05 września

05 września

Wróg u bram. "Wojna i pokój" tomy III-IV, Lew Tołstoj


Niecałe cztery miesiące temu pisałam Wam o książce, która zupełnie mnie w sobie rozkochała. Wtedy jednak pisałam zaledwie o jej połowie. Dzisiaj zamierzam dokończyć dzieła. Jeśli więc ktoś nie czytał mojego poprzedniego wpisu o Wojnie i pokoju, to gorąco zachęcam, żeby go nadrobić, bo poniższy wpis jest kontynuacją tamtego.

Odkąd rok temu postanowiłam czytelniczo się dokształcać i sięgać po klasykę, to dopiero Wojna i pokój pokazała mi, że w klasyce też można się zakochać. Nawet Władca much nie trafił mnie tak bardzo, jak Lew Tołstoj i jego epopeja narodowa. Niesamowicie mi smutno, że to już koniec, bo przez ponad 1600 stron mocno zżyłam się z tymi bohaterami i rozstaję się z nimi z ciężkim sercem. Śledzenie losów Piotra, Mikołaja, księżniczki Marii, Nataszki i przede wszystkim księcia Andrzeja dostarczyło mi całej gamy uczuć. Wciąż twierdzę, że Tołstoj jak nikt inny potrafi kreować bohaterów do tego stopnia, że jestem gotowa uwierzyć, iż są to osoby z krwi i kości, a nie tylko fikcyjne postacie z powieści. I to jest coś niesamowitego, ponieważ choć często mogę twierdzić, że postacie w jakiejś powieści nie są papierowe, tak nigdy dotąd nie miałam tak silnego uczucia realności tych bohaterów, jak tutaj.

A przez cztery tomy przeszli oni naprawdę długą drogę. Niektórzy dorośli, inni nie zmienili się zbytnio, jeszcze innych przyszło nam pożegnać, a Nataszki jak nie lubiłam, tak nie lubię dalej. Fenomenem jest dla mnie jednak Piotr, człowiek tak naiwny, że czasem zwyczajnie nie widzi, co się wokół niego dzieje. Mistrzostwem jest scena na polu bitwy, gdzie taki zwykły brak instynktu przetrwania u Piotra błędnie bierze się za odwagę. Aż zaskakujące, że w końcu coś nim potrząsnęło. Jakby w kontrze do Piotra postawiony jest książę Andrzej, nie tylko pod względem charakteru (zamknięty w sobie, zgorzkniały, cyniczny, znudzony własną żoną), ale też inteligencji. Nie muszę chyba mówić, który z panów przypadł mi do serca, ale jeśli jednak nie jest to jasne, to deklaruję: całym swoim sercem jestem z Andrzejem. Mimo wszystko nawet Andrzej gotów był po raz drugi popełnić ten sam życiowy błąd, przez który wcześniej był nieszczęśliwy. Ale to po prostu pokazuje, jak bardzo ludzcy są bohaterowie Tołstoja, tak więc ponownie: ja wierzę, że te postacie naprawdę kiedyś istniały.




Wojna i pokój nie bez powodu nosi taki tytuł, ponieważ powieść ta dzieli się na dwie części: pokojową oraz wojenną. Tomy I-II poświęcone są części pokojowej, natomiast tomy III-IV w pełni skupiają się na części militarnej. To tutaj znajdziemy takie historyczne wydarzenia, jak wejście wojsk napoleońskich do Moskwy czy też jej pożar, pojawia się też wątek powstania dekabrystów. Jednocześnie powieść w pewnych momentach potrafiła mnie skonsternować, ponieważ Tołstoj niejednokrotnie ubiega dalsze wydarzenia, wspominając nam, że coś się wydarzy, kiedy dopiero w późniejszych rozdziałach dojdzie do opisu wspomnianych wydarzeń. Z drugiej jednak strony autor ubiega fakty przeważnie w przypadku wydarzeń historycznych, które przecież powinny być nam dobrze znane.

Mnóstwo miejsca w tych dwóch tomach zajmuje osobiste podejście Tołstoja do historii i jego interpretacja tych najważniejszych dla Rosji wydarzeń tamtego okresu. Często dostajemy wręcz mini wykłady na ten temat, urozmaicone wieloma barwnymi porównaniami. Te mini wykłady są według mnie najbardziej interesującą częścią tych dwóch tomów, zwłaszcza kiedy Tołstoj porusza temat przywódców i tego, jak nikły w rzeczywistości mają oni wpływ na historię. Według autora w wielu przypadkach ich wielkość to zrządzenie szczęśliwego losu, co w kiepskim świetle ukazuje te genialne jednostki, szczególnie kiedy poznać ich bliżej (patrz: Napoleon).




Oczywiście tomy III-IV to też wojenna zawierucha. I po raz kolejny mogę powiedzieć, jak bardzo jestem pod wrażeniem tego, jak fenomenalnie Tołstoj potrafi urzeczywistnić to, o czym pisze. Wojna w wykonaniu Tołstoja jest tak bardzo realna, tak bardzo prawdziwa, że czasem czułam jakbym sama była na miejscu tych wydarzeń. Bez chwili wahania mogę uwierzyć, że tak, to wszystko naprawdę mogło tak wyglądać. Pisarz ukazuje okropieństwa wojny, ale jednocześnie nie zapomina, że tworzą ją ludzie, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami, nie ważne, po której stronie stoimy. Najbardziej zapadła mi w pamięć scena ostrzału miasta, podczas której ludzie nie dowierzali w to, co się dzieje, żartobliwie komentując lecące pociski, które sekundę później mogły ich przecież zabić. Nierealność tej sytuacji była wręcz namacalna. Naprawdę jestem pod wrażeniem i nic nie poradzę na to, że jedyne, co mogę w tej chwili robić, to pisać akapity pełne zachwytu — aczkolwiek absolutnie zasłużone.

I wiecie, mogłabym tak jeszcze długo, ale czuję, że nic, co napiszę, nie odda w pełni tego, jak wspaniała jest to powieść. Najgorzej pisze się o dwóch rodzajach książek: tych kompletnie nijakich i tych wybitnie dobrych. Wojna i pokój oczywiście wpada do tej drugiej kategorii, i zdecydowania warta jest wszystkich dobrych słów, jakie o niej mówią. Gorąco ją Wam polecam i proszę: nie zniechęcajcie się objętością. Delektujcie się tym. Przeczytanie całości zajmie trochę czasu, ale pomijając ogromną czytelniczą satysfakcję z przeczytania tak obszernej powieści należącej do klasyki literatury (challenge completed!), to ilość takich zwykłych, czytelniczych doznań, jakie ta książka daje, gwarantuje zabawę na kilka długich wieczorów. Bo Wojna i pokój to nie tylko wielkie dzieło literackie, ale też wspaniała, porywająca powieść, którą po prostu warto znać.

Trzeba tylko się odważyć. :)


Za egzemplarz tej cudownej książki do recenzji 



12 komentarzy:

  1. Tak cudownie o tym grubasku literackim piszesz, że nie ma wyjścia, muszę sięgnąć! Już wiem, o jaki prezent na święta poproszę, bo choć mam jakieś wydanie opowieści Tołstoja w domu, to jednak to prezentuje się tak pięknie, że muszę je mieć!

    Gratuluję spełnienia wyzwania czytelniczego i mam nadzieję, że jeszcze nie jedna lektura przyniesie Ci tyle satysfakcji i radości:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wydanie jest przecudowne. Jedne z ładniej wydanych książek na moich półkach. :)
      Dziękuję. :)

      Usuń
  2. No czytam, czytam i nie wiem, co zrobiłam źle, że mnie w ogóle nie zachwyciło? Może to faktycznie nie był dobry moment mojego życia na tę lekturę (miałam lat ~naście)... próbowałam wtedy kilkakrotnie, jak wiesz (bo się powtarzam ;)), każdorazowo odpadając. Trauma została, ale po Twoich tekstach powoli zaczynam się łamać, że może Tołstoj zasługuje na jeszcze jedną szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że jak sama bym się za to wzięła mając lat naście, to szybko bym się znudziła i więcej tego nie tknęła. :D Warto zrobić podejście drugie, ale wiesz, nie wszyscy muszą się zachwycać tym samym. :)

      Usuń
    2. Wiesz, ja wtedy mocno się lubiłam z Dostojewskim i Bułhakowem, więc wydawało mi się, że Tołstoj będzie naturalną kontynuacją. Może musiałam dorosnąć - cóż, zweryfikuję za jakiś czas :P

      Usuń
  3. Tak jak już wspominałem: must be read. A jak się już zdecyduję w konkretnym czasie to ciepnę się to jak Reksio na szynkę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko spokojnie, bo się jeszcze zadławisz. :P Jakoś jestem przekonana, że Ci się "Wojna i pokój" spodoba. :)

      Usuń
  4. Ostatnio miałam okazję przeczytać i byłam pod wielkim wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie w pełni podzielamy wrażenia. Wspaniała powieść. :)

      Usuń
  5. To wydanie jest przepiękne, a sama książka cudowna. Czytałam ją bodajże ze dwa lata temu, mierząc się z literaturą rosyjską i też się tak rozpływałam nad nią ;) I uważam, że Tołstoj jest stokrotnie lepszy od Dostojewskiego, na którego po jego "Braciach Karamazow" mam permanentną i nieuleczalną alergię :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że to nie tylko ja. :D Dostojewskiego znam tylko ze Zbrodni i kary, którą przeczytałam w połowie, więc się wypowiadać nie będę. Ale w planach mam i Dostojewskiego, i Bułhakowa... ciekawa jestem, który z panów podejdzie mi najlepiej. :)

      Usuń
  6. Z chęcią się odważę. :D Po takiej recenzji z pewnością ;) A że uwielbiam i świetnie wykreowanych bohaterów i sceny batalistyczne, to już w ogóle chyba coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger