18 sierpnia

18 sierpnia

Krótko o "Pożarze" i "Calamity" Brandona Sandersona


Przeglądając posty, jakie ostatnio publikowałam, rzuciło mi się w oczy to, że dawno nie było tutaj wpisu o książkach Brandona Sandersona. Śpieszę dzisiaj ten karygodny błąd naprawić i oto post o dwóch tomach z serii Mściciele. Pierwotnie miałam o nich pisać osobno, ale właściwie niewiele mam do dodania, więc luźno wypowiem się na ich temat razem. Poza tym bardzo ciężko pisze mi się o kontynuacjach cyklu, bo nigdy nie wiem, co powinnam napisać, żeby nikomu przypadkiem czegoś nie zdradzić, a i często moje wrażenia z dalszych tomów są bardzo podobne do tych z pierwszego.

Po zakończeniu cyklu wciąż uważam Mścicieli za bardzo dobrą młodzieżówkę, ale w szerszej perspektywie oceniam ją jako przeciętną. Przez wszystkie trzy tomy Sanderson utrzymuje poziom, nieustannie zadziwiając nas swoją wyobraźnią. W Pożarze akcja przenosi się z Chicago do Babilaru, dawnego Manhattanu, gdzie niepodzielnie rządzi kolejny super-extra-silny Epik: Regalia. Nasi bohaterowie znów będą musieli na końcu pokonać głównego bossa, a po drodze zdjąć kilku pomniejszych; tym razem jednak nie odbywa się to tak zupełnie bez refleksji, bo znacznie więcej tu gadania i przemyśleń na temat tego, czy Epików da się naprawić. Ogromnie podoba mi się pomysł z ludźmi, którym moc poprzewracała w głowach stwarzając tych "złych superbohaterów", bo i lubię kiedy autorzy wnikają w naturę człowieka. Tym samym spodobały mi się też takie rozważania, czy Epicy są źli z natury. Babilar za to oferuje nam mnóstwo nowych cudów, bo tak jak poprzednie miasto mieliśmy zamienione w stal, tak tutejsze jest zatopione w wodzie. Dalej mamy też mnóstwo akcji, walk i pościgów, pokręconych metafor Dawida i humorystycznych dialogów między ekipą, a na końcu autor oferuje nam porządny plot twist, który wprawia nas w konsternację. Szczerze byłam zaciekawiona, jak Sanderson z tego wybrnie, ponieważ wydawało się, że wszystko jest już stracone i utkwiliśmy w naprawdę beznadziejnej sytuacji.


Wybrnął... kiepsko. W Calamity wszystko jest utrzymane w podobnym tonie jak w tomach poprzednich i komu podobały się dwie poprzednie części, ten nie zawiedzie się i tutaj. Problemem jest ta nieszczęsna końcówka. Być może pasuje ona do serii młodzieżowej, ale jeśli bym nie przypominała sobie co chwila, że czytam młodzieżówkę, to byłabym nią znacznie bardziej zawiedziona i rozczarowana. Dodatkowo w ogóle nie pasuje mi ona do Sandersona, który przyzwyczaił nas do mocnych i epickich rozwiązań. Końcówka jest tak nagła i przesłodzona do tego stopnia, że można przy niej pluć cukrem. Wiecie, w którejś z kolei części Strasznego filmu była taka scena, gdzie bohaterowie próbowali przekonać Sadako (ta dziewczynka z The Ring, co wyłazi ze studni), żeby nie robiła im kuku tekstami, że brak jej troski i domowego ciepła, co oni oczywiście mogą jej zapewnić. Wychodzili z założenia, że Sadako w głębi serca na pewno jest dobrą dziewczynką, a jedynie skrzywdzoną przez los. Sadako wtedy ze szkaradnego potwora zamienia się w śliczną dziewoję, promiennie się uśmiecha i dziękuje mówiąc, że uzdrowiła ją ich miłość. Mniej więcej tak można podsumować zakończenie tej serii.

Chodziło o nią. I o mnie. Musiałem coś powiedzieć. Coś romantycznego. Coś, co jej zawróci w głowie.
- Jesteś jak kartofelek! - krzyknąłem za nią. - Na polu minowym.
Zastygła w miejscu. Potem obróciła się do mnie z twarzą oświetloną przez na pół dojrzały owoc.
- Kartofelek? - zapytała bez emocji. - To najlepsze na co cię stać? Poważnie?
- To ma sens - odpowiedziałem. - Posłuchaj. Idziesz przez pole minowe i boisz się, że wylecisz w powietrze. I nagle następujesz na coś i myślisz: "już po mnie". Ale to tylko kartofelek. A jesteś uszczęśliwiony, znajdując coś cudownego tam, gdzie spodziewałeś się czegoś okropnego. Tym właśnie jesteś. Dla mnie.
- Kartofelkiem.
- Oczywiście. Frytki? Puree? Kto by nie lubił kartofelków?
- Mnóstwo ludzi. A dlaczego nie może to być coś słodkiego jak ciasteczko?
- Bo ciasteczko nie wyrosłoby na polu minowym. Oczywiście.

Z plusów bardzo podobał mi się wątek Megan i rozwinięcia jej mocy. Niestety nic nie mogę powiedzieć więcej, bo za bardzo wam zdradzę fabułę. Trochę się też obawiałam trójkącika miłosnego, ale na szczęście okazało się, że niczego takiego nie było. I chociaż wątek romansowy tutaj jest, to nie jest on drażniący ani wysuwający się na pierwszy plan. Muszę też dodać, że mimo mojego narzekania na końcówkę i przeciętność serii ogółem, to Calamity połknęłam w jeden dzień, a i poprzednie tomy dużo czasu mi nie zajęły. Sandersona jak zawsze świetnie się czyta, bo nawet jeśli nie ma tu jakiegoś mocnego tąpnięcia, to jego styl wciąż jest lekki i przyjemny, a wyobraźnia zachwyca.

Konkluzja jest więc taka, że Mściciele to naprawdę dobra seria młodzieżowa, ale nic więcej. Nie wywoła w nas burzy emocji ani nie zostawi z kacem książkowym, nie znajdziemy w niej bohaterów, za którymi będziemy tęsknić czy fabuły, do której będziemy wracać. To seria dobra na raz, i tyle. Absolutnie nie można jej porównywać z innymi dziełami Sandersona, tj. z Archiwum Burzowego Światła czy z Z mgły zrodzonym, bo to zupełnie inny kaliber i zwyczajnie nie wypada. Mściciele to seria prosta i przyjemna, którą miło było przeczytać, ale na pewno do niej nie wrócę i szybko o niej zapomnę. Chociaż wciąż bardzo chciałabym zobaczyć ją na wielkim ekranie, bo dalej utrzymuję, że to seria świetna do ekranizacji. Komu mogę ją polecić? Przede wszystkim fanom akcji i superbohaterów. Czy mogę Mścicieli polecić wielbicielom twórczości Sandersona? Myślę, że nie do końca, ale patrząc realnie każdy fan tego autora i tak w końcu na te książki trafi. Proponuje wtedy nie mieć zbyt wysokich oczekiwań, bo możecie się srogo rozczarować.

W serii:
1. Stalowe serce 7/10
2. Pożar 6/10
3. Calamity 6/10




29 komentarzy:

  1. Ja jakoś nieodwracalnie się w Sandersonie jeszcze nie zakochałam. Podobały mi się dwa tomy ABŚ, mam na półce Z mgły zrodzonego, ale nie uważam autora za kogoś, kto swoimi twoarmi mocno wybija się ponad standard. Jasne, wyobraźnię ma, warto znać jego książki, ale do nazwania go wybitnym niestety mi daleko ;) Po te młodzieżowe tytułyr aczej nie sięgnę, bo nawet sami superbohaterowie to dla mnie temat ciężkostrawny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po twoim komentarzu zaczęłam się zastanawiać, czy ja uznaję go za wybitnego, ale... przy całej mojej sympatii i uwielbieniu dla jego twórczości, to jednak nie myślę tak o nim. Bardzo lubię jego książki i uważam, że wybija się ponad standard w przypadku ABŚ, koncepcji Cosmere i zawsze tworzy oryginalne systemy magii, ale wybitność? Raczej nie. Chociaż kto wie, zobaczymy jak skończy ABŚ :) Z mgły zrodzony to fajna seria, ale nie ma w niej jakiś cudów :) W sumie nie wiem, czy jakiegokolwiek autora uznaje za wybitnego :)

      Usuń
  2. Mam w planie zakupić całą serię, choć głosy mówią/piszą, że ta młodzieżówka serca nie skrada. Widzę, że u Ciebie jest z nią podobnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dokładnie tak jest, ale czyta się miło i przyjemnie :)

      Usuń
  3. Kurczę, Sanderson kojarzy mi się - po Ostatnim Imperium, bo nic innego i poważniejszego od Alcatraza jeszcze nie czytałam - ze świetnym, przemyślanym, mocnym zakończeniem. Strasznie szkoda, że nie utrzymał tej tendencji również w tej serii. Ponieważ nie stałam się po Imperium zadeklarowaną wielbicielką Sandersona (choć go mocno doceniam), to raczej po tę serię nie sięgnę... lepiej nie ryzykować i sobie nie psuc opinii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, zostaw to na koniec jakbyś kiedyś miała ochotę na więcej Sandersona, bardziej polecam ABŚ/Rozjemcę/Elantris :)

      Usuń
    2. Właśnie ABŚ mam obecnie na radarze (Rozjemcę mam już fizycznie, ale jednak tamto bardziej kusi) :)

      Usuń
  4. Dla mnie Sanderson to przede wszystkim ABŚ i Elantris, jakoś niespecjalnie mnie ciągnie do pozostałych serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostałe też są dobre, bardzo podobał mi się Rozjemca i Z mgły zrodzony. Elantris jeszcze nie czytałam :)

      Usuń
  5. Już się właśnie naczytałam, że to jedna z gorszych serii Sandersona. Jednak biorąc pod uwagę to, że autora uwielbiam to i tak prędzej czy później przeczytam te książki (tak jak piszesz - jak ktoś jest fanem to i tak sięgnie). Będę przynajmniej przygotowana, że to nie są najlepsze jego powieści :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam uprzedzona, że to nic specjalnego w jego dorobku :)

      Usuń
  6. Mnie najbardziej w tej książce denerwowało tłumaczenie. Niestety czuć było, że miało innego tłumacza niż dwa pierwsze tomy. Najgorsze było zmienienie przydomków Epików. Wcześniej Usunięty, a teraz Znikający :/ Ehh...
    Zakończenie też mnie troszkę rozczarowało. Faktycznie mało w nim było z Sandersona i jego epickich finałów łamiących serce.
    Jak na młodzieżówkę nie było źle, ale jak na Sandersona, to było słabiutko.
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, to tłumaczenie dobija. Mogli chociaż zachować użyte już nazwy z poprzednich tomów...

      Usuń
  7. Rzadko kiedy czytam recki kolejnych tomów cyklu, ale tym razem sobie poczytałem i dobrze zrobiłem, bo dzięki Tobie dowiedziałem się, że cykl zamyka się w tych 3 książkach. :) Już kiedyś pisaliśmy o młodzieżówkach Sandiego i pisałem, że zostawiam sobie je "na czas posuchy", i dalej to zdanie podtrzymuję. Ale za niedługo wracam do autora i sięgam po najbardziej monumentalne dzieło - nie powiem, bo oczekiwania mam mega ogromne,tym bardziej że rzadko kiedy sięgam po nieskończony cykl, więc dobrze by było, żeby mnie serio wbiło w fotel. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem, to jest jeszcze jakieś opowiadanie z Mścicieli (na LC widnieje jako tom 1.5), ale nie wiem czy będzie wydawane w Polsce :)
      Mam nadzieję, że ABŚ sprosta twoim oczekiwaniom. Ja sama mam ochotę przeczytać to jeszcze raz przed trzecim tomem :)

      Usuń
    2. Pewnie kiedyś wydają.
      Też mam taką nadzieję. Który, drugi czy trzeci raz? :P

      Usuń
    3. Drugi, dopiero raz to czytałam :P Zazwyczaj nie czytam książek więcej niż raz, wyjątkiem była Belgariada :)

      Usuń
    4. Sanderson zamierza podobnie jak Erikson napisać sagę skłądającą się z 10 tomów. U Eriksona fani czytali kilka razy poprzednie tomy jak się pojawiały nowe, były więc takie wariaty, co czytali 9 razy 1 tom, tak więc wcale byś mnie nie zdziwiła, gdybyś pisała, że trzeci. :D
      Ja to ogólnie mam plan wrzesień/październik - Droga, listopad - Ziemiomorze i może jeszcze listopad, a jak nie to grudzień - właśnie Belgariada. Takie 3 cegły chcę machnąć do końca roku. :)

      Usuń
    5. Nooo... kto wie, jak to będzie ze mną :P Akurat Drogę czytałam, jak już były wydane Słowa Światłości, więc byłam na świeżo. Teraz rozważam czytanie w oryginale ale nie wiem, czy mój angielski podoła.
      Powodzenia w realizacji planów :) Mi się udało Ziemiomorze skończyć w tym miesiącu :)

      Usuń
    6. U Sandiego jest o tyle spoko, że te 10 tomów to tak naprawdę będzie podzielone na 2 odrębne wątki, więc właściwie 2 x 5 i nie będzie tak źle z tą pierwszą piątką, bo myślę że do 2020 powstanie. Gorzej z 6-10. Tam już pewnie przy ostatnim tomie wskoczy mi liczba 4 przy metryce lat. :D

      Usuń
    7. Grunt, żeby to skończył :) No i 2020 to chyba zbyt pozytywna perspektywa, Droga była wydana w 2010, Słowa Światłości w 2014, więc 3-4 lata na książkę z ABŚ mu schodzi :)

      Usuń
  8. Niewydajne mi się, aby dobrą decyzją byłoby rozpocząć poznawanie twórczości tego autora, od cyklu, który przedstawiłaś. Wydaje mi się, że mogłabym nabawić się urazu do tego autora, a nie chcę żeby to tak wyglądało. Dlatego nie sięgnę po powyższą serię w nadziei, że pewnego dnia natrafię na taką pozycję, która uświadomi mi ile tak naprawdę jest warte pióro Sandersona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze robisz, Mściciele absolutnie nie nadają się na zapoznanie z Sandersonem, bo stać go na dużo więcej. Polecam jednotomówki: Rozjemca i Elantris, chociaż to też początki cyklów, tylko nie wiadomo kiedy będzie kontynuacja. A jak nie straszne Ci długie serie, to Z mgły zrodzony albo Droga Królów :)

      Usuń
  9. Przygoda z tym cyklem jeszcze przede mną, książki z listy do nadrobienia. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, czy będziesz miała podobną opinię :)

      Usuń
  10. Kocham Sandersona całym sercem, ale za tę serię po prostu boję się sięgnąć. Młodzieżówek nie lubię, a nie chcę sobie zacierać obrazu autora jego mniej, hm, doskonałymi dziełami (no bo kurczę, taka Droga Królów czy Z Mgły Zrodzony!). Może zostawię sobie ten cykl na okres prawdziwego Sandersonowego głodu - a póki co czekają na mnie Słowa Światłości, niedługo trzeci tom... jest co czytać! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam zacierać, ja uwielbiam jego twórczość tak czy inaczej :) Ale jasne, lepiej wyczytywać najpierw lepsze książki. Polecam też Rozjemce, jest świetny :)

      Usuń
    2. W zasadzie to został mi jeszcze tylko właśnie Rozjemca i Bezkres Magii. I Słowa Światłości. I Cienie tożsamości z Żałobnymi opaskami... więc póki co, jeszcze nie muszę się obawiać! ;)

      Usuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger