15 września

15 września

Sherlock Holmes w świecie fantasy. "Diabeł na wieży" Anny Kańtoch


Polska fantastyka to temat, w którym mam ogromne zaległości. Uwielbiam Wegnera za jego Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza, znam Wiedźmina, czytałam parę książek Pilipiuka o Jakubie Wędrowyczu i zaliczyłam Arivalda Jacka Piekary, i na tym moja lista się kończy. Mam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia, bo polskie wcale nie znaczy gorsze, a i rodzimych twórców przydałoby się wspierać. W tym miesiącu udało mi się zaznajomić z prozą Anny Kańtoch i odczucia mam podobne, jak wtedy gdy trzy lata temu trafiłam na książki Roberta M. Wegnera... to znaczy mam ochotę rzucić wszystko i natychmiast przeczytać resztę jej książek.

Diabeł na wieży to zbiór opowiadań, które łączy osoba Domenica Jordana, i jest to też początek serii z tym bohaterem. Tytułowe opowiadanie rozpoczynające zbiór z numerkiem "0" to debiutanckie opowiadanie Anny Kańtoch, które ukazało się w druku w roku 2004, w czasopiśmie Science Fiction. I czuć, że jest to debiut, ale takie właśnie debiuty życzyłabym sobie czytać: klimatyczne, z pomysłem, które potrafią przykuć uwagę i są bardzo dobrze napisane. A im dalej w te opowiadania, tym są one lepsze, mniej czuć pewną nienaturalność i sztywność w dialogach czy opisach, a do tego dochodzą wydarzenia rozgrywające się w tle.

Diabła na wieży najprościej można scharakteryzować jako Sherlocka Holmesa w świecie urban fantasy — ale nie takim naszym, współczesnym świecie, tylko bardziej okolice XVII wieku. Co ciekawe kościół i magia funkcjonują tutaj razem, ale bardziej niż z magią musimy zmagać się z siłami nadprzyrodzonymi. To z kolei sprawiło, że ciągle miałam przed oczami Van Helsinga, zarówno przez to, że kościół potrafi wysłać Domenica, by zbadał jakąś nadprzyrodzoną sprawę, jak i przez klimat czy budowę świata. Znajdziemy w nim takie rzeczy jak demony, klątwy, wilkołaki, upiory i inne cuda natury, a tajemniczymi zagadkami z nimi związanymi zajmuje się nasz równie tajemniczy bohater. 




O Domenicu Jordanie wiemy bardzo niewiele, tyle tylko, co autorka zdecydowała się nam podsunąć mimochodem w ciągu tych kilku opowiadań. Tu zdanie, tam zdanie, i wyłania się z tego obraz człowieka małomównego, cynicznego i niezwykle inteligentnego, z nienagannymi manierami i obyciem wśród wyższych sfer, a jednak totalnie pozbawionego taktu i nierozumiejącego ludzi. Domenic to z zawodu lekarz, ale zamiast w żywych woli grzebać w trupach, przeprowadzając kontrowersyjne jak na te czasy sekcje zwłok. W detektywa bawi się gnany chorobliwą ciekawością… i nawet ma swoją, bardzo ubogą wersję Watsona.

Opowiadania w Diable na wieży nie są od siebie kompletnie odcięte, lecz w każdym kolejnym możemy znaleźć jakieś wzmianki z historii poprzednich. Jest to dla mnie ogromny atut, bo ja z reguły za opowiadaniami nie przepadam, a od tych nie mogłam się oderwać. Jedna historia to jedna sprawa doprowadzona do końca, chociaż im dalsze opowiadania, tym częściej oprócz głównej sprawy mamy jeszcze jakieś wydarzenia w tle. Klimat tego zbioru jest mroczniejszy, taki z lekkim dreszczykiem, a za większością spraw, które bada Domenic, stoją siły nadprzyrodzone, chociaż największą winę i tak ponosi człowiek. Bardzo podoba mi się wprowadzenie do świata świętych i rola, jako odgrywają, ponieważ w zależności od tego, kto jest patronem miasta, może on nadać jego mieszkańcom jakieś konkretne cechy — na przykład uczynić z nich jasnowidzów, żeby łatwiej było im tępić złe uczynki.




Anna Kańtoch pozostawiła mnie z ogromnym niedosytem, bo nie dość, że tych opowiadań chciałabym więcej, to niesamowicie intryguje postać samego Domenica. Ten niewielki zarys, który zaoferowała nam autorka, ogromnie pobudza apetyt. Kolejny tom z serii zapowiada się więc świetnie, nie tylko z tego powodu, że tam podobno Kańtoch zdradza więcej informacji o swoim bohaterze, ale też dlatego, że z opowiadania na opowiadanie te historie są zwyczajnie coraz lepsze.

Jeśli więc szukacie dobrej polskiej fantastyki, to Annę Kańtoch z całego serca mogę Wam polecić. Seria o Domenicu Jordanie to dobre rozwiązanie, jeśli lubicie fantastykę, powieści detektywistyczne i delikatny klimat grozy. Ja coś czuję, że w najbliższym czasie będę namiętnie wyczytywać książki tej autorki, bo pierwsze moje z nią spotkanie wypadło zaskakująco dobrze. Może nie aż tak dobrze, jak ze wspomnianym we wstępie Wegnerem, bo to trochę inny rodzaj książek, a ja jednak skłaniam się do militarnej fantasy, ale Domenic Jordan mnie kupił i zwyczajnie pragnę więcej.


Za egzemplarz książki dziękuję księgarni Tania Książka.
Sprawdźcie też inne bestsellery na ich stronie. ;)



22 komentarze:

  1. Czytaj polską fantastykę. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić. A do "Przedksiężycowych" Kańtoch nadal namawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się czytać, a po Przedksiężycowych na pewno sięgnę, tylko jeszcze nie wiem, kiedy. :) Teraz pewnie poczytam najpierw Domenica. :D

      Usuń
  2. Czytałam już serię "Tajemnic" Kańtoch, dlatego z chęcią sięgnę po te opowiadania. Tym bardziej, że postać głównego bohatera brzmi naprawdę intrygująco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O "Tajemnicach" ostatnio głośno w blogosferze. :) Pewnie też przeczytam, ale po "Domenicu" pójdą raczej "Przedksiężycowi". :D

      Usuń
  3. Zaległości w polskiej fantastyce nadal mam ogromne, ale akurat jedną książkę Anny Kańtoch już przeczytałam i byłam zachwycona, mimo, że "Tajemnica Diabelskiego Kręgu" jest książką dla młodszego czytelnika. Ta atmosfera, ta wyobraźnia! Na pewno nie jest to jedyna książka tej autorki, która pojawi się na mojej liście do Przeczytania;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja na pewno też będę czytać jej więcej. :) I po "Tajemnice" też pewnie sięgnę. :)

      Usuń
  4. Autorka całkowicie "kupiła" mnie dzięki powieściom z cyklu "Tajemnica Diabelskiego Kręgu". A Diabła mam jeszcze w starym wydaniu z FS :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę się wziąć za tą "Tajemnicę" bo strasznie tym wszyscy kusicie. :D

      Usuń
  5. Ech, mnie w czerwcu MacLeod skutecznie zniechęcił do sięgania po opowiadania i dopiero mi ta niechęć mija. Ogółem bardzo krótką formę lubię. Z tego co się orientuję, to Kańtoch należy do kręgu lepszych polskich twórców. Mam jej "Światy Dantego na półce" i może sięgnę po inne jej zbiory zatem.
    Tym porównaniem do Sherlocka czuję się nawet zachęcona, więc zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Twoją recenzję. Ja z kolei opowiadań nigdy nie lubiłam, ale ostatnio się do nich przekonałam. :) Po "Światy Dantego" teraz pewnie też sięgnę, ale najpierw poczytam więcej Domenica i wezmę się za "Tajemnice", bo wszędzie ich pełno i straszne mnie kuszą. :D

      Usuń
  6. XVII wieczne urban fantasy, brzmi bardzo zachęcająco ;)
    Sięgnęłabym po "Diabła na wieży", ale nie wiem czy przezwyciężę moją niechęć do zbiorów opowiadań :/ Może po prostu zabiorę się od razu za pierwszy tom, a jak mi się spodoba to przemogę się i do opowiadań wrócę.

    Zresztą jak na razie w kolejce do nadrabiania polskiej fantasy ma u mnie pierwszeństwo Agnieszka Hałas, ale Kańtoch jest teraz tuż za nią :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? :) Ja również nigdy nie lubiłam opowiadań. Ostatnio się do nich przekonałam, ale z takimi jak te tutaj nie mam akurat żadnego problemu, bo one wszystkie się ze sobą łączą, mają tego samego bohatera i ten sam świat. :) To coś jak zbiory opowiadań z Wiedźmina.

      Ooo, Agnieszka Hałas, właśnie! Też muszę się za nią wziąć. :D

      Usuń
  7. Czytaj polską fantastykę czytaj. :D Ja czytam sporo, a i tak nadal mam potężne zaległości. I ciągle mam to odczucie, że chcę więcej i tak jak Ty chciałabym rzucić wszystko i tylko zająć się danym autorem. Niestety się nie da, a szkoda. ;)
    "Diabła..." Kańtoch też mam na agendzie, ale pierwsze "Przedksiężycowi". :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię polską fantastykę, a ta pozycja wydaje się być ciekawa więc chętnie bym przeczytała. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzeczywiście, widać podobieństwa do Sherlocka. O Annie Kańtoch wiele słyszałam, zwłaszcza dobrego, ale jakoś nigdy nie miałam okazji przeczytać jej książek. Sama muszę w końcu zacząć naprawdę poznawać współczesną polską fantastykę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również wiele dobrego o niej słyszałam, i żałuje, że wzięłam się za jej książki tak późno. Podzielam odczucie. :)

      Usuń
  10. Ach, ja mam jeszcze poprzednie wydanie (też mi się bardzo podobało!) i to dzięki niemu polubiłam Annę Kańtoch i tak zostało do dziś. I dołączam się do osób polecających powyżej "Przedksiężycowych".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będę czytać "Przedksiężycowych". W ogóle wszystko od Anny Kańtoch będę teraz czytać. :)

      Usuń
  11. Wstrzymałam się z lekturą Twojej recenzji do teraz, bo właśnie skończyłam pisać własną. Niestety, wrażenia mam całkiem inne - po Tajemnicach spodziewałam się niesamowitej atmsofery, a w ogóle jej tu nie znalazłam. Zgadzam się za to, że czego jak czego, ale samego Domenica chciałoby się "więcej" - bo tu niedosyt pozostał, przy czym dla mnie to chyba główny atut tej powieści w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, ja sięgając po Diabła nie spodziewałam się zupełnie niczego. Nawet nie patrzyłam dokładnie, o czym to jest. Być może przeważyły u Ciebie oczekiwania, ale naprawdę uważam Diabła za świetny debiut i bardzo dobrą, klimatyczną książkę. Ale wiesz, to może dobrze świadczy o tym, że jest duży postęp w twórczości autorki - to jest jej debiut, a Ty znasz coś, co napisała później i dużo bardziej Ci się podobało. :) Tak czy inaczej, zaraz polecę do Ciebie przeczytać Twój wpis. :D

      Usuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger