Leciał kiedyś w telewizji taki serial o wdzięcznej nazwie Opowieści z krypty. Gospodarzem był mocno nadgryziony rozkładem ekscentryczny zombie, który w każdym odcinku opowiadał nam jakąś niezwykłą, makabryczną historię, nieodmiennie kończącą się "morałem". Serial był pełen czarnego humoru i groteski, a ja oglądałam go, kiedy tylko mogłam, żeby tylko rodzice nie widzieli.
The world of Lore: Potworne istoty w pewien bardzo, bardzo delikatny sposób przypomina mi tamten serial. Określiłabym tę książkę jako połączenie fabularyzowanego dokumentu z wersją bardzo light Opowieści z krypty, gdzie zamiast zdziwaczałego zombie mamy charyzmatycznego podcastera za przewodnika. Inne skojarzenie: wyobraźcie sobie, że z grupką przyjaciół siedzicie w środku ciemnego lasu, tylko przy trzasku płonącego ogniska, i po kolei opowiadacie sobie straszne historie. Klimatyczne, prawda? Ta książka też taka jest. Nie zejdziemy na zawał ze strachu, ale wielokrotnie można poczuć niepokój, dostać gęsiej skórki i z obawą zerkać w stronę ciemnego korytarza w swoim domu, bo może właśnie teraz czai się tam jakieś straszydło rodem z horrorów.
W czasach, gdy ludzie byli przesądni, bardzo łatwo było przywołać przeróżne legendy i stworzyć potwory, które wyjaśniałyby dziejące się okropności. Na przykład wybuch epidemii gruźlicy w XIX wieku doprowadził do tego, że powstały wampiry jako wytłumaczenie na chorobę zbierającą tak olbrzymie żniwo. Zaczęto wierzyć, iż to martwi wysysają z żywych życie, toteż wystarczy po prostu delikwenta znaleźć, wbić kołek w serce, spalić je i po kłopocie. Inny przykład to wilkołactwo, którym można usprawiedliwić okropności ludzkiej natury i istnienie seryjnego mordercy. Wiara w wilkołaka jest mniej bolesna niż w to, że to człowiek jest zdolny do bestialskiego mordowania dla przyjemności. Jak pisze autor, racjonalizujemy zjawiska, które nam się nie podobają, bo tak łatwiej sobie z nimi poradzić, i ma rację. Dzieje się to i w dzisiejszych czasach i prawdopodobnie będzie się działo i za kilkadziesiąt lat. Aaron Mahnke natomiast to człowiek, który od 2015 prowadzi podcast Lore, w krótkich odcinkach opowiadając nam takie właśnie historie, mniej lub bardziej oparte na faktach. Mówi więc o opętaniach, duchach, nawiedzonych miejscach czy przerażających istotach. Popularność tego typu historii od zawsze była ogromna, toteż i podcast Lore cieszy się dużym zainteresowaniem. W 2017 roku pojawił się nawet serial, który na nim bazował, a teraz autor spisuje te historie w formie książek.
Mahnke ma bardzo lekki, swobodny styl pisania, który często sprawia wrażenie, jakby autor nie pisał tej książki, lecz mówił do nas, co wynika z faktu, że są to historie z podcastu autora i stanowią jego transkrypcję. Autor wręcz łopatologicznie przybliża i opisuje nam wszystkie opowieści o tajemniczych stworach, zawsze posługując się przy tym określonym schematem. Wpierw otrzymujemy więc krótkie wprowadzenie, potem historię, przegląd wierzeń dotyczących opisywanego zjawiska bądź istoty, następnie więcej historii, próbę racjonalizacji i wreszcie pozostawienie nas z dreszczykiem niepokoju, bo może jednak tkwi w tym jakieś ziarno prawdy. Podczas czytania tej książki poznamy mnóstwo opowieści o ludziach, którzy mieli styczność z tajemniczym zjawiskiem bądź przerażającym stworem, poznamy zarówno ludowe historie, jak i autentyczne przypadki, które czasem wcale nie sięgają tak daleko w przeszłość. Mahnke często ironizuje, czasem żartuje, nie brak mu też dystansu i sceptycyzmu wobec tego, o czym pisze. A znajdziemy tutaj historie o tak znanych indywiduach w popkulturze, jak wampiry, wilkołaki czy zombie oraz o tych mniej oczywistych jak złośliwe skrzaty czy wendigo, sporo miejsca poświęcono też na duchy i opętania.
Wszystko to razem stanowi bardzo ciekawy przegląd grozy, podany w przyjemny i niewymagający sposób. Dla laików to dobra rzecz, ponieważ Mahkne robi obszerny przegląd po tym, co od wieków nas straszy, i robi to w sposób bardzo przystępny. Mam jednak wątpliwości, czy usatysfakcjonowane będą osoby, które mają już jakąś wiedzę na ten temat. Nie jest to bowiem żadna wnikliwa pozycja, lecz prościutka książka, która skrótowo stara się opowiedzieć nam straszne historie, podać genezę tych strachów, zracjonalizować je i ostatecznie pozostawić nas z dreszczykiem grozy. Z jednej strony jest to zaleta, a z drugiej strony szkoda, że autor nie podszedł do tematu bardziej wnikliwie i wyczerpująco, bo mam wrażenie, że całość jest dość powierzchowna i nastawiona na sensację, wszystko więc zależy od tego, czego oczekujecie od tego typu książki.
Moim głównym zarzutem wobec Potwornych istot jest to, że autor przedstawił treść w sposób zbyt uproszczony, co w pewnym momencie zaczęło mnie męczyć. Zdania są krótkie, historie są krótkie i przez całą książkę ma się to poczucie, że jest to tak naprawdę zapis podcastu. Potworne istoty idealnie nadadzą się jednak na podczytywanie w podróży czy pomiędzy innymi książkami, pozwolą też w bezbolesny sposób dowiedzieć się czegoś więcej, zwłaszcza, że szybko i przyjemnie się to czyta. Książkę uatrakcyjniają bardzo ładne ilustracje autorstwa M.S. Coreya, które doskonale współgrają z tekstem i którym potrafiłam się naprawdę długo przyglądać, bo niektóre były świetne.
Muszę napisać, że mam bardzo mieszane odczucia po lekturze Potwornych istot. Z jednej strony jest to pozycja mocno klimatyczna i ciekawa, która potrafi nas zaniepokoić i dostarczyć gęsiej skórki, z drugiej strony prostota tej książki i sensacja, którą starała się wzbudzić, studziła mój entuzjazm. Jestem przekonana, że taka forma nadaje się na podcast, ale co innego, kiedy mówimy o papierze. W serii Lore będą w sumie trzy książki, druga za granicą ma być (albo już została) wydana w maju, trzecia natomiast w październiku, a czy doczekamy się tych książek i w Polsce — nie wiadomo. Zainteresowanych natomiast odsyłam do podcastu autora, który można słuchać w internecie za darmo, łącząc przyjemne z pożytecznym, czyli na przykład wyprowadzać w tym czasie psa na spacer. :)
Za egzemplarz książki do recenzji
serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka
Ilustracje faktycznie bardzo interesujące ;] wiadomo lubię grozę w literaturze ale to bardziej jakieś pojedyncze wątki (i to delikatniejsze). Nie przepadam za horrorami. Nie ciągnie mnie do potwornych istot, mi też się wydaje że autor napisał pogadanke o potworach /wydarzeniach licząc na duży rozgłos ;)
OdpowiedzUsuńIlustracje są cudne. :) Zanim napisał, to wcześniej długo prowadził podcast i dzięki niemu już ten rozgłos zdobył. No i to nie jest tak, że to jest nieciekawe i zrobione po łebkach, bo historie są interesujące, tylko nie wgłębia się w to wszystko bardziej. To naprawdę tak, jakby ktoś usiadł przy ognisku i zaczął Ci opowiadać te wszystkie straszne historie. :)
UsuńGrafiki mają klimat :) im jestem starsza tym bardziej lubię ilustrowane wydania ;) Szkoda, że tekst jest taki "szczątkowy", bo nie ukrywam, że lubię takie książki. Może, tak jak sugerujesz, sięgnę za jakiś czas w ramach "czegoś lżejszego" :)
OdpowiedzUsuńTak. <3 Haha, powiem Ci, że mam tak samo. :D Coraz bardziej cenię sobie ładne wydania w twardych oprawach, a ilustrowane to już w ogóle. :)
UsuńIlustracje wymiatają. :D
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam nad tym "krótkie". W sumie w takich zbiorkach o strachach, historiach ludowych, to chyba rozwleczenie nie miałoby sensu.
Tak. <3
UsuńHm, niby racja, tym bardziej że w taki sposób nie zanudza. :)
Okładka jest bardzo mroczna :)
OdpowiedzUsuńDla mnie bardziej urocza niż mroczna. :D
UsuńMnie całkowicie "kupiła" ta książka i to mimo takiej prostoty :) A "Opowieści z krypty" też oglądałam, chociaż nie ukradkiem. Kurka, stara chyba jestem :D
OdpowiedzUsuńOj tam, stara, to ja jestem gówniarz taki. :P
UsuńJedno nie wyklucza drugiego :P :D
UsuńWydaje mi się, że to książka nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńTrudno, i tak bywa. :)
UsuńOjej, chyba pamietam te Opowieści z krypty, tak mi się wydaje ;) a co do książki to powiem, że bardzo mi przypadła do gustu - muszę koniecznie sprawdzić czy po przeczytaniu nadal będę za ;)
OdpowiedzUsuńSprawdzaj, oby Ci się spodobała. :)
UsuńWydanie piękne, z samych zdjęć naszła mnie ochota na kupienie książki:) Te ilustracje, ta twarda okładka 😍
OdpowiedzUsuńMyślę, że nawet skrótowość opowieści by mnie nie zniechęciła, za dobrze się przy tego typu historiach bawię, ale rzeczywiście szkoda, że nie jest to wszystko odrobinę bardziej szczegółowe i rozwinięte. Trzeba będzie szukać w innych pozycjach (o zgrozo!), gdy będzie zżerać ciekawość ;)
Tak, wydanie jest cudowne, te ilustracje w środku... <3 Ale okładka akurat jest miękka. :)
UsuńEch, sama nie wiem, ostatnio rzadko po grozę sięgam, więc mogłoby to Lore (dobrze odmieniam?) trochę wzbudzić we mnie tęsknotę za gatunkiem. A z drugiej strony podejrzewam, że mogłabym czuć niedosyt po lekturze. Ale oprawa jest zacna!
OdpowiedzUsuńPrzyjemne są te historie, tak na raz, ale żeby jakoś specjalnie utkwiło mi to w pamięci, to nie. :)
UsuńOprawa jest cudna. <3