03 stycznia

03 stycznia

Sherlock Holmes w stylu Sandersona, czyli o "Stopie prawa"


Brandon Sanderson to moje osobiste odkrycie ubiegłego roku. Zaczęło się od „Drogi Królów”, potem przyszła pora na serię ze świata Scadrial, którą rozpoczynał „Zrodzony z mgły”. W internetach panują podzielone opinie na temat tego, która z tych dwóch historii jest lepsza; ja do niedawna uważałam, że niezaprzeczalnie jest to Archiwum Burzowego Świata, ale teraz wiecie co?

Teraz zwyczajnie nie jestem w stanie zdecydować.

Pierwsza era, w skład której wchodziły książki „Z mgły zrodzony”, „Studnia wstąpienia” i „Bohaterów wieków” niezaprzeczalnie była świetna, a im dalej, tym robiło się coraz lepiej. „Stop prawa” zapoczątkował drugą erę, gdzie Sanderson zaserwował nam przeskok czasowy o trzysta lat do przodu. Bohaterowie poznani w trzech poprzednich tomach są już przeszłością, a świat się zmienił, rozwinął, ewoluował. Zmienił się też zupełnie klimat książki – wcześniej był mroczny, pełen popiołu i tego poczucia, że na kartach książki dzieje się coś wielkiego. Tutaj mamy lekką, komediową historię pełną zwrotów akcji, humoru i Waxa i Wayne’a.

 
- (…) No dobrze. Studiuję prawo karne i behawiorystykę kryminalną.
- I to jest coś, czego należy się wstydzić? – spytał Waxilium. Popatrzył zdezorientowany na Wayne’a.
- Cóż, usłyszałam, że to mało kobiece. Ale poza tym… cóż, siedzę tu z wami.. i… no wiecie… jesteście jednymi z najsławniejszych stróżów prawa na świecie i w ogóle…
- Zaufaj mi – odezwał się Waxilium. - Nie wiemy tak wiele, jak mogłoby ci się wydawać.
- Co innego, gdybyś studiowała błazenadę i idiotyzm – dodał Wayne. - W tej kwestii rzeczywiście jesteśmy ekspertami.

Sam autor otwarcie mówił o tym, że kwadrylogia Waxa i Wayne to taki skok w bok, coś, co napisał dla zabawy i co, jak sam określił, jest „szczęśliwym, improwizowanym przypadkiem”. Książki o nich miały być krótkie, zabawne, szybkie i lekkostrawne, przejściowe w całej serii, bo tylko zapowiadające wielkie zmiany. Sanderson od początku zamierzał pokazać zastosowanie Allomacji w różnych ramach czasowych, ale tego akurat nie planował. Kurczę, skoro on potrafi pisać tak genialne książki pod wpływem impulsu, niekoniecznie nawet do publikacji, to ja jestem ciekawa, co on potrafi, gdy już coś zaplanuje. A nie, zaraz. Przecież mamy „Drogę Królów” i poprzednie trzy części, po przeczytaniu których ciężko się pozbierać. W zasadzie z Sandersonem mam taki problem, że po jego książkach każda inna jest mdła, nudna i pozbawiona polotu. To rujnuje cały mój czytelniczy świat, i w efekcie potem nie mam ochoty na czytanie czegokolwiek.

No chyba, że akurat Sanderson wypuścił nową książkę.

Wracając do tematu przewodniego, "Stop prawa”, choć w innym klimacie niż trylogia go poprzedzająca, wciąż jest świetny i wciąga jak bagno. Książka jest znacznie chudsza niż wcześniejsze tomy, ale to nic, bowiem wszystko wynagradza tempo. Ledwo zdążysz przyswoić sobie jeden zwrot akcji, ochłonąć po nim, a tu bach! Już dzieje się coś kolejnego często w momentach, w których zupełnie się tego nie spodziewasz. Siłę napędową nowej serii (podserii?) niewątpliwie stanowi barwny, genialny i przewspaniały duet Waxa i Wayne’a. Brak tej dwójki sporo by książce odjął. Sanderson znany jest z tego, że tworzy oryginalne, dopracowane światy i wyrazistych bohaterów; tutaj stworzył swój własny duet stróżów prawa, których zwyczajnie nie sposób nie pokochać. Są to postacie przeciwstawne, i w ten sposób Wax jest tym poważniejszym, bardziej odpowiedzialnym lordem z Miasta, który większość swojego życia spędził pilnując porządku w Dziczy, a Wayne to uroczo nieznośny, bezczelny lekkoduch o lepkich palcach, który nie kradnie, ale się wymienia. No bo kto by nie chciał wymienić dobrej, jedwabnej koszuli za policyjny mundur? Obu panów łączy silna, męska przyjaźń, i obaj mają na swoim koncie bagaż doświadczeń. Oprócz tej dwójki są oczywiście jeszcze inni bohaterowie, spośród których najbardziej wyróżnia się Marasi, bystra, inteligentna i odważna dziewczyna, która stanowi kobiecy pierwiastek w tej historii, i choć dotrzymuje kroku naszym stróżom prawa, to nic nie traci ze swojej kobiecości. Nawet kobiece postacie w wydaniu tego autora nie są irytujące, ale szybko zrównują naszą sympatię :)

- Wayne! Chyba nikt wcześniej nie zwrócił się do mnie w tak ordynarny sposób.
- Dążę do doskonałości, kobieto. Dążę do doskonałości. Ale nie martw się, jak już mówiłem, jesteś bardzo miła, ale nie masz dla mnie wystarczającego kopa. Lubię kobiety, które mogłyby mi zdefasonować twarz ciosem z półobrotu.

No dobrze, ale o czym „Stop prawa” w zasadzie jest? Ciężko tutaj napisać cokolwiek bez spoilerów, powiedzmy więc jedynie, że jest to książka o porwaniach i pilnowaniu porządku, ze świetnymi dialogami, żywymi bohaterami, gdzie pełno jest rewolwerów, strzelanin i pościgów, a wszystko to doprawione szczyptą romansu i całym wiadrem genialnego humoru. Ponownie mamy do czynienia z Allomacją, gdzie ludzie potrafią wyczyniać różne cuda dzięki połknięciu konkretnych metali, oraz z Feruchemią, gdzie magazynuje się w nich własne… hm, „zdolności”. Książki z pierwszej ery można czytać niezależnie od tych z drugiej, ale ja polecam jednak zacząć od „Z mgły zrodzonego”, bo dzięki temu jest się w stanie wyłapać pewne smaczki i ogólnie lepiej zrozumieć świat, w którym się znaleźliśmy. No i szkoda pominąć te trzy genialne pozycje. Generalnie bardzo podoba mi się koncepcja tego czasowego przeskoku, gdzie bohaterowie których znamy z poprzednich tomów, są teraz legendą, są tymi, którzy zmienili świat i dokonali czegoś wielkiego, a w „Stopie prawa” widzimy skutki ich działań, widzimy to, co udało im się stworzyć. Myślę, że to jest niesamowite i przez to mój szacunek do Sandersona tylko rośnie.

Na koniec chciałam powiedzieć kilka słów o wydaniu, które ponownie cieszy oczy i och, kurczę, jak to ślicznie prezentuje się na półce! Twarda oprawa i przepiękna okładka, szata graficzna utrzymana w tej samej tonacji, odpowiednia szerokość marginesów i łatwość, z jaką książką się otwiera i nie zamyka nam w trakcie czytania to coś, co uwielbiam i będę wychwalać w nieskończoność :)

A gdybym miała mówić o wadach „Stopu prawa”… zaraz, wady? Jakie wady?
Ocena: 10/10

"Stop prawa", Brandon Sanderson, wydawnictwo MAG, rok wydania 2016

1 komentarz:

  1. W moim przypadku miłość do Sandersona również rozpoczęła się od "Drogi królów" potem było "Słowa światłości", "Elantris" i poszło. Cykl Ostatnie imperium wciąż przede mną ( jestem w połowie "Studni wstąpienia." Co tu dużo mówić genialny i bardzo utalentowany pisarz.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger