Równoumagicznienie to jedna z tych książek ze Świata Dysku, której wcześniej nie czytałam. Rozpoczyna ona podcykl o Wiedźmach, które w moim osobistym rankingu są na drugim miejscu tuż za podcyklem o Straży. W książkach tych możemy poznać jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w serii Pratchetta, a więc jedyną w swoim rodzaju, niezastąpioną i uwielbianą przez miliony Babcię Weatherwax.
Zaczynając czytać Równoumagicznienie niemal na samym początku natkniemy się na fragment, w którym autor tłumaczy nam, o czym ta książka jest. A jest to opowieść o tym, czym jest magia i dokąd zmierza, a co ważniejsze, skąd przychodzi i po co. Przedstawiona historia nie pretenduje do odpowiedzi na wszystkie te pytania, może jednak pomóc w wyjaśnieniu, dlaczego Gandalf nigdy się nie ożenił i dlaczego Merlin był mężczyzną. Jest to również opowieść o seksie, choć nie w sensie atletyczno-gimnastycznym, czy też w sensie policz wszystkie nogi i podziel przez dwa. Od siebie dodam, że jest to historia bardziej kobieca, która porusza temat równouprawnienia, ale w takim fantastycznym wydaniu, a więc równoumagicznienia. Wszyscy wszak wiedzą, że kobieta magiem zostać nie może. Zapewne wszyscy też wiedzą, że ósmy syn ósmego syna na maga jest przeznaczony. Tylko co wtedy, gdy ósmym synem ósmego syna okazuje się córka?
Równoumagicznienie rozpoczyna się w momencie, kiedy będący na skraju śmierci czarodziej imieniem Drum Billet przybywa do wioski Głupi Osioł, aby przekazać swoją moc rzeczonemu chłopcu. Czarodziej jednak będąc już jedną nogą w grobie nie miał czasu upewnić się co do płci dziecka i niechcący przekazał moc dziewczynce. Eskarina, w skrócie Esk, będzie musiała się więc zmierzyć z tym niechcianym prezentem w świecie, w którym żaden czarodziej o kobiecie-magu nie chce nawet słyszeć.
- Jeśli nie możesz się nauczyć jeździć na słoniu, naucz się przynajmniej jeździć konno.
- Co to jest słoń?
- Rodzaj borsuka - wyjaśniła Babcia.
Nie dzięki przyznawaniu się do ignorancji od czterdziestu lat cieszyła się sławą znawczyni natury.
Esk to bardzo mądra i rezolutna dziewczynka, ale nie da się ukryć, że powieść od początku kradnie Babcia Weatherwax. To prawdziwy fenomen: ta kobieta ma taką reputację, że nikt nie ośmieli się jej sprzeciwić, a jej woli ulegnie nawet sam Śmierć. Ma trudny charakter, surowe zasady, które stosuje do wszystkich, oprócz samej siebie, niezmiennie chodzi w czerni, a do wszelkich braków w wiedzy w żaden sposób się nie przyzna. Książek nie toleruje z powodów moralnych, ponieważ słyszała, że wiele z nich napisali ludzie nieżyjący, rozsądek podpowiadał zatem, że czytanie ich byłoby równie grzeszne jak nekromancja. Zamiast czarowania w znacznej mierze stosuje głowologię, czyli przekonywanie kogoś, że korzystamy z magii, kiedy faktycznie tego nie robimy. Nie sposób Babci nie pokochać. Po prostu się nie da.
Powieść Pratchetta jak zwykle cechuje się fantastycznym, inteligentnym humorem. Gorąco nie radzę wam czytać jego książek w komunikacji miejskiej, ponieważ ja sama tyle razy się przy niej śmiałam, że zaczynam podejrzewać, że współpasażerowie mogli mnie posądzać o problemy ze sobą (tudzież po prostu stwierdzili, że czytam wyśmienitą książkę i czym prędzej spoglądali na okładkę, żeby wiedzieć, czego mają szukać). Jednocześnie jest to spojrzenie na równouprawnienie w taki sposób, jaki to tylko Pratchett potrafi zrobić. No bo dlaczego właściwie kobiety nie mogą być magami? Gdzieś to zapisano? Nikt z czarodziejskiej braci nie potrafił udzielić odpowiedzi innej niż śmieszna wymówka albo prostego "bo tak", które ucinało wszelką, dalszą dyskusję. Z drugiej strony żaden mężczyzna nigdy nie został wiedźmą i też jest to naturalna kolej rzeczy. W powieści zderzy się więc damski pogląd na magię z tym męskim, co można przekładać i na rzeczywistość, poczytamy o naturze magii i walce o swoje prawa, a także autor wielokrotnie będzie puszczał do nas oko przy okazji licznych pytań młodej Esk, skąd właściwie biorą się dzieci. Wszystko to okraszone zostało sporą dawką humoru, satyry i wyolbrzymień — jak zawsze.
- Hej! Jes-steś Esk, prawda? S-skąd się tu w-w-wzięłaś? To był Simon. Stał przed nią, trzymając po jednej książce pod każdą pachą. Esk zaczerwieniła się.
- Babcia nie chce mi powiedzieć - odparła. - Myślę, że ma to jakiś związek z mężczyznami i kobietami.
Równoumagicznie to jedna z pierwszych książek w serii Świata Dysku (ma numerek 3), od której tak właściwie można zacząć przygodę z całym cyklem. Świat Dysku nie trzeba czytać po kolei, bo każdy tom stanowi odrębną historię, ale warto iść w kolejności chronologicznej w zakresie podcykli, bo wtedy nie będziemy zdezorientowani w losach naszych bohaterów. Wiele osób nie poleca rozpoczynania przygody z Dyskiem od dwóch pierwszych tomów, bo można się zrazić, i ja się do tego dołączam. Zacząć można nawet od jeszcze późniejszych tomów i wziąć się na przykład za Straż (Straż! Straż!, tom 8), albo za Śmierć (Mort, tom 4), i jak już Pratchett u nas chwyci, to dopiero wtedy ewentualnie do tych pierwszych tomów wrócić.
Tak czy inaczej, gorąco polecam wam czytanie Pratchetta i gorąco polecam wam Równoumagicznienie, bo to świetna, błyskotliwa i humorystyczna książka. No i jest tu Babcia Weatherwax, a dla niej samej warto książkę przeczytać.
W serii Świat Dysku, podcykl o Wiedźmach (inaczej Czarownice z Lancre):
1. Równoumagicznienie (tom 3)2. Trzy Wiedźmy (tom 6)
3. Wyprawa czarownic (tom 12)
4. Panowie i Damy (tom 14)
5. Maskarada (tom 18)
6. Carpe Jugulum (tom 23)