W ten piękny, ostatni dzień roku przychodzę do Was z podsumowaniem miesiąca. Pierwotnie miało to być podsumowanie roku, ale stwierdziłam, że najpierw wypadałoby zakończyć miesiąc. Wpis z podsumowaniem rocznym pojawi się jakoś na dniach, a tymczasem bez zbędnej, dłuższej gadaniny przejdźmy do tego, co się działo u mnie w grudniu.
Ale jeszcze zanim to zrobimy, to...
Chciałabym wam życzyć wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Oby był lepszy, niż uciekający nam 2017, i oby przyniósł wam mnóstwo wspaniałych książek. Bawcie się dzisiaj dobrze. :)
Filmy
Grudzień upłynął pod znakiem Gwiezdnych Wojen i to nie przez Ostatniego Jedi, którego jeszcze nie widziałam, bo nie mam z kim iść do kina a samej tak nie bardzo, ale przez to, że namiętnie nadrabiałam wszystkie pozostałe filmy oprócz Łotra. Obejrzałam więc epizody I-III oraz VII. Te z Anakinem... pierwszy był całkiem przyjemny, o drugim chciałabym zapomnieć, a trzeci miał niesamowite sceny już przy końcu. Moment powstania Lorda Vadera... cudo, przechodziły dreszcze.
Oprócz Gwiezdnych Wojen widziałam znany i kochany świąteczny film, który nie jest Kevinem, lecz zwie się To właśnie miłość. Oglądałam go po raz pierwszy i jest naprawdę przyjemny. Podobno nasze Listy do M się na nim wzorowały. Cóż, bardzo marnie im to wyszło w porównaniu do oryginału.
W kinie byłam na Morderstwie w Orient Expresie. Nie znam pierwowzoru i nie jestem fanką kryminałów, a na film poszliśmy tylko dlatego, że mieliśmy bilety, które koniecznie trzeba było wykorzystać do końca roku, a nic innego nie grali o tej godzinie. Wiecie, nie miałam żadnych oczekiwań wobec tego filmu, ale podobał mi się niesamowicie i zapragnęłam wręcz poczytać książki Agathy Christie.
Oprócz Gwiezdnych Wojen widziałam znany i kochany świąteczny film, który nie jest Kevinem, lecz zwie się To właśnie miłość. Oglądałam go po raz pierwszy i jest naprawdę przyjemny. Podobno nasze Listy do M się na nim wzorowały. Cóż, bardzo marnie im to wyszło w porównaniu do oryginału.
W kinie byłam na Morderstwie w Orient Expresie. Nie znam pierwowzoru i nie jestem fanką kryminałów, a na film poszliśmy tylko dlatego, że mieliśmy bilety, które koniecznie trzeba było wykorzystać do końca roku, a nic innego nie grali o tej godzinie. Wiecie, nie miałam żadnych oczekiwań wobec tego filmu, ale podobał mi się niesamowicie i zapragnęłam wręcz poczytać książki Agathy Christie.
Opublikowane teksty
Garść statystyk
Wyświetlenia: 25 853 (było 20 505)
Liczba obserwatorów: 120 (było 112)
Liczba obserwatorów na facebooku: 79 (było 68)
Liczba obserwatorów na instagramie: 479 (było 402)
Co przeczytałam?
Miesiąc zaczęłam od Tekstu Dmitra Glukhovskiego, którą to książką naprawdę byłam zaskoczona, bo zabierałam się do niej z myślą, że będę się męczyć, a skończyłam ją nie wiadomo kiedy. Link do recenzji znajdziecie wyżej. Później był Ostatni jednorożec Petera S. Beagle, który mnie totalnie zachwycił. To przepiękna baśń, która przywodziła mi na myśl książki Gaimana. Czy raczej to książki Gaimana przywodzą na myśl Ostatniego jednorożca, bo to książka z 1998 roku. :) Na tę chwilę więcej o niej pisała Ewelina, a może i ja coś niedługo skrobnę. W każdym razie warto przeczytać i gorąco do tego zachęcam.
Wspomniałam o Gaimanie i cóż, jest on następny w kolejności, bo mam za sobą Księgę Cmentarną. To niezwykle urocza opowieść, i chyba jeszcze nie znalazłam tak przyjemnie i bezboleśnie opowiedzianego procesu dorastania w fantasy, jak tutaj. Elantris Brandona Sandersona zdążyłam już zrecenzować, link wyżej. Miesiąc, a zarazem rok zamknęłam Opowieściami wigilijnymi Charlesa Dickensa. Same dobre książki mi się trafiły w grudniu, bo z ocenami nie zeszłam poniżej ósemki. :)
Stosik, a raczej Stosisko
Ekchem. Tak. No trochę się nazbierało w tym grudniu. Ostatnio była u mnie stosikowa posucha, więc w tym miesiącu obrodziło. :) Idąc od lewej do prawej, na samej górze mamy całość Lyonesse Jacka Vance. Książki są używane, za całość zapłaciłam 60 zł. Jeszcze nigdy tak szybko nie kliknęłam "kupuj" jak w przypadku tej serii widząc taką cenę. Normalnie dwa tomy z trylogii chodzą po 40-90 zł za JEDEN. Drugi kosztuje 20 zł z przesyłką, także uważam, że mi się poszczęściło. O serii słyszałam wiele dobrego i już jakiś czas się na nią czaiłam.
Poniżej mamy serię Pamięć, smutek i cierń Tada Williamsa. Do kupna tych książek w sporej mierze przyczynił się Ciacho, ale też i wcześniej zasłyszane, pozytywne opinie. To również klasyka, i też dorwana w używanym stanie w cenie 100 zł za komplet. Waga tych książek równa się wszystkim pozostałym... a ciężkie to strasznie. Jeśli ktoś ma zbiorcze wydania Czarnej kompanii, to jest to wydane w ten sam sposób.
Mistrza i Małgorzatę do dawna chciałam dorwać w tym wydaniu, ponieważ ma ono zaznaczone na czerwono fragmenty, które kiedyś były ocenzurowane. Z tego, co zdążyłam zauważyć, to czasem są to całe strony. Mam nadzieję, że książka nie będzie długo czekać na przeczytanie.
Ostatni jest Rękopis znaleziony w smoczej jaskini Andrzeja Sapkowskiego, czyli kompendium wiedzy o literaturze fantasy. Dostałam tę książkę na mikołajki i to też jest prezent, na który się strasznie ucieszyłam. Chciałam to przeczytać od dawna, ale książka nie jest już dostępna i trzeba szukać używanych. Także ten, będziemy się dokształcać.
A jak tam grudzień u Was? Co ciekawego znaleźliście pod choinką? ;)