04 maja

04 maja

Kwiecień w książkach, czyli podsumowanie miesiąca


Kwiecień upłynął mi pod znakiem Sandersona, co przeniosło się jeszcze na początek maja. Reread książek z ABŚ z jednej strony sprawił, że miałam poczucie marnowania czasu na książki, które już czytałam — i to książki, których rozmiary wcale nie są małe. Z drugiej jednak strony, to jest ABŚ. A dla ABŚ warto, aczkolwiek nie wiem, czy przed premierą czwartego tomu zdecyduje się zrobić to ponownie... To jednak troszkę hardcore. 

Pod koniec kwietnia zafundowałam sobie czterodniową wycieczkę do Torunia, w drodze powrotnej zahaczając o Bydgoszcz. W Bydgoszczy akurat motocykliści mieli otwarcie sezonu, toteż jedną z naszych atrakcji zostało gapienie się na ich przejazd i spacer wzdłuż ulicy, którą jechali. W Toruniu dopisała nam pogoda, mieliśmy piękne miasto do zwiedzania, karmiliśmy się naleśnikami z Manekina i posmakowaliśmy wyśmienitych lodów u Lenkiewicza, no i kupiłyśmy karciankę w klimatach fantasy, która totalnie zawładnęła naszymi wieczorami. Nie dość, że niesamowicie grywalna, to i karty takie piękne. Karcianka to Hero Realms, polecam ją wam gorąco. :)

Z innych spraw, nawiązałam współpracę z Wydawnictwem Uniwersytetu Jagiellońskiego, czego owocem był egzemplarz Tokio. Biografii. Pierwotnie miała to być współpraca jednorazowa, ale udało się pociągnąć ją dalej. Nawiązałam też współpracę z wydawnictwem Insignis, a Cień Rycerza już do mnie leci... I mam nadzieję, że skorzystacie na tym i Wy. :)



Filmy

Nie obejrzałam za wiele w kwietniu, bo przerzuciłyśmy się z Kam na planszówki, zamiast katować filmy. W repertuarze miałam więc najnowsze Jumanji, które bardzo mi się podobało i nieźle się na nim uśmiałam. To mega przyjemny i pocieszny film, ze świetną grą aktorską i niewymuszonym humorem. Nie pamiętam w ogóle starego Jumanji, więc zupełnie nie porównuję ze sobą tych filmów, ale ta nowa odsłona była świetna.

W ramach bajeczki obejrzałyśmy Fernando, czyli animację o bykach. Są takie bajki, na których dorośli bawią się równie dobrze, jak dzieci, ale myślę, że Fernando do nich nie należy... a przynajmniej zupełnie nie trafił do mnie. Przeciskające się byczki w drzwiach i śpiące razem z dzieckiem w łóżku jak wierny pies były dla mnie trochę za bardzo abstrakcyjne, a przez większość czasu zwracałam uwagę, jak bardzo absurdalne i naiwne to było, zamiast po prostu mieć z tego frajdę.

Avengers. Infinity War. Taaaak... tym razem byłam na premierze najnowszego filmu Marvela i było to świetne rozwiązanie, bo mogłam nie obawiać się spoilerów w internecie. A Infinity War to taki film, o którym najlepiej nie wiedzieć nic. I jest cudowny. Pełen emocji, śmiechu i łez, fantastycznie się na nim bawiłam, a jednocześnie zostawił mnie w stanie totalnej rozsypki. Końcówka dosłownie wbija w fotel. Na mojej sali zapadła grobowa cisza, a na napisach nikt się nie poruszył, wszyscy byli w szoku. Idźcie i obejrzycie czym prędzej. Warto, och, jak bardzo warto.


Opublikowane teksty



























Zapowiedzi na maj




Co przeczytałam?

W kwietniu przeczytałam w sumie pięć książek, co jest mega dobrym wynikiem biorąc pod uwagę rozmiar tych książek. Najpierw zaliczyłam Drogę Królów, której co prawda ponad połowę przeczytałam w kwietniu, ale to i tak było około 400 stron. Potem poszły Słowa Światłości. Wiecie, że uwielbiam tę serię, więc wszelkie ochy i achy już sobie daruję. W dalszej kolejności przeczytałam Tokio. Biografię, która to książka okazała się szalenie wciągająca, umiejętnie podając suche fakty poprzetykane różnymi ciekawostkami. Jestem bardzo zadowolona, że przeczytałam tę książkę, choć wyłącznie rozbudziła ona moją ciekawość, ale jej nie zaspokoiła. Za to jest to świetna baza do grzebania dalej i fajnie zaszczepia pragnienie wiedzy.


Po Tokio wróciłam do Sandersona i przeczytałam Dawcę Przysięgi I. Recenzję napiszę i opublikuje już niedługo, bo Dawcę II skończyłam czytać dzisiaj o 3 w nocy. Stanowczo jestem już za stara na siedzenie z książkami po nocach... Na tę chwilę mogę wam powiedzieć, że strasznie nierównomiernie rozłożony jej ciężar tej powieści. W pierwszym tomie bardzo mało się dzieje, a większość akcji i fabularnych zawirowań jest w tomie drugim. Ja wiem, że u Sandersona tak zwykle bywa, ale tym razem jakoś... bardziej...? No i Dawca mniej mi się podobał od dwóch poprzednich tomów. A może to po prostu ja, bo Kaladina jest tyle, co kot napłakał, a Shallan stanowczo za dużo. Muszę to sobie jeszcze przemyśleć... I na litość boską, czy w dialogach musi być tyle "yyyyy"? Nie mówiąc już o tym, że korekta się nie postarała, słowa bywają ze sobą sklejone, znalazłam jednego orta, raz fragmenty z dwóch punktów widzenia nie są od siebie oddzielone, co powoduje mocną dezorientację, no i Moash w pewnym momencie został Marshem, a Amaram Adolinem.

Na sam koniec miesiąca zdążyłam przeczytać jeszcze My Zamiatina. Myślałam, że zmieszczę się też z recką w kwietniu, ale totalnie mi to nie wyszło przez wyjazd. Pod pewnymi względami ta książka podobała mi się bardziej od Rok 1984 Orwella, ale Orwell zdecydowanie jest mocniejszy i bardziej składny. Widać jednak, jak wiele Orwell i Huxley brali od Zamiatina i bardzo się cieszę, że to przeczytałam. Ogromnie podobał mi się pewien chaos w tej książce i napisanie jej w formie dziennika.



Stosik

W kwietniu obrodziło, choć i tak nie kupiłam wszystkiego, co bym chciała. Resztę może uda się w maju. W sumie przybyło do mnie sześć książek, co prezentuje na dwóch zdjęciach, bo nie mam już pierwszego tomu Dawcy, a wstawione zdjęcie robiłam zaraz po tym, jak rozpakowałam paczkę. Od wydawnictw przyszły mi trzy książki, więc jest zachowany balans kupionych do recenzenckich. :) Na górze mamy Tokio. Biografię, o której już wspominałam. Niżej są Potworne istoty, których nie planowałam brać, ale pojawiające się w internecie recenzje mnie do tego przekonały. No i mamy jeszcze Wojnę i pokój, czyli pięknie wznowioną klasykę. Mam nadzieję, że nie wkopałam się za bardzo, biorąc to do recenzji, i zapałamy do siebie sympatią.

W sklepie MAGa nabyłam dwa tomy Dawcy Przysięgi i 451 stopni Fahrnheita. Bardzo chciałam przeczytać Bradbury'ego, ale nie miałam tej książki dostępnej w bibliotece, a na allegro dość drogo chodzi... wiedząc, że będzie wznowienie w Artefaktach, cierpliwie czekałam, no i w końcu mam. Uwielbiam dystopie/antyutopie (jak macie jakieś ciekawe do polecenia, to dawajcie w komentarzach :) i nie mogę się wręcz doczekać lektury tej książki.

Na koniec standardowo zapytam: jak Wam minął kwiecień? :) 

42 komentarze:

  1. No nie! Byłaś w Toruniu i się nie przyznałaś?! I w tej chwili to chyba jedyna rzecz, którą jestem w stanie napisać. Jak ochłonę, to wrócę i skomentuję resztę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbyś mieszkała w Toruniu? :P

      Usuń
    2. Oczywiście! W najpiękniejszym mieście na świecie. To kiedy znowu przyjeżdżasz? Można by się spotkać (może nawet ściągniemy Ewelinę) :D

      Gratuluję współpracy z Insignisem - pisałam do nich dawno temu przy okazji Ostrza zdrajcy i niestety nawet nie dostałam odpowiedzi.

      Jeśli chodzi o Archiwum Burzowego Światła, to czekam aż w Polsce ukaże się więcej tomów, bo jakoś nie mam chęci odświeżania sobie z każdą kolejną częścią.

      Jakiś czas temu czytałam My, ale w ogóle nie pamiętam. Tak nic nic, zero. Chociaż nie wykluczam, że miesza mi się z Rokiem 1984 i połączyło w jedną książkę.

      Wojna i pokój w tym nowym wydaniu wygląda cudnie, ale to kolejny raz, w którym nie zdecydowałabym się recenzować TAKIEJ książki, więc odpuściłam egzemplarz recenzencki. Co nie zmienia faktu, że może kiedyś zaopatrzę się we własny ;)

      Jumanji oglądałam za sprawą Eweliny (zapomniała, że oglądała) i świetnie się bawiłam. Zupełnie inny klimat niż w oryginalnym Jumanji, a Dwayne Johnson "wygrał" film :D Pod względem komediowym Jumanji na pewno wypadło duuużo lepiej niż Thor: Ragnarok, który był przesadzony w każdym punkcie.

      I też kupiłam sobie 451 stopni Fahrenheita (i 14 innych książek...) :D

      Usuń
    3. Haha. :D Nie wiem, nie wyjeżdżam za często, teraz akurat było tyle wolnego, że szkoda było nie skorzystać, i tak jakoś padło na Toruń. :P

      Dzięki. :) Ja też nie dostawałam odpowiedzi od Insignis, więc w sumie się zdziwiłam, jak do mnie w końcu napisali.

      Co do ABŚ widzę, że parę osób ma taki plan, ale szczerze mi by się nie chciało tyle czekać z serią, którą wszyscy chwalą. :)

      Nom, Zamiatin to taka mieszanka Roku 1984 i Nowego wspaniałego świata. Bardzo możliwe, że Ci się wymieszało.

      Wojna i pokój... no, jak widzisz ja jestem masochistką. :D

      Dwayne Johnos był super. I Jack Black grający nastolatkę też. :D Oj tam, Thor: Ragnarok też był fajny, tylko to inny typ humoru. :)

      Hah, szalejesz. :D

      Usuń
    4. Dobry wybór :P Szkoda tylko, że się nie zgadałyśmy. Ale gdybyś kiedyś planowała powtórzyć wycieczkę, to daj znać ;)

      Rozpoczęłam zbyt wiele serii, których końca się nie doczekałam, a po kilku latach już trudno przypomnieć sobie szczegóły, więc niee... Zdaje się, że Sanderson planuje siedem części (albo dziewięć?), więc jak wyjdzie piąta, to pewnie powoli ruszę do czytania :D

      W Jumanji generalnie bardzo fajnie wyszła gra aktorska, chociaż Hart za bardzo nie odszedł od swojej "zwyczajowej" roli (plecak przydupasa był genialnym nawiązaniem do gier RPG :D ). Ta "zabójczyni" też nieszczególnie, biorąc pod uwagę, że to Nebula ze Strażników Galaktyki xD

      A Thor był przegięty. Gdyby usunąć połowę żartów, byłoby znacznie lepiej. Wątek z Doktorem Strangem był świetny na koniec Strange'a, a przy rozwinięciu w Thorze zrobił się w nieciekawy sposób chaotyczny. Rozmowa z Surturem i te wszystkie "poczekaj chwilkę, niech mnie okręci", pijana Walkiria, która spada z podjazdu swojego statku, Thor błagający, żeby nie obcinali mu włosów i uderzający się kulą do kręgli z takim "to było zamierzone", kamienny koleś, który nosi kumpla pod pachą, bo przez przypadek na niego nadepnął i go zabił. No "łahahaha". Inna sprawa, że skoro już zrobili z Cate Blanchett Helę, to uważam, że trzeba było znaleźć kogoś innego na Skurge'a. Okej, podejrzewam, że 90% osób nie skojarzy łysola z tatuażem na czaszce z blondwłosym Eomerem, ba, pewnie przez zmianę koloru włosów część nie pozna Blanchett, ale trochę mnie to mierziło. Jakoś nie przepadam za takimi duetami.

      Usuń
    5. Dam znać. :)

      Sanderson planuje dziesięć części. :P A między piątym a szóstym ma być jakaś dłuższa przerwa, więc może zacznij, jak będzie już szósty. :P

      Faktycznie z tym plecakiem, nie pomyślałam o tym. xD O tym, że to Nebula zorientowałam się po tym, jak sprawdzałam aktorkę, bo skądś ją skojarzyłam. Ona była świetna, z tym swoim uwodzeniem, tańcem i pocałunkiem z bohaterem Johnsona. xD

      Thor... tak jak mówię, to kwestia humoru. Te wszystkie rzeczy, które Ty wymieniasz jako wady, mi się podobały i się z nich śmiałam. Ja to nazywam takim trochę "durnym humorem", który trzeba po prostu lubić. :)

      Duet Cate Blanchett i Eomera był świetny właśnie. Patrzyłam na nich i nie mogłam przestać się uśmiechać. :D

      Usuń
  2. Och, ale mnie zasmuciło to, co napisałaś o Dawcy. Planowałam czytać gona wakacje i chyba mój entuzjazm lekko opadł. Ale może zapomnę o tym do lipca? Zobaczymy :) Bradbury'ego też chcę sobie zafundować, ale chyba w przyszłym miesiącu zrobię większe zakupy zakup. Mój kwiecień minął jako tako, mogło być lepiej, ale też i gorzej, więc nie narzekam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wciąż Sanderson, więc nie jest źle. Po prostu jest gorzej w stosunku do poprzednich tomów... przynajmniej w moich oczach, bo możesz odebrać to inaczej. Sama się sobie dziwie, jak wiele uwag miałam do Dawcy (wpis już ogarnęłam i bardzo tam narzekałam, hah. Może ostatnio za bardzo na wszystko narzekam?). Ja planuję dużą, urodzinową paczkę, ale nie wiem, czy mang/komiksów, czy książek. :)

      Usuń
    2. Czekam zatem na opinię. Mnie właśnie to "wciąż Sanderson" nie przekonuje, bo nie zachwycił mnie on. Widzę, że jest dobry, ale nic ponadto. Zobaczymy jak będzie z tym Dawcą.

      Usuń
    3. Mnie zachwyca jego budowanie świata i łączenie wszystkich wątków, i najgorętsze uczucia mam właśnie wobec ABŚ (Kaladin!). Nie uznaje go za geniusza, ale jego fantasy ma wszystko to, czego mogę oczekiwać od takiego fantasy, i kuleje mi tylko językowo. :) Przez "to wciąż Sanderson" mam na myśli, że dalej dobrze się go czyta i nie ma tragedii, po prostu Dawcę uznaje za tom słabszy i nie podoba mi się kierunek, jaki obiera ta seria. No ale więcej będzie we wpisie. :)

      Usuń
    4. Oki, to nadal czekam. Właśnie językowo też zauważyłam, że jest raczej średnio już przy okazji Drogi królów, która pozostaje moim faworytem jak do tej proy, jeżeli chodzi o ABŚ :)

      Usuń
    5. Językowo to mi on czasem przypomina młodzieżówki i nie wiem, czy jest to wina tłumaczenia, czy nie. Wszyscy, którzy czytali w oryginale twierdzą, że tam jest dużo lepiej i tłumaczenie nie umywa się do oryginału.

      Usuń
  3. Świetne podsumowanie :) Sama mam ochotę zabrać się kiedyś za Sandersona, choć objętość takiej "Drogi królów" troszkę mnie przeraża haha :D
    Również widziałam Avengersów ♥♥ I dziękuję za przypomnienie o Jumanji, bo swojego czasu miałam ochotę to obejrzeć, trzeba więc to wreszcie zrobić.
    Ja również skleciłam podsumowanie na blogu, jeśli masz ochotę zajrzeć to zapraszam ;)
    https://ogrodliteracki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;) Nom, Droga Królów może przerażać rozmiarami. Może spróbuj na początek z czymś cieńszym? "Z mgły zrodzony", albo "Elantris"?
      Avengersi. <333 Nie ma za co, polecam bardzo Jumanji, mega pozytywny film. :)

      Usuń
  4. A to mnie zaskoczyłaś tymi słowami o "Dawcy". Ale przeczytam i sama się przekonam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama jestem zaskoczona, jak bardzo ponarzekałam sobie na Dawcę. :(

      Usuń
  5. "451 stopni" jest urocze (o ile można powiedzieć tak o dystopii :P)
    Podziwiam te stosiki Sandersonów. A co do korekty, to chyba coraz częstsze, że wydawnictwa tak się śpieszą, że zostawiają masę błędów. A szkoda...
    I marzy mi się to wydanie "Wojny i pokoju" <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, spoko, jeszcze nie spotkałam opinii o uroczej dystopii. :D
      Ach, Sanderson. <3 A ty chyba czytałaś coś od Sandersona, prawda? Wydaje mi się, że widziałam gdzieś u Ciebie "Z mgły zrodzonego". :)
      Ja jestem za bardzo nieuważna i za szybko czytam, żeby wychwytywać błędy w korekcie, ale skoro tym razem nawet ja to widzę, to jest źle. Ale masz rację, często ostatnio czytam o takich błędach.
      Jest piękne. <3 :D

      Usuń
  6. Może kiedyś przeczytam te "Potworne istoty". Jak nie zapomnę. ;) Zrecenzuj najpierw. :D

    Kiedyś grałem w karcianki (Ani Mayhem przede wszystkim), ale teraz mógłbym się zmotywować tylko do słowiańskiej. ;)

    Standardowo.. za szybko... ;) Nie wiem kiedy minął. :D I znowu filmowo i serialowo - raczej, ale tym razem przynajmniej załapałem się na jeden festiwal filmowy (i dwa opuściłem) :P Moje największe osiągnięcie to przeczytanie magazynu na ekranie komputera. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Potworne istoty" mają urocze, groteskowe ilustracje. :D Recka pewnie będzie w przyszłym tygodniu, max w kolejnym. :)

      Wygooglałam sobie to Ani Mayhem. Hah, nie wiedziałam, że była jakaś karcianka z anime. :D Ale jednak wolę klimaty fantasy, choć jeszcze parę lat temu zabiłabym za takie karty. Mnie ostatnio bardzo na to wzięło, to znaczy to okres jakiegoś miesiąca czy dwóch. Wcześniej grałam trochę w Warhammera, ale niespecjalnie chwyciło, potem były jakieś krótkie i mało skomplikowane gry na 5-10 minut. Ale Hero Realms jest cudne, a wiem, że dostanę jeszcze jakieś gry na urodziny, więc faza będzie trwać dalej. :D

      Nom, wszystko za szybko leci. :) Gratuluję osiągnięcia! Ja kupiłam kolejny numer Nowej fantastyki, a nie przeczytałam jeszcze starego... :)

      Usuń
  7. Zazdroszczę ten wycieczki do Torunia :). Ja przez Toruń przejeżdżałam niezliczoną ilość razy, ale jeszcze nigdy nie miałam czasu pozwiedzać :(. A i też zamówiłam "451 stopni Fahrenheita". Podobno świetna książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie kiedyś ominęła wycieczka klasowa do Torunia, to teraz jakby nadrobiłam. :) O Fahrnheicie też tak słyszałam, i w ogóle o całej twórczości Badbury'ego. :)

      Usuń
    2. No, to się przekonamy na własnej skórze, czy takie dobre :)

      Usuń
  8. Ja byłem pozytywnie zaskoczony tym Jumanji, bo myślałem, że to mega głupie będzie. Ale ostatecznie też się trochę pośmiałem i było całkiem, całkiem. Bardzo lubię Dwayne'a - super aktor. Na Avengers zacieram rączki.
    Ciekawi mnie ten Dawca, bo już kolejna opinia, że coś ciężko się w niego 'wgryźć', sam niedługo się przekonam.
    Fajnie, że Ci ten Zamiatin podszedł, widać jak na dłoni podobieństwa z Huxleyem i Orwellem, warto poznać wszystkie 3.
    Wojna i pokój piękne wydanie, które sam chcę. Mam tę książkę na uwadze od dawna, klasyka, którą trzeba poznać. Nie wiem tylko kiedy.
    Cieszy mnie widok Bradbury'ego. Obyś się tylko nie przeraziła fabułą, bo to mocny cios dla każdego czytelnia, jak czyta co tam się dzieje z książkami. :P
    Udanego maja. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podejrzewałam, że to będzie fajne właśnie przez to, że gra tam Dwayne. Filmy z nim są śmieszne na granicy głupoty, ale w taki bardzo pozytywny sposób. Też lubię tego aktora. :)

      Nie powiedziałabym, że ciężko się w Dawcę wgryźć, bo u Sandersona bardzo łatwo wsiąknąć w dany świat, ale ta pierwsza połowa... no nudą tam trochę wieje... Zawsze było kilka ciekawszych fragmentów w środku książki, ale tym razem większość jest w tomie drugim, a w pierwszym prawie nic. No i dla mnie to, że nie ma Kaladina (jest go więcej w II), a jest tyle Shallan (która się cofa w rozwoju jakby), to poważny problem. :P Właściwie mam zadziwiająco dużo uwag do Dawcy i zastanawiam się, czy to ja za bardzo ostatnio na wszystko narzekam... :P

      "Wojnę i pokój" miałam teraz odpuścić, jak wiesz, ale nie wytrzymałam. :) Mniej więcej wiem, co się będzie działo u Bradbury'ego, więc raczej się nie przerażę. :P

      Dzięki i wzajemnie. :)

      Usuń
  9. Ja po SŚ się do Shallan przekonałem, no chyba że faktycznie wieje ostro nudą. Ale ja wodolejstwo Sandersona lubię, więc myślę, że przejdę przez to bez odcisków. :)

    Aha, a czytałaś coś ogólnie wcześniej od Bradbury/ego"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również, ale po Dawcy mam jej szczerze dość. :P

      Nope, to będzie pierwsza. :)

      Usuń
  10. "Avengers" to świetny film i faktycznie - spoilery zepsułyby całkowicie ten film, więc przed pójściem do kina unikałam ich jak ognia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze. Aż się teraz roi od nich w internecie, więc lepiej było iść czym prędzej. :)

      Usuń
  11. Naprawdę jestem pełna podziwu, że postanowiłaś przeczytać jeszcze raz "Drogę Królów" i "Słowa Światłości", toż to takie cegły :D A na dodatek od razu wskoczyłaś w "Dawcę"! Szacuneczek. Ja nie będę sobie odświeżać, ale trochę się boję, że niewiele już z ABŚ pamietam. Szkoda, że Ci się mniej "Dawca" podobał, ale w sumie ja Shallan baaardzo polubiłam (chociaż Kaladina też :D), więc może bardziej do mnie trafi.
    Avengersi faktycznie byli świetni, chociaż przez to że wiedizałam, że będzie rozpiździel na koniec to nie byłam super zaskoczona. Szczególnie, że nadchodzące filmy z uniwersum wskazują na liczne powroty. (SPOILER pewnie oprócz mojego ukochanego Lokiego :( KONIEC SPOILERA)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się sobie dziwie, że się tego podjęłam i że się udało. :) Ale po takim maratonie zdecydowanie muszę od Sandersona odpocząć. :P Właśnie ja dużo z ABŚ zapomniałam, więc taki reread się przydał. :)
      Shallan polubiłam po Słowach Światłości, ale po Dawcy mam jej dość. Jest jej bardzo dużo, więc jeśli żywisz wobec niej cieplejsze uczucia, to jest szansa, że bardziej Ci podejdzie. :)
      Ja byłam super zaskoczona, bo nie wiedziałam nic. :D A o tym, że przecież są kolejne filmy, skapowałam się dopiero po wyjściu z kina, więc szok podwójny. :D

      Usuń
  12. Gratuluję współprac! :)
    Oj, teraz nabrałam ochoty, aby obejrzeć Avengers :)
    "Wojnę i pokój" też mam w planach, ale ja mam w domu jeszcze stareńkie czterotomowe wydanie :) No i ABŚ... Ale to kiedyś, jak inne książki Sandersona przeczytam. Przynajmniej część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :)
      Ja "Wojny i pokoju" nie posiadam, i nigdy nie czytałam, więc akurat trafiła mi się szansa w takim ładnym wydaniu. :)

      Usuń
  13. U mnie również było ponowne czytanie "Drogi królów" i "Słów światłości". Natomiast teraz jestem w trakcie czytania drugiej części "Dawcy przysięgi" i pierwsza część strasznie długo się rozkręcała, ale i tak była świetna - już chyba nie potrafię negatywnie cenić książek Sandersona :P I jak w "Drodze królów" nie znosiłam rozdziałów Shallan, a w "Słowach..." powoli zaczęłam się do niej przekonywać, to w "Dawcy..." jej wątek zaczyna mnie coraz bardziej denerwować. Wkurza mnie to jej rozczepienie osobowości. A mojego Kaladina tak mało :/ W każdym razie jeszcze jakieś 400 stron przede mną :)
    "451 stopni Fahrnheita" również nabyłam i mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać w maju, bo bardzo mnie ciekawi.
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, sporo osób się na to zdecydowało. :D Ja z kolei inaczej - im więcej czytam jego książek, tym bardziej widzę w nich wady i jestem dużo bardziej krytyczna, niż kiedyś (kiedyś w ogóle nie byłam krytyczna). Co do Shallan, to mam tak samo. W Dawcy jest okropna, jakby cofnęła się trochę w rozwoju do biednej, zagubionej dziewczyny (co niby jest zrozumiałe przez jej problem), ale jest jej stanowczo za dużo. :) Tak, Kaladina stanowczo za mało. :(
      Pozdrawiam również. :)

      Usuń
  14. Zazdraszczam Torunia, mam z tym miastem bardzo fajne wspomnienia z czasów studenckich, kiedy z koleżankami wybrałyśmy się tam na dwa dni, a także z czasów meczów siatkarskich, nie pamiętam już na jakiej imprezie. No i pogoda jak dopisuje, to się zwiedza świetnie:)

    Nawet jako wielbicielka Sandersona muszę przyznać, że „Dawca” podobał mi się odrobinę mniej niż poprzednie części Archiwum, ale jako wielbicielka Dalinara wybaczam autorowi wszystko ❤️ Co do korekty... właśnie dlatego wolę przeczytać w oryginale. Nie dość, że tłumaczenie odstaje poziomem od oryginału, to jeszcze jakbym zobaczyła wspomniane przez Ciebie yyyyy, chyba by mnie szlag trafił.

    Na Avengrsów miałam iść jutro ze współlokatorką, ale cholera jedna poleciała dziś do Korei, więc chyba wybiorę się sama XD Na szczęście udało mi się jakimś cudem uniknąć spoilerów, więc idę z duszą na ramieniu, co tez może się wydarzyć :)

    To wydanie „Wojny i pokoju” wygląda nieziemsko!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz też mam z tym miastem dobre wspomnienia i szkoda, że to były tylko 4 dni. :)

      Uff, ulżyło mi, że to nie tylko ja. W moim przypadku nawet Dalinar nie pomaga, aczkolwiek jego postać była cudowna, zwłaszcza przeszłość. <3 Mam nadzieję, że do czwartego tomu ogarnę się na tyle, że sama będę mogła przeczytać go w oryginale, bo ten trzeci woła o pomstę do nieba.

      Mam nadzieję, że miałaś cudowny seans, jeśli zdecydowałaś się iść. :D Co do Wojny i pokoju, to absolutnie się zgadzam. Cudo wydanie. :)

      Usuń
  15. Kwiecień miesiącem Sandersona jak widzę. :D
    Muszę przyznać, że mam podobnie jak Ty. Bardzo cudownie, z ochami i echami wraca się do ABŚ, ale czy przed tomem IV powtórzę ten wyczyn - wątpię.
    Ja już niebawem zabieram się za drugi tom "Dawcy...", ale tak jak pisałam u siebie po pierwszym tomie strasznie mi żal Kaladina, bo został potraktowany "po macoszemu" i zepchnięty w cień Shallan. Liczyłam na to, że w tomie II będzie go trochę więcej, więc Twoje słowa, że nadal jest go mało "rozdzierają moją duszę". ;)

    Idąc dalej. Na Avengersach jeszcze nie byłam. Podkreślę JESZCZE. ;)
    No i strasznie mnie czaruje to wydanie "Wojny i pokoju". Mam inne więc "obejdę się smakiem". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. :D
      A tym razem to były już trzy tomy, więc jeszcze więcej czasu na to by zeszło... :)
      Zgadzam się, Kaladin strasznie ucierpiał w tym tomie. W drugim faktycznie jest go więcej, ale i tak strasznie mało. :P Najwięcej jest właśnie Shallan, nawet Dalinara tyle nie ma... :)

      To idź czym prędzej, bardzo fajny film. :) "Wojny i pokoju" nie mam, więc to wydanie bardzo mnie cieszy, tym bardziej, że jest cudne. :D

      Usuń
  16. "Nie obejrzałam za wiele w kwietniu, bo przerzuciłyśmy się z Kam na planszówki, zamiast katować filmy." - serce moje się raduje :D Jakbyś potrzebowała jakiejś inspiracji, to pisz :D


    I fakt, ja też oglądałam Jumanji, jak zauwazyła Wiedźma. Nie trafiło do podsumowania kwietnia, bo jakoś wyparłam, chociaż bawiłam się całkiem dobrze. Dostanie honorową wzmiankę w podsumowaniu maja ;)

    A Zamiatin ryje psychę, że się tak kolokwialnie wyrażę, prawda? Czytałam go dwukrotnie i za każdym razem byłam pod dużym wrazeniem (pierwszy raz czytałam do matury ustnej, drugi parę lat temu). Zwróciłaś uwagę na to, jak (i kiedy) operuje kolorem w opisach? To jedna z niewielu książek, która tak plastycznie wykorzystuje barwy do określonych sytuacji. Rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w ogóle, to niestety, ale u mnie nastąpił zwrot od planszówek w stronę filmów. Zabieramy się codziennie żeby coś zagrać, a lądujemy przed laptopem oglądając Lucyfera. Chyba się uzależniłam (dzięki, Wiedźma. Twoja wina.).

      Usuń
    2. Będę pisać i na pewno z większą uwagą czytać Twoje posty o planszówkach. :)

      Ja mam co miesiąc problem z przypomnieniem sobie filmów, jakie oglądałam. Starałam się je zapisywać, ale ostatnio totalnie to sobie odpuściłam. :) Jumanji szału nie robi, ale jest naprawdę przyjemnym i zabawnym filmem.

      Zamiatin zachwycił mnie na początku, troszku rozczarował końcówką, ale i tak wrażenia mam bardzo na tak. Na kolory w ogóle nie zwróciłam uwagi, za to bardzo podobał mi się chaos w tej książce. Urywanie zdań, notatek. I to, jak bohater przechodzi z totalnego wyprania mózgu na jakieś myślenie, które nazwano chorobą duszy i wyobraźni... No bomba. :)

      Usuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger