił to imię.

      Usuń
    3. O, nie słyszałam o takim twierdzeniu. :D Gdzieś w internecie znalazłam sugestię, że to w gwarze śląskiej nazwa Dzierzby, ale nigdzie tego nie potrafiłam potwierdzić. W każdym razie strasznie mnie to nurtuje i sama chciałabym wiedzieć. :)

      Usuń
    4. O, to trzeba znaleźć kogoś, kto zna gwarę śląską i zweryfikować informację u źródła.

      Usuń
  4. Czeka na swoją kolej :) słyszałam że o ile Hyperion jest świetny to Endymion rozczarowuje, ciekawe ile w tym prawdy. Dzierzba to trafne tłumaczenie biorąc pod uwagę nawyk bohatera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak słyszałam, ale znając siebie i tak go przeczytam. Dzierzba to dosłowne tłumaczenie i tak, jest to bardzo trafna nazwa. :)

      Usuń
  5. Taak, to urwanie jest ciut dziwne, ale jednocześnie mocno zachęca do sięgnięcia po kontynuacje. W każdym razie - to po prostu kawał dobrej literatury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie właśnie nie bardzo zachęca do sięgnięcia po kontynuacje, ale mając w pamięci całą, fenomenalną książkę i to, że dalej nie wiem nic, to jednak bardzo chcę. :)

      Usuń
  6. Czytałam wersję z Chyżwarem i taką zamierzam kupić, bo ma ładniejszą szatę graficzną - bardziej dostojną i minimalistyczną, to nowe wydanie mi się nie podoba... Ale imię to jest rzeczywiście niezwykle niezrozumiałe i musiałam szukać w internecie wersji angielskiej, żeby coś z tego połapać. Z góry założyłam, że ta nazwa musi mieć drugie dno - bo u tego autora wszystko ma. To niesamowite, jak bardzo intelektualna jest ta książka - i następne. Wątek Keatsa mnie rozwalił, zaczęłam nawet czytać tego poetę. Nawiązania do mitologii też wspaniałe, zabawnie jest potem znajdować nazwy z tych książek w lekturach romantycznych lub oświeceniowych. Podoba mi się ten powrót do dawności. I faktycznie, te książki mają czar, mają klimat, ruszają emocje. W mojej pamięci i wyobraźni rysują się jak wielki niepojęty monument treści i stylu. Zakończeniem serii jestem lekko rozczarowana, ale tak wielkiego dzieła wręcz nie dało się zakończyć, więc wybaczam. Obok Orsona Scotta Carda to mój ukochany pisarz s-f.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się bardziej podoba to nowe wydanie, ale stare też ma swój urok. Ja bym bardzo chciała wiedzieć, skąd ten Chyżwar się wziął. Do Keatsa akurat książka niekoniecznie mnie zachęciła, ale do poezji w ogóle jak najbardziej. :) Mnie się ogromnie podoba to, że faktycznie jest to intelektualna książka, ale z drugiej strony nie trzeba mieć aż takiego obycia w literaturze, żeby i tak zrobiła na czytelniku duże wrażenie. Ja jestem przekonana, że nie wyłapałam nawet połowy nawiązań.

      Oj, nie napawasz mnie specjalnym optymizmem pisząc o tym zakończeniu. Ale mówisz o Upadku Hyperiona? Czy już o Endymionach? Bo że Endymiony rozczarowują to już wielokrotnie słyszałam, niestety.

      Usuń
  7. No i super. Już od pierwszego akapitu widać, że bardzo zadowolona. Dla mnie to jedna z naj lektur sf, a Simmons to bezwzględnie ulubiony pisarz. Czytałem to dano już i właśnie z Chyżwarem, który jednak mi bardziej pasuje, chociaż wiem, że mnie poprawnie. I raczej bym się już nie przestawił na inne tłumaczenie, poza tym, uwielbiam te wydanie wielkoformatowe z obwolutą, którego za nic bym nie zamienił. Można w przypadku "Hyperiona" rozstrzygać, która z historii najlepsza, mi chyba z Fedmahem Kassadem (nie pamiętam, czy dobrze) się podobała i z księdzem. A spośród dylogii jednak bardziej podobał mi się "Upadek/Zagłada Hyperiona". Zrobiła się nawet nieoficjalna grupa zwolenników jednego lub drugiego. Ciekaw jestem jak Tobie tom 2 podejdzie. Kiedy czytasz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mega zadowolona! :D Myślę, że to już bardziej kwestia przyzwyczajenia. :) Ja bym teraz nie dała rady przestawić się na Chyżwara, chociaż brzmi on dla mnie obłędnie. Ale zdążyłam przywyknąć i polubić Dzierzbę.
      Właśnie to jest fajne w Hyperionie, że każdemu inna historia może się spodobać. :D Mi najbardziej podszedł poeta i uczony, potem dałabym księdza, żołnierza, detektywa i na końcu konsula.
      Upadek Hyperiona może być jeszcze lepszy? Ale fajnie. :D Jakoś niedługo, bo muszę, po prostu muszę jak najszybciej poznać ciąg dalszy. Nie wiem, czy jeszcze w lutym, ale w marcu to już na pewno. :)

      Usuń
    2. A potem jeszcze druga dylogia z Endymionem. Jak więc Ci ten poeta i uczony pasowali to ta dylogia też powinna, bo jest bardziej filozoficzno-religijna i przygodowa, a mniej sf.

      Usuń
    3. Bardzo mnie to cieszy, bo słyszałam, że Endymion w porównaniu z Hyperionem jest rozczarowujący... no ale i tak bym przeczytała. ;)

      Usuń
    4. Nie jest różnica klas moim zdaniem. Ale mimo to Endymion bardzo dobry.

      Usuń
  8. Wy wszyscy upraliście się chyba, żeby przypominać mi ile mam zaległych Artefaktów. 😂

    OdpowiedzUsuń
  9. Dan Simmpns to w ogóle dla mnie objawienie. Zachwycił mnie Olimpem, Droodem, Terrorem, a potem też Hyperionem. Tyle totalnie różnych opowieści, a każde wyśmienita! A za kilka dni zabieram się za Endymion :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dajesz reklamę. :D No ja na pewno nie spocznę na Hyperionie. Dan Simmons to chyba będzie moje odkrycie tego roku. :)

      Usuń
    2. To teraz czytaj Terror ;) Niedługo będzie miała premierę jego ekranizacja :D

      Usuń
    3. Macałam w weekend Terror w empiku i nawet zastanawiałam się, czy go sobie nie zamówić, ale poczekam na wydanie z twardą okładką. Najpierw i tak chcę skończyć Hyperiona. :)

      Usuń
    4. Też bym poczekał na te wydanie, powinno być w marcu. A na serial czekam mega i będę czytał drugi raz. :)

      Usuń
    5. W sumie racja, bo ja też czekam na twarde wydanie i też będę drugi raz czytała przed serialem :D

      Usuń
  10. Ja czytałam Hyperiona w złym momencie i nie mogłam się w niego wkręcić, ale obiektywnie doceniam tę historię i rozumiem, co w niej powala. I tak, przede wszystkim intertekstualność i fakt, że łączy w sobie tyle różnych gatunków, a przy okazji niesamowicie je spaja. Zakończenie też mnie rozczarowało, bo miałam nadzieję, że jednak historia zajdzie trochę dalej. No ale OK. Upadek czeka na swoją kolej.

    Nie wiem, która opowieść podobała mi się najbardziej. Najlepiej pamiętam historię Uczonego i Księdza, chociaż opowieść Konsula też zrobiła na mnie wrażenie. Ma w sobie specyficzny klimat "space opery" w Cardowskim wydaniu.

    I ja jednak jestem z teamu Chyżwara :D Ta nazwa ma w sobie coś obcego i drapieżnego, a Dzierzba brzmi właśnie jak imię jakiegoś ptaszka - nawet jeśli brutalnego w swoich przyzwyczajeniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się za nią wzięłam pod koniec sesji bo uznałam, że nie wciągnie mnie za specjalnie, a wszelkie pewne serie w tej materii specjalnie omijałam. No i cóż, zupełnie nie trafiłam, bo wciągnęło bardzo. :)

      Konsul mi się akurat w ogóle nie podobał. Najlepiej oceniam poetę i uczonego. A ksiądz widzę, że się podoba raczej wszystkim. :)

      Zgadzam się i myślałam tak samo, ale jak zaczęłam czytać, to Dzierzba szybko nabrał odpowiedniego wydźwięku. To nie jest zła nazwa, ale jak się przyzwyczaiło do Chyżwara, to pewnie nie ma szans, żeby zaakceptować Dzierzbę. :)

      Usuń
  11. Ojej! To naprawdę świetnie brzmi! Chociaż stronię od sf to myślę, że mogłaby to być naprawdę mega ciekawa książka! Mnogość gatunku wydaje się być naprawdę fantastyczna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie brzmi i świetne jest. Ja też nigdy nie lubiłam sf, wolałam fantasy, ale książki takie jak Hyperion sprawiają, że mogę sf polubić. :)

      Usuń
  12. Kurczę, brzmi naprawdę dobrze. Wygląda na to, że autor odwalił kawał dobrej roboty, tworząc tę książkę. Możliwe, że powinnam się nią zainteresować pewnego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwalił wspaniałą i niesamowitą robotę. Gorąco polecam. :)

      Usuń
  13. Czaję się na twórczość tego autora, ale najpierw zacznę od "Terroru", który mam już na półce. Niemniej i "Hyperion" mnie intryguje, zwłaszcza że lubię kryminały i wątki detektywistyczne, więc na ten element nie powinnam narzekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątek kryminalno-detektywistyczny to akurat tylko jedna opowieść z sześciu. :) Pozostałe są zupełnie inne. Ja się teraz czaję na "Terror", ale najpierw na kontynuację "Hyperionu". :D

      Usuń
    2. Tak, dlatego chociaż ta jedna historia z dużym prawdopodobieństwem będzie mi się podobać. Oczywiście mam nadzieję, że pozostałe również :)

      Usuń
  14. Ostatnio sobie o Chyżwarze myślałam i doszłam do wniosku, że mimo iż Dzierzba jest tłumaczeniem mającym stanowczo więcej sensu i wskazującym na jedną z najważniejszych cech tej istoty, to jednak Chyżwar swoją chropowatością i dziwacznością pasuje do niej nawet lepiej (i nie ukrywam, że przyzwyczajenie nie odgrywa tutaj ważnej roli).

    Uwielbiam Hyperion właściwie za wszystko. Za sposób prowadzenia akcji, za opowieść o Uczonym, za niesamowity klimat i za dziwaczność historii, a przede wszystkim za możliwość zrozumienia tej opowieści na tak wiele różnych sposobów. To jedna z moich ulubionych, jeśli nie ulubiona, książek s-f i żałuję, że od kiedy zakończyłam całą tetralogię nie znalazłam innej, która by Hyperionowi dorównała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie obie nazwy są dobre, początkowo sama byłam negatywnie nastawiona do Dzierzby, ale jak tylko zaczęłam czytać, to przekonanie minęło. Być może u mnie znaczenie odgrywa przyzwyczajenie się już do tego słowa, ale po prostu je polubiłam. No i dokładność to też atut. :)

      Opowieść o Uczonym była fenomenalna. O jej bohaterów najbardziej się martwię. Kurczę, to albo dobrze zaczęłam, że tak od razu z wysokiej półki, albo źle, bo nic już nie będzie tak samo dobre. :)

      Usuń
  15. Książka jak najbardziej godna polecenia. Chyba najbardziej podobała mi się z całej serii poświęconej Hyperionowi. Bolało mnie jednak to jak wytłumaczyli skąd się tam bierze cała energia... Nie będę spoilerował ale jak dla mnie trochę zbyt cukierkowe wyjaśnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam nadzieję, że jednak Upadek Hyperiona chociaż utrzyma poprzeczkę, bo wymagania mam teraz ogromne.

      Usuń
  16. Podpisuję się pod każdym Twoim słowem. KAŻDYM. Dla mnie to też było "literackie objawienie", zwłaszcza że ja jestem "mało sf", tak na co dzień ;) Tutaj mamy majstersztyk, i tyle.
    Czytam teraz Endymiona i... no, niby styl trzyma poziom, ale tak mi brakuje tej szkatułkowej budowy, albo czegoś innego, czego nie potrafię nazwać, że entuzjazm jest zdecydowanie mniejszy. Przy Hyperionie zarywałam nocki (a zdarza mi się to rzadko, bo niewyspana nie funkcjonuję i niszczę życie otoczeniu ;)), tutaj czytam na luzie, równolegle z kilkoma innymi książkami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem mało sf, dlatego książka tym bardziej jest dla mnie wyjątkowa. :) W wielu miejscach już słyszałam, że Endymiony ogólnie są gorsze. Przy Hyperionie nocek nie zarywałam, ale czytałam jednotorowo tylko to, bo tak to zwykle czytam 2-4 książki na raz. :D

      Usuń
  17. Ja czytałem to starsze wydanie z "Chyżwarem" i zgadzam się, że o wiele lepiej brzmiał. Simmons to jeden z moich ulubionych pisarzy więc z pewnością do niego wrócę zwłaszcza, że mam to Artefaktowe wydanie :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger