31 grudnia

31 grudnia

Książkowy grudzień, czyli ostatnie podsumowanie miesiąca w tym roku


W ten piękny, ostatni dzień roku przychodzę do Was z podsumowaniem miesiąca. Pierwotnie miało to być podsumowanie roku, ale stwierdziłam, że najpierw wypadałoby zakończyć miesiąc. Wpis z podsumowaniem rocznym pojawi się jakoś na dniach, a tymczasem bez zbędnej, dłuższej gadaniny przejdźmy do tego, co się działo u mnie w grudniu.

Ale jeszcze zanim to zrobimy, to...

Chciałabym wam życzyć wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Oby był lepszy, niż uciekający nam 2017, i oby przyniósł wam mnóstwo wspaniałych książek. Bawcie się dzisiaj dobrze. :) 

Filmy

Grudzień upłynął pod znakiem Gwiezdnych Wojen i to nie przez Ostatniego Jedi, którego jeszcze nie widziałam, bo nie mam z kim iść do kina a samej tak nie bardzo, ale przez to, że namiętnie nadrabiałam wszystkie pozostałe filmy oprócz Łotra. Obejrzałam więc epizody I-III oraz VII. Te z Anakinem... pierwszy był całkiem przyjemny, o drugim chciałabym zapomnieć, a trzeci miał niesamowite sceny już przy końcu. Moment powstania Lorda Vadera... cudo, przechodziły dreszcze.

Oprócz Gwiezdnych Wojen widziałam znany i kochany świąteczny film, który nie jest Kevinem, lecz zwie się To właśnie miłość. Oglądałam go po raz pierwszy i jest naprawdę przyjemny. Podobno nasze Listy do M się na nim wzorowały. Cóż, bardzo marnie im to wyszło w porównaniu do oryginału.

W kinie byłam na Morderstwie w Orient Expresie. Nie znam pierwowzoru i nie jestem fanką kryminałów, a na film poszliśmy tylko dlatego, że mieliśmy bilety, które koniecznie trzeba było wykorzystać do końca roku, a nic innego nie grali o tej godzinie. Wiecie, nie miałam żadnych oczekiwań wobec tego filmu, ale podobał mi się niesamowicie i zapragnęłam wręcz poczytać książki Agathy Christie. 

Opublikowane teksty




















Garść statystyk

Wyświetlenia: 25 853 (było 20 505)
Liczba obserwatorów: 120 (było 112)
Liczba obserwatorów na facebooku: 79 (było 68)
Liczba obserwatorów na instagramie: 479 (było 402)


Co przeczytałam?

Miesiąc zaczęłam od Tekstu Dmitra Glukhovskiego, którą to książką naprawdę byłam zaskoczona, bo zabierałam się do niej z myślą, że będę się męczyć, a skończyłam ją nie wiadomo kiedy. Link do recenzji znajdziecie wyżej. Później był Ostatni jednorożec Petera S. Beagle, który mnie totalnie zachwycił. To przepiękna baśń, która przywodziła mi na myśl książki Gaimana. Czy raczej to książki Gaimana przywodzą na myśl Ostatniego jednorożca, bo to książka z 1998 roku. :) Na tę chwilę więcej o niej pisała Ewelina, a może i ja coś niedługo skrobnę. W każdym razie warto przeczytać i gorąco do tego zachęcam.


Wspomniałam o Gaimanie i cóż, jest on następny w kolejności, bo mam za sobą Księgę Cmentarną. To niezwykle urocza opowieść, i chyba jeszcze nie znalazłam tak przyjemnie i bezboleśnie opowiedzianego procesu dorastania w fantasy, jak tutaj. Elantris Brandona Sandersona zdążyłam już zrecenzować, link wyżej. Miesiąc, a zarazem rok zamknęłam Opowieściami wigilijnymi Charlesa Dickensa. Same dobre książki mi się trafiły w grudniu, bo z ocenami nie zeszłam poniżej ósemki. :)

Stosik, a raczej Stosisko


Ekchem. Tak. No trochę się nazbierało w tym grudniu. Ostatnio była u mnie stosikowa posucha, więc w tym miesiącu obrodziło. :) Idąc od lewej do prawej, na samej górze mamy całość Lyonesse Jacka Vance. Książki są używane, za całość zapłaciłam 60 zł. Jeszcze nigdy tak szybko nie kliknęłam "kupuj" jak w przypadku tej serii widząc taką cenę. Normalnie dwa tomy z trylogii chodzą po 40-90 zł za JEDEN. Drugi kosztuje 20 zł z przesyłką, także uważam, że mi się poszczęściło. O serii słyszałam wiele dobrego i już jakiś czas się na nią czaiłam.

Poniżej mamy serię Pamięć, smutek i cierń Tada Williamsa. Do kupna tych książek w sporej mierze przyczynił się Ciacho, ale też i wcześniej zasłyszane, pozytywne opinie. To również klasyka, i też dorwana w używanym stanie w cenie 100 zł za komplet. Waga tych książek równa się wszystkim pozostałym... a ciężkie to strasznie. Jeśli ktoś ma zbiorcze wydania Czarnej kompanii, to jest to wydane w ten sam sposób.

Po stronie prawej mamy sporo darów losu. Silmarillion to mój prezent świąteczny, z którego do tej pory cieszę się jak głupia. Książka jest pięknie wydana, zaczęłam już ją czytać i wiem, że to będzie coś niesamowitego. Rycerz siedmiu królestw to egzemplarz recenzencki i kolejna pięknie wydana książka w tym stosisku. Zawiera mnóstwo ilustracji wplecionych w tekst, co prezentuje się wspaniale. Do recenzji dostałam też Opowieści wigilijne, o których już pisałam, i Atlas tolkienowski, który jest takim małym dziełem sztuki. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to na fb wrzuciłam kilka zdjęć tej książki.

Mistrza i Małgorzatę do dawna chciałam dorwać w tym wydaniu, ponieważ ma ono zaznaczone  na czerwono fragmenty, które kiedyś były ocenzurowane. Z tego, co zdążyłam zauważyć, to czasem są to całe strony. Mam nadzieję, że książka nie będzie długo czekać na przeczytanie.

Ostatni jest Rękopis znaleziony w smoczej jaskini Andrzeja Sapkowskiego, czyli kompendium wiedzy o literaturze fantasy. Dostałam tę książkę na mikołajki i to też jest prezent, na który się strasznie ucieszyłam. Chciałam to przeczytać od dawna, ale książka nie jest już dostępna i trzeba szukać używanych. Także ten, będziemy się dokształcać.

A jak tam grudzień u Was? Co ciekawego znaleźliście pod choinką? ;)

25 komentarzy:

  1. Nie jestem fanem Gwiezdnych i długo nie potrafiłem zrozumieć jak się to może spodobać. Dopiero jak obejrzałem wszystkie 6 części jakiś czas temu to się przekonałem w czym tkwi siła. Jednak osobiście nie jest to coś, co mnie rzuca na łopatki. Od mieczy świetlnych wolę raczej elfy i krasnoludy. :P Ekranizacji Christie nie oglądałem, ale książki ze dwie czytałem i są bardzo przyjemne. Objętościowo też niewielkie więc idealnie nadają się w podróż lub na jeden relaksujący wieczór. Książkowe nabytki zacne. Mega fajnie, że Cię ten Williams przekonał. Jak jesteś fanką Tolkiena to nie ma opcji, żebyś nie pokochała tego cyklu, bo jest świetny. :) No i co ja widzę, "Silmarille". :) No to teraz już sama widzisz, jakie to piękne. A ten "Atlas" to ja będę musiał też nabyć. :) Ładne zakończenie roku. Wobec tego życzę, żeby każdy kolejny miesiąc w nowym był bardzo podobnie owocny w książki i czytelniczo przyjemny i udany. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobnie i przekonałam się właśnie teraz. I wiesz, chyba ciężko byłoby mi wybrać, co wolę. :D Chociaż to chyba po prostu Gwiezdne Wojny są wyjątkiem. :) Właśnie widziałam w empiku, że to cienkie książeczki są, i może udałoby mi się chociaż to Morderstwo przeczytać. Może się jeszcze do kryminałów przekonam? :)
      Też myślę, że mi się Williams spodoba. :) Chociaż pierwsze pewnie pójdzie Lyonesse jednak. Silmarillion jest przepiękny, w pełni rozumiem Twoje zachwyty. Kupuj "Atlas", kupuj, i ciesz oczy tym wydaniem. :D
      Dziękuję! :)

      Usuń
    2. Ja nie jestem i nie będę. W sumie to chyba nawet nieco bardziej podobał mi się Star Trek. Ale ogólnie to z takich kosmicznych sf to ja wolę Obcego i Predatora. ;)
      Jest kilku autorów kryminałów, którzy są kapitalni. Tylko to zależy czego oczekujesz. Ja osobiście uwielbiam kryminał/thriller w wersji hard, pełnokrwisty, psychologicznych -> Jeffery Deaver, Maxime Chattam, Denis Lehane.

      Usuń
    3. Obcy to był koszmar mojego dzieciństwa. Brat miał jakąś grę, gdzie się chodziło i zabijało Obcych, te paskudztwa potrafiły wyskoczyć na ekran z zaskoczenia doprowadzając Cię do zawału, a że ja dzieciakiem będąc lubiłam siedzieć i patrzeć, jak brat gra, to potem uciekałam z krzykiem na sam dźwięk muzyki z tej gry... Takie tam traumy z dzieciństwa. ;)
      Serię Maxime Chattama zamierzam kupić w prezencie wielbicielce kryminałów jak już będzie to wznowienie (i okazja), więc może sama się skuszę i pożyczę... kiedyś. :)

      Usuń
    4. Hehehe, bardzo dobrze kojarzę tę grę, bo sam w nią grałem. Ale krótko, bo nie umiałem czegoś tam przejść już niemalże na początku. :P Ale ten klimat jak z filmu.
      Trylogię zła sama przeczytaj to się może przekonasz. ;)

      Usuń
  2. Widzę, że grudzień pięknie obrodził, same pyszności. :D
    Tego Silmarillionu zazdraszczam - ja mam taką sobie wersję. ;)

    Z przeczytanych pozycji wszystko (poza Opowieściami wigilijnymi) jeszcze przede mną. Cieszę się szczególnie na Elantris, a i "Księga cmentarna" Gaimana powinna być jedną z lepszych pozycji - w końcu to Gaiman.

    Niestety nie udało mi się w tym miesiącu zaliczyć "Gwiezdnych wojen". Ślubny zapomniał zarezerwować bilety, a sale były tak pełne, że nie chcieliśmy siadać gdzieś jeden na jednym końcu sali, a drugi na drugim. Owszem była opcja ze słowackim dubbingiem, ale nie wiem czy bym to przeżyła 😅


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak <3 Pięknie to razem wygląda. :) Silmarillion jest przepiękny. Aż mnie kusi, żeby i Władcę sobie sprawić w tym wydaniu, no ale tam jest Łoziński. Niby nie czytałam nigdy tego tłumaczenia, ale wiadomo... :)

      Elantris i Gaiman na pewno nie zawiodą. :D Ja próbuje wyciągnąć na "Gwiezdne wojny" mamę, ale póki co z marnym skutkiem. :)

      Usuń
  3. Do mnie też dotarł "Rycerz siedmiu królestw" i własnie go czytam. Miło jest wrócić do świata "Gry o tron", zwłaszcza że aktualnie czekam na 8 sezon serialu, a trochę poczekam, ech...
    Uwielbiam Sandersona, mam nadzieję, że niedługo uda mi się zabrać za kolejne tomy "Ostatniego Imperium" :)
    Pozdrawiam ciepło :)
    Niekulturalna Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czekam na serial. Myślałam, żeby wrócić i do książek, ale najpierw zaczekam, aż (i czy) ta seria będzie skończona.
      Łączę się w uwielbieniu do Sandersona. :D

      Usuń
  4. Williams, Williams, Williams! Przepraszam, ale zawsze ogromnie mnie cieszy, gdy ktoś decyduje się na przeczytanie jego cyklu, bo ja go uwielbiam:)

    Najnowsze Gwiezdne Wojny zobaczone i zrecenzowane ze spoilerami na blogu. Gdy zaczynałam przygodę z gwiezdną sagą jako dziecko, nie przypuszczałam, że będę się mogła cieszyć nowymi jej odsłonami również jako dorosły. Teraz z niecierpliwością wyczekuję kolejnego filmu, tym razem ma to być, o ile się nie mylę, opowieść młodego Hana Solo, prawda?

    Pozdrawiam cieplutko,
    Ania z ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, fajnie wiedzieć, że ten autor ma tylu fanów. :)
      Widziałam, że pisałaś o tym posta i nie zaglądałam nawet, żeby sobie nie spoilerować. Tak, coś mi się obiło o uszy, że ma być Han Solo, ale szczerze mówiąc to niespecjalnie śledziłam temat. :)

      Usuń
  5. Z Gwiezdnych Wojen zdecydowanie najbardziej lubię epizody IV-VI, Han Solo to mój ziomek 8) Poza tym to nie mam nic do powiedzenia, bo poza Rycerzem Martina (ale biednej wersji bez obrazków) nic z tego nie czytałam :O A Silmarillion w końcu kupiłam sobie sama, bo mikołaj mi przyniósł zamiast niego Beren i Luthien, z czego też się cieszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się najbardziej podobały IV-VI. Ale i VII mi się podobał. Muszę jeszcze zerknąć na Łotra. :)
      O widzisz, a ja Berena muszę kupić sobie sama. :)

      Usuń
    2. Łotr o dziwo mi się podobał, a spodziewałam się że będzie bardziej jako taki skok na kasę, VII też była ok ale mało pamiętam, bo dawno oglądałam xd

      Usuń
  6. Obfity był ten grudzień pod wieloma względami :D Teraz jeszcze bardziej zacieram łapki na "Księgę Cmentarną" i liczę, że przeczytam ją jeszcze w styczniu. Niesamowicie zazdroszczę Ci tego pięknego "Atlasu Tolkienowskiego". Sama się na niego czaję i mam nadzieję, że z czasem wyląduje też na mojej półce. Mam to samo wydanie "Mistrza i Małgorzaty" :D! Chyba jakoś na początku grudnia dorwałam je za jakieś śmieszne pieniądze i cóż, teraz tak samo jak Ty, mam nadzieję, że nie będzie czekać długo na przeczytanie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie. :D "Atlas" warto kupić, jest naprawdę piękny. Za "Mistrza i Małgorzatę" też nie dałam dużo, za 12 zł był chyba na Składnicy księgarskiej. Z przesyłką wyszło 17. Może też tam brałaś? Nawet patrzyłam, czy mają jeszcze, ale już chyba wszystko wyprzedali. :)

      Usuń
  7. Same mocne nazwiska :) Atlast Tolkienowski też mam, dostałam na Gwiazdkę, a ten SIlmarilion to jest TAKA KSIĄŻKA, że nawet posiadając na półce wydanie kieszonkowe mam zamiast kupić sobie kiedyś w tym wydaniu. Nie dziwię Ci się, że się tak jarasz!
    Udanego stycznia, a i całego 2018 też życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, udany grudzień był :) A ja Ci się nie dziwie, że chcesz go podmienić. To wydanie Silmarillionu jest przepiękne. :) W ogóle Zysk zaszalał na koniec roku z pięknymi wydaniami, Rycerz Siedmiu Królestw też prezentuje się fantastycznie. A Atlas jest poza rankingiem. :D
      Dziękuję!

      Usuń
    2. To będę kiedyś mieć dwa Silmariliony, o!

      Usuń
  8. Pod choinką w tym roku żadnych książek nie znalazłam, ale może to i dobrze, bo jeszcze tuż przed świętami kupiłam sobie jeszcze trzy... a miałam się wstrzymać =_=


    "Ostatni jednorożec"! Bardzo miło wspominam, z tymi baśniowymi, fantastycznymi ilustracjami, choć to była dość prosta i naiwna historyjka, to jednak eskapizm cudowny. Czy ja wiem, czy to Gaiman mógł się inspirować? Zaczął pisać przed 1998, choć większość jego powieści pojawiła się później.

    "To właśnie miłość" jest cudowne, to wręcz TEN anglistyczny film na święta, dopóki człowiek nie zacznie się zastanawiać, czy te wszystkie relacje były faktycznie zdrowe. A raczej, jak ten film ukazuje kobiety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja poszalałam w grudniu z książkami, ale nie żałuję. :)

      Prosta i naiwna, tak, ale właśnie cudowna. <3 Aż z ciekawości sprawdziłam daty, pierwsze wydanie (w oryginale) Ostatniego Jednorożca ukazało się w 1968, a Gaiman urodził się w 1960. ;) Przypadkiem znalazłam też wywiad w którym przyznawał, że w Sandmanie czerpał z którejś z jego powieści. Pogrzebałabym głębiej dla własnej wiedzy, ale nie mam już dzisiaj siły. :)

      A wiesz, zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy te relacje są zdrowe i czy powinny mieć miejsce w trakcie oglądania filmu, ale zaraz stwierdziłam, że walę na to, bo to jest zbyt fajne żeby psuć sobie seans takimi rzeczami. :D

      Usuń
  9. Czekam na Twoje wrażenia z Ostatniego Jednorożca. Strrrasznie się cieszę, że ta baśń przypadła Ci do gustu, ma w mojej biblioteczce specjalne miejsce, jak wiesz :)
    Fajnie, że grudzień wypadł Ci tak owocnie i bez większych rozczarowań. Oby była to dobra wróżba na nowy czytelniczy rok :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rzeczywiście stosisko! Wow! A na "Ostatniego Jedi" musisz koniecznie iść, jest naprawdę dobry, czego kompletnie nie oczekiwałam po "Przebudzeniu Mocy". :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu pójdę... Nie odpuszczę sobie tego :P

      Usuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger