22 lutego

22 lutego

Wszelkie wspomnienia są złudne, czyli "Pejzaż w kolorze sepii" Kazuo Ishiguro


Z powieściami Kazuo Ishiguro chciałam się zapoznać, jak tylko usłyszałam o ich istnieniu. Trzeba jednak powiedzieć, że nie czekał on długo, bo akurat zbiegło się to z nagrodą Nobla. Po lekturze jego pierwszej książki mogę jednak z pewnością powiedzieć, że nie będzie to książka ostatnia.

Kazuo Ishiguro to brytyjski pisarz japońskiego pochodzenia, który oprócz wspomnianego Nobla ma na swoim koncie również nagrodę Whitbread Award za Malarza świata ułudy, oraz Bookera za Okruchy dnia (które doczekały się ekranizacji z Anthonym Hopkinsem). Pejzaż w kolorze sepii to debiut autora. I to jaki debiut!

Pierwsze, co rzuca się w oczy podczas czytania tej powieści to jej dość formalny ton. Bohaterowie wyrażają się w sposób przesadnie grzeczny, nigdy nie mówiąc wprost, o co im chodzi, zawsze z ogromnym szacunkiem dla drugiej osoby. Wydaje mi się, że takie zachowanie wynika po prostu z kultury japońskiej, powoduje to jednak, że pewne rzeczy trzeba czytać między wierszami, tym bardziej że autor nie narzuca żadnej interpretacji, nie ocenia, nie opisuje uczuć swoich bohaterów. O tym, jacy są, możemy wnioskować przeważnie z ich zachowania, ponieważ nawet w narracji Etsuko wyraża się bardzo bezosobowo.

Pamięć, z czego zdaję sobie sprawę, jest zawodna; okoliczności, w których wspominamy, nierzadko nadają swoją barwę samym wspomnieniom i nie wątpię, że dotyczy to również pewnej części tego, co próbuję tutaj przedstawić.


Pejzaż w kolorze sepii oferuje nam historię opowiedzianą w dwóch czasach: przeszłym i teraźniejszym. Narratorką jest mieszkająca w Anglii owdowiała Etsuko, której córka popełniła samobójstwo. Książka przeplata jej czas teraźniejszy z przeszłym, w którym kobieta snuje wspomnienia jeszcze z czasów mieszkania w Japonii. Wspomnienia te koncentrują się wokół postaci Sachiko, zubożałej podczas wojny kobiety, matki małej, dziwnej, przyjaźniącej się jedynie z kotami Mariko. Nie są to wspomnienia ciągłe, lecz bardziej obrazki, urywki, które przychodzą do Etsuko, gdy ta myśli o samobójstwie córki. 

Gdybym miała w jednym zdaniu opisać, o czym właściwie jest Pejzaż w kolorze sepii, powiedziałabym, że jest to powieść o wspomnieniach i różnym ich postrzeganiu. W Pejzażu bowiem nie wiadomo, co jest prawdą, a co jedynie ułudą. Historia płynie spokojnym tempem, a pod koniec autor niby mimochodem podaje nam informacje, które sprawiają, że przestajemy wierzyć w to, co przeczytaliśmy na wszystkich poprzednich stronach. Ishiguro jednak znów nie podaje żadnej, jednoznacznej interpretacji, nie wyjaśnia absolutnie niczego, pozostawiając czytelnika w sferze domysłów. I w tym właśnie tkwi siła Pejzażu, ponieważ gdyby odebrać mu tę niejednoznaczność, pozostałaby tylko prosta, choć przyjemnie napisana obyczajówka z historycznym tłem. Dzięki temu, że nie ma podanej żadnej odpowiedzi, ja sama wciąż o tym myślę i próbuję odtworzyć, jak mogło być naprawdę; to, jak bardzo możemy zmienić swoje wspomnienia jest dla mnie fascynujące.

Życie było niełatwe. Być może popełniłam błąd, decydując się na ślub, bo przecież wszyscy wiedzieli, że będzie wojna. Nikt jednak nie wiedział, jak naprawdę wygląda wojna, nie wówczas


W kwestii tła historycznego Pejzaż w kolorze sepii porusza temat zmian w powojennej Japonii, a także ukazuje kraj, który po tej wojnie się podnosi. Nie odczuwa się może tego bezpośrednio, ale tu i ówdzie możemy wychwycić w rozmowie osobiste tragedie spotykanych na kartkach książki ludzi. Każdy coś lub kogoś stracił. Zmiany natomiast widać już wyraźniej, nie tylko te systemowe, ale i kulturowe, które ciągną do Japonii z Zachodu. Znać je choćby w zdziwieniu Ogaty-san, który nie potrafi uwierzyć, jak mąż z żoną mogli głosować na różne partie — kiedyś to było nie do pomyślenia. 

Pejzaż w kolorze sepii jest dla mnie zaskoczeniem, bo nie spodziewałam się tak dobrej książki. To prosta opowieść, trochę melancholijna, pełna niedopowiedzeń, ulotna, oszczędna w słowach (choć mówi wiele) i w pewien sposób piękna. Pióro Kazuo Ishiguro zauroczyło mnie do tego stopnia, że jeszcze tego samego dnia zaczęłam czytać Okruchy dnia. Książkę oczywiście polecam, choć głównie fanom powieści obyczajowych.


P.S. Okładka jest paskudna, dlatego tym razem obrazek otwierający z nią nie współgra. Jest to fragment okładki z zagranicznego wydania.



25 komentarzy:

  1. Zastanowię się jeszcze nad tą książką... lubię takie pomieszanie czasów.

    Pozdrawiam,
    toukie z http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/ 💞

    OdpowiedzUsuń
  2. Również mam w planach rozpoczęcie znajomości z tym pisarzem i myślę, że zacznę właśnie od tej książki. Jestem ciekawa, co też autor na końcu wymyślił, że to podważa wszystkie podane wcześniej informację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jak inne jego książki, ale ta jest naprawdę dobra. Początkowo odrzucił mnie bardziej formalny ton, ale szybko można przywyknąć. :) Jestem w 1/3 Okruchów dnia i na tę chwilę bardziej podoba mi się Pejzaż jednak. :)

      Usuń
    2. Niedawno na innym blogu czytałam recenzję "Okruchów dnia" i też obawiam się, że to książka nie dla mnie. Ceniona i chwalona, ale wolę zacząć od innej powieści.

      Usuń
    3. Skończyłam już Okruchy dnia i choć jest to dobra książka, to wciąż bardziej podoba mi się Pejzaż. Aczkolwiek Okruchy dnia mają świetną ekranizację. :D

      Usuń
  3. Też już spoglądałam w kierunku tej książki, ale jeszcze wciąż nie zdecydowałam czy chcę przeczytać, czy jednak nie. Bo naczytałam się trochę o "urwanym zakończeniu", jakoś tak nie bardzo mnie ciągnie w kierunku takich książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka faktycznie ma takie urwane zakończenie, ale dla mnie w tym przypadku to jest akurat atut, bo nie ma żadnych odpowiedzi, a jedynie sugestie... można poukładać sobie to wszystko w głowie, ale jak było naprawdę nie dowiemy się nigdy. :) Mimo wszystko "Pejzaż" jest dla mnie skończony, bo tu nie chodzi o poprowadzenie akcji od początku do końca, ale właśnie o te wspomnienia, a to, że nie znam prawdy i mogę się tylko domyślać bardzo mi się w tym przypadku podoba. :D

      Usuń
  4. W sumie to ja rzadko tykam obyczajówki, ale takie Czerwqone dziewczyny też były gatunkowo obyczajowe, a mi się podobały. Ogółem to dość ostrożnie podchodzę do książek, których fabuła jest osadzona w klimacie orientalnym, ale coraz bardziej mnie do takowych ciągnie i wydaje mi się, że Ishiguro to całkiem dobry wybór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje. :) Ta jest akurat bardzo w klimacie orientalnym, Okruchy dnia już nie, nie wiem, jak inne jego książki. :)

      Usuń
    2. O, dobrze wiedzieć, że nie wszystkie jego książki są orintalne, myślałam, że tak jest. A możesz coś jeszcze w tym klimacie polecić? :)

      Usuń
    3. Niestety nie, bo choć naoglądałam się dużo anime i naczytałam mang, tak książki japońskich autorów dopiero sama poznaję. :) Kupiłam jakiś czas temu "Ulicę tysiąca kwiatów" Gaila Tsukiyamy, bo to saga rodzinna i miałam nadzieję, że będzie coś podobnego do Czerwonych dziewczyn, ale jeszcze nie przeczytałam. Mam zapisane jeszcze "Kot, który spadł z nieba" Takashi Hiraide, "Kraina śniegu" Yasunari Kawabata, "Kobieta z wydm" Abe Kobo... ale nic z tego nie czytałam, więc najwyżej mogę rzucić tytułami do sprawdzenia. :)

      Usuń
    4. Btw. o "Kot, który spadł z nieba" pisała Hadyna, o tutaj

      Usuń
  5. ciekawie wygląda ale nie wiem, czy się skuszę, japońska literatura jest fascynujaca ale mnie męczy :p chociaż znając mnie to przeczytam, bo muszę zawsze sprawdzać czy nikt się nie pomylił przyznając prestiżowe nagrody :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest specyficzna i może zmęczyć, to fakt. :) Czytasz wszystkie nagrodzone książki? Przyznam się, że ja dopiero niedawno zaczęłam się tym interesować. Blog poszerza horyzonty. :)

      Usuń
    2. nagrody to nie jest jakiś mój wyznacznik, ale zwykle jak coś czytam to się interesuję, czy ktoś coś książce przyznał i też jak próbuję nowych autorów to sięgam za najbardziej znane/nagradzane pozycje :o

      Usuń
    3. No to podobnie jak ja. :)

      Usuń
  6. Wiesz, to co piszesz bardzo kojarzy mi się z "Okruchami dnia" - ten formalny, grzeczny ton, sporo niedopowiedzeń itp. Czyli może na tym polega w ogóle fenomen autora, że wymaga od czytelnika czytania między słowami ;)
    Po tę książkę chętnie sięgnę, bo jak wiesz, "Okruchy dnia" bardzo mi się spodobały. W tym debiucie natomiast widać tę jego tęsknotę za minionym (podobno Kazuo był bardzo zżyty ze swoim dziadkiem, który został w Japonii i tam zmarł, a chłopak nie zdążył się z nim pożegnać - to może być źródłem jego pomysłów).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest podobne. Chociaż ten grzeczny, formalny ton w Pejzażu i Okruchach jest zupełnie inny. Być może. :) Mnie się to właśnie bardzo podoba, ten sposób, w jaki on mówi o uczuciach swoich bohaterów i niby mimochodem podpowiada nam, co w ogóle chce nam przekazać. :)
      O! O tym nie wiedziałam, nie zagłębiałam się w życiorys autora. Nie wydaje mi się jednak, żeby akurat wplótł to tutaj. :)

      Usuń
  7. Już samo pochodzenie autora skłania do zapoznania się z lekturą. Chętnie przeczytałabym coś z punktu widzenia Japończyków, nigdy nie czytałam ich literatury. No i temat powieści jest genialny i bardzo, jak mi się wydaje, świeży. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zachęcam. :) Mnie od dawna ciągnie do Japonii, ale książki Japończyków dopiero zaczynam czytać. Do tej pory czytałam tylko o Japonii. :)

      Usuń
  8. Znam tylko "Nie opuszczaj mnie", ale uwielbiam tę historię i na pewno w przyszłości sięgnę po kolejne tytuły autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno przeczytam. Właściwie w tej chwili mam ochotę przeczytać wszystko, co autor napisał. :)

      Usuń
  9. Książki z tego kręgu kulturowego chyba po prostu mają taki klimat - tego niedopowiedzenia? Tajemniczości?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłabym skłonna się z tym zgodzić, ale chyba jeszcze za mało przeczytałam, żeby jednoznacznie to ocenić. :D

      Usuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger