21 grudnia

21 grudnia

O magii świąt. "Opowieści wigilijne" Charlesa Dickensa. Tomy 1-2


Charles Dickens zaliczany jest do najwybitniejszych twórców współczesnej powieści społeczno-obyczajowej. Jednym z najsłynniejszych jego dzieł jest Opowieść wigilijna, której mniej znanym, lecz oryginalnym tytułem jest Kolęda prozą. Opowieść ta była niespodziewanym sukcesem autora, ponieważ napisał on ją przede wszystkim po to, by spłacić swoje długi. Dzisiaj inspiruje ona rzesze twórców i ma niezliczoną ilość odniesień w kulturze, a jej wydania co rusz są wznawiane.

Dickens nie napisał jednak tylko jednej bożonarodzeniowej historii. Opublikowana w 1843 roku Kolęda prozą dała początek serii pięciu utworów, które rok po roku ukazywały się przed świętami z jednoroczną przerwą. I choć pierwotnym zamysłem tych historii był zarobek, to jednak ciężko wyobrazić sobie, że mogłoby ich nie być; ciężko wyobrazić sobie brak Sknerusa McKwacza czy też mojego ulubionego Grincha, czyli postaci, które nie powstałyby, gdyby nie Scrooge. W ostatnich latach wydawnictwo Zysk i S-ka wypuściło te utwory w dwóch, zbiorczych tomach zatytułowanych kolejno Opowieści Wigilijne. Kolęda prozą oraz Opowieści wigilijne. Świerszcz za kominem. Obie książki zawierają nowy przekład Jerzego Łozińskiego oraz liczne, oryginalne ilustracje, które umilają lekturę.

Tom pierwszy zawiera dwa utwory, z których jednym jest ta najbardziej znana ze wszystkich opowieści Dickensa, a więc Kolęda prozą. Myślę, że każdy z nas mniej lub bardziej zna skąpca Ebenezera Scrooge’a, który w czasie nocy wigilijnej przechodzi głęboką przemianę. Bardzo miło było sobie odświeżyć tę historię, ale moje serce zdecydowanie podbiła opowieść druga, czyli Nawiedzony. Pokazuje ona, jak ważne są wspomnienia o smutkach, strapieniach i ciężkich chwilach, bo to właśnie czyni nas ludźmi. Wspólne trudy i znoje niejednokrotnie potrafią zjednoczyć. A kim bylibyśmy bez tych wspomnień, bez tych uczuć? Jak moglibyśmy rozumieć cudzą krzywdę, skoro sami nigdy nie doświadczyliśmy niczego podobnego? Jak moglibyśmy miłować i szanować drugą osobę? Głównym bohaterem tej historii jest samotny profesor chemii, Redlaw, który przystaje na kuszenie ducha obiecującego mu, że zapomni o wszystkich smutkach i strapieniach, a splątany łańcuch uczuć przepadnie. Szybko jednak wychodzi na jaw, że poprzez kontakt z innym ludźmi Redlaw przekazuje im swój dar, który szybko okazuje się przekleństwem, ponieważ osoby w otoczeniu chemika nagle wyzbywają się wszelkich dobrych uczuć. I chociaż sam bohater nie jest może tak ciekawie nakreślony jak Scrooge, to sama historia jest równie ciekawa, co Kolęda prozą.

Ilustracje z książek

Niestety kolejne opowiadania w drugim tomie Opowieści Wigilijnych nie są już tak dobre. Przede wszystkim to nie są prawdziwe opowieści wigilijne, ponieważ nie dzieją się w okresie wigilijnym — jedynie Sygnaturki rozgrywają się w okolicach Nowego Roku. Życiowa batalia i Świerszcz w kominie to właściwie opowieści skupione na perypetiach miłosnych. Wszystkie trzy jednak tak samo niosą ze sobą jakiś moralizatorski przekaz, a także wypełnione są tą atmosferą rodzinności, doskonale opisywaną codziennością i poruszającym obrazem zwykłych ludzi, w których domach nie raz widzimy ich biedę i ubóstwo. Wciąż jednak są oni skłonni do największych poświęceń i ogromnej miłości.

W Świerszczu w kominie na przykład możemy obserwować biednego ojca, który opowiada swojej niewidomej córce niestworzone historie o ogromnym bogactwie, które ich otacza, kiedy w rzeczywistości mieszkają w ruderze. Będziemy obserwować wystawione na próbę małżeństwo, którego domowego ogniska strzeże tytułowy świerszczyk za kominem. W Sygnaturkach Dickens pokaże nam, jak ważna jest godność osobista i brak zgody na to, by sobie wmówić, że jest się od kogoś gorszym. Tobby, czyli główny bohater tej opowieści niestety na coś takiego przystaje. Jest to stary, ubogi posłaniec o dobrym sercu, który pozwala się przekonać bogatszym i lepiej sytuowanym jegomościom, że biedni ludzie tacy jak on są nie tylko ubodzy, ale też i od urodzenia źli do szpiku kości. W noc wigilijną nawiedzają go duchy dzwonów kościelnych, aby pokazać mu możliwą do spełnienia się przyszłość, w której on nie żyje, a bliskie mu osoby przeżywają upadek zarówno moralny, jak i materialny. Jest to niezwykle poruszająca historia, w której pełno niesprawiedliwości i smutku — a jednak nawet w niej czegoś mi zabrakło i podczas czytania Sygnaturek czułam lekkie rozczarowanie, że to już nie do końca jest to samo.

Wszystkie opowieści wigilijne są jednak idealną, świąteczną lekturą. Te historie poruszą każdego i skłonią do refleksji, do zatrzymania się w świątecznym pędzie po prezenty i zastanowienia nad samym sobą. Opowieści te są ponadczasowe, smutne i radosne jednocześnie. Urzekł mnie Dickens baśniowością, niezwykle wyrazistymi bohaterami i subtelnym humorem. Przede wszystkim jednak podbił moje serce ciepłem domowego ogniska, serdecznością bohaterów i nostalgiczną atmosferą, a także doskonałym ukazaniem krzywdy społecznej. Niewątpliwie warto czytać jego książki i w moim przypadku zdecydowanie nie będzie to ostatnie spotkanie z jego prozą. Polecam gorąco!


W serii:
1. Opowieści wigilijne. Kolęda prozą
2. Opowieści wigilijne. Świerszcz za kominem
3. Opowieści wigilijne. Czym jest dla nas Boże Narodzenie?



4 komentarze:

  1. Opowieść Wigilijna zawsze miała dla mnie dużą moc. Jak dziewczynka z zapałkami - moralizatorstwo, smutek i przejmująca złość na niesprawiedliwość. Z natury książek świątecznych nie czytam, nie wracam zatem również do Opowieści Wigilijnej mimo, że jest dla mnie niezwykle ważna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie chcesz wracać do takich książek. Mnie nie zauroczyło to na tyle, żebym chciała powtarzać lekturę, ale na pewno chcę przeczytać więcej Dickensa ;)

      Usuń
  2. Drugiego tomu nie czytałam, za to jestem w miarę świeżo po trzecim i fajny jest. Trzyma klimat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie, ja właśnie zaczynam czytać trzeci ;)

      Usuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger