07 listopada

07 listopada

10 powodów, za które kocham "Belgariadę" Davida Eddingsa



Belgariada Davida Eddingsa to seria mojego dzieciństwa. Kocham ją całym swoim sercem i całkiem niedawno ją sobie odświeżyłam. Odkryłam wtedy, że mimo upływu lat moja miłość do niej wcale nie zmalała. Belgariada to cykl odpowiedni zarówno dla młodych fanów fantasy, jak i dla tych dużych, o ile są oni gotowi na schematyczność i całkowicie nieambitną literaturę. Książki Eddingsa to po prostu świetna rozrywka. Mnie poprawiają one humor i choć czytałam je już dwa razy, to z chęcią przeczytam i po raz trzeci.

Wszystkie osoby, które nie są przekonane do tego cyklu lub o nim nic nie słyszały, zapraszam do dalszej części posta. Mam dla Was całe 10 powodów, za które ja darzę Belgariadę uwielbieniem. Mam nadzieję, że chociaż trochę Was przekonam, że jest to klasyka fantasy, po którą warto sięgnąć. Nie jest to seria wybitna ani oryginalna, ale za to solidna, wciągająca i idealna w tych momentach, kiedy chcemy coś lekkiego przeczytać. A jeśli jednak wciąż uważacie, że to nie dla Was, to pamiętajcie o młodszych czytelnikach fantasy, bo prawdopodobieństwo, że przypadnie im ona do gustu, jest bardzo duże. Belgariada to też świetna seria na początek przygody z tym gatunkiem.

No dobrze. To za co kocham Belgariadę?

1. Za prostotę

Belgariada to książka wypełniona po brzegi schematami, które każdy, kto choć trochę siedzi w fantastyce dobrze zna. Mamy więc chłopca wychowanego na wsi, nieświadomego swego pochodzenia, którego czeka wielkie przeznaczenie. Mamy drużynę pierścienia, która stopniowo się zbiera, by wyruszyć na wielką, niebezpieczną wyprawę w celu ocalenia wszystkiego. Mamy potężną magię i czarodziejów, bogów, którzy wchodzą w interakcję ze śmiertelnikami, a także proroctwo. Jest też niezwykle potężny, magiczny artefakt, który w rękach Głównego Złego spowoduje koniec świata. Wreszcie mamy jasno zarysowany obraz dobra i zła, gdzie oczywiście to dobro w końcu zwycięży. Belgariada to książka naprawdę prosta w założeniach, przewidywalna, jeśli chodzi o zakończenie, sporo czerpie od Tolkiena, i nie jest w żaden sposób oryginalna. Czasem jednak każdy z nas ma ochotę na taką właśnie powieść, i między innymi w tym tkwi jej urok.




2. Za przystępność, lekkość i dynamizm

David Eddings nie pisał skomplikowanym językiem, toteż książka jest bardzo lekka i przystępna w odbiorze. Jako że niektórzy błędnie mają przekonanie, że klasyka równa się archaiczny język, śpieszę wyprowadzić was z błędu: w Belgariadzie w ogóle takiego nie ma. No, chyba że akurat trafimy na część o Arendach... wtedy posypie się trochę "azaliży", ale jest to zabieg celowy i w zamierzeniu dowcipny. Z drugiej strony język dla niektórych może być wadą, bo nie jest on w żaden sposób ozdobny czy poetycki. Nie uświadczymy tutaj zbyt wielu opisów, a jak już są, to nie zanudzają; generalnie królują dialogi, przez co książkę czyta się jeszcze szybciej. Powieść nie jest także mroczna ani ciężka: ot, taka lekka i przyjemna powieść drogi.


- Azaliż świadom jesteś, Belgaracie, naszego nieszczęścia? Zaiste, w trudnej chwili zwracamy się do ciebie po radę. 
- Cho-Hagu - zirytował się Wilk. - Mówisz, jakbyś czytał marny arendzki epos. Czy te zaisty i azaliże są naprawdę konieczne? 
Cho-Hag spojrzał z zakłopotaniem na Anhega.
 - Moja wina, Belgaracie - wyjaśnił z żalem Anheg. - Wyznaczyłem skrybów, by zapisali przebieg naszego spotkania. Cho-Hag przemawiał do historii, nie tylko do ciebie. - Korona króla zsunęła się trochę i zawisła niebezpiecznie nad uchem. 
- Historia jest bardzo tolerancyjna, Anhegu - odparł Wilk. - Nie musisz wywierać na niej wrażenia. I tak zapomni większą część tego, co mówimy. 



3. Za dialogi...

...które aż skrzą od ciętego humoru i złośliwości. Bohaterowie w powieści Eddingsa nie raz i nie dwa dogryzają sobie nawzajem albo wręcz wchodzą w potyczki słowne. Na tym polu szczególnie bryluje Silk, który ma wyjątkowo cięty język i jest niezwykle sarkastyczny, co sprawia, że często ludzie mają go dość. Nasz wędrowny złodziej i akrobata potrafi najpoważniejszą sytuację zmienić w taką, z której będziemy się śmiać. Z cietęgo języka znana jest także Polgara, kobieta o niezwykle silnej osobowości, oaza rozsądku i spokoju... dopóki nie zaleziesz jej za skórę. Wtedy marny twój los.


4. Za humor

Jak może się już domyśliliście, humor w tej książce w większości spowodowany jest świetnymi dialogami. Poza tym często mamy żarty sytuacyjne lub też dowcip tyczy się samych postaci, które są na tyle barwne i zróżnicowane, że zawsze coś się w tym temacie znajdzie. Nie chcę jednak, byście nabrali przekonania, że Belgariada to komedia — to po prostu świetne, klasyczne fantasy okraszone sporą dawką humoru.




5. Za wiecznie irytującego wszystkich Silka

Silk to moja ulubiona postać w całej serii. Złośliwy, przebiegły, nonszalancki Drasanin o długim nosie, na którego punkcie ma kompleksy, a z którego wszyscy zdają się drwić. Niejednokrotnie wzbudza w nas śmiech swoimi tekstami i zachowaniem... i niejednokrotnie irytuje wszystkich wokół przez swoje dość ciężkie usposobienie. Silk dołącza do drużyny dość szybko razem z Barakiem, olbrzymim Cherekiem (aka wikingiem), i od tego momentu książka nabiera rozpędu.


- A mnie - niższy z mężczyzn położył dłoń na piersi - nazywają Silkiem. Skromne to imię, przyznaję, ale odpowiada mi. Pochodzę z Boktoru w Drasni. Jestem żonglerem i akrobatą. 
- A także złodziejem i szpiegiem - wtrącił dobrodusznie Barak. 
- Nikt nie jest bez wad - przyznał uprzejmie Silk, drapiąc swe nierówne bokobrody. 



6. Za Mimbratów i Asturów

Wspomniałam o nich wyżej i musiałam im poświęcić osobny punkt. Widzicie, Mimbraci i Asturowie są tak jakby wyjęci z epoki romantyzmu. Oba te narody są ze sobą skłócone od lat, a razem tworzą tak zwanych Arendów. Uwielbiają oni romantyczną i nieszczęśliwą miłość, a im bardziej jest nieszczęśliwa, tym lepiej. Toczą wielkie wojny o błahostki, a potem często nie pamiętają, o co właściwie poszło. Uwielbiają wszelki dramatyzm i porywy szlachetności, są waleczni i odważni, przy czym rozumem nie grzeszą. Z ich sposobu bycia często żartują i drwią sobie inne narody, chociaż nikt nie chce z nimi walczyć. Mimbraci to przedstawiciele typowych rycerzy, natomiast od Asturów dostajemy łuczników. Warto zaznaczyć, że Mimbraci wypowiadają się w specyficzny, archaiczny sposób, który jak ulał pasuje do ich rycerskiej osobowości.


7. Za postacie

W Belgariadzie mamy ich całą plejadę! Jak przystało na sztampową powieść fantasy, w naszej drużynie musi znaleźć się przedstawiciel każdego narodu, jaki autor wymyślił. Oczywiście poza tymi, którzy grają rolę złych. Postacie te są wyraziste i tak bardzo sympatyczne, że nie da się ich nie lubić. Jednocześnie każda z nich niesie cechy charakterystyczne dla swojego narodu. Dostaniemy więc rycerza, czarodzieja i czarodziejkę, szpiega, wojownika (taki wiking), poczciwego farmera, surowego, opętanego rządzą zemsty władcę koni, religijnego fanatyka, a także rozkapryszoną księżniczkę mającą obsesję na punkcie pieniędzy. A to jeszcze nie wszystko, ponieważ równie barwne i wyraziste wyszły Eddingsowi postacie drugoplanowe. Jest w czym przebierać. Drażnić może jedynie sam Garion, czyli nasz wybraniec, bo jak to dzieciak bywa irytujący i na kartach powieści nam dorasta. Podobna rzecz dzieje się z księżniczką.




8. Za zróżnicowanie kulturowe

W Belgariadzie nie ma żadnych elfów, krasnoludów, hobbitów i innych takich. Jedynymi stworzeniami fantastycznymi są driady. Mamy za to wiele narodów, każdy z odmienną kulturą, historią i jakąś cechą główną. Na przykład kraj zwany Sendarią ma wyjątkowo rozsądnych, praktycznych i poczciwych mieszkańców, w Drasni znajdziemy przebiegłych szpiegów, w Algarii surowych władców koni (Rohan jak się patrzy), Ulgosi to religijni fantatycy, Tolnedranie jako naród chytrych kupców sprzedaliby własną matkę, Nyissanie to banda zboczonych ćpunów, i tak dalej. Zło reprezentuje frakcja Angaraków, na którą składa się kilka krajów, a przewodzą im kapłani złego boga. Sporo tego i na początku łatwo się w tym pogubić, ale z czasem naprawdę łatwo wszystkich od siebie odróżnić.


 
 - Jeśli zechcesz, panie - poprosił uprzejmie - przekaż me wyzwanie, gdy tylko się zbliżą.
Barak wzruszył ramionami.
- To twoja skóra - mruknął.
Zmierzył wzrokiem najeżdżających rycerzy i ryknął wielkim głosem:
- Sir Mandorallen, baron Vo Mandor, pragnie rozrywki - oznajmił. - Byłby zachwycony, gdyby każdy z waszych oddziałów wybrał najlepszego spośród siebie, by ten stanął w szranki. Jeśli jednak jesteście tak tchórzliwymi psami, że brak wam odwagi do rycerskiego starcia, zaprzestańcie swych burd i odstąpcie, by lepsi od was mogli przejechać. 
- Pięknie powiedziane, lordzie Baraku - przyznał z podziwem Mandorallen.
- Zawsze umiałem ładnie przemawiać - odparł skromnie Barak. 


9. Za epickość

Wszak wielka wyprawa w celu ocalenia świata musi być epicka. Nim nasza drużyna dojdzie do swojego celu, musi zaliczyć po drodze mnóstwo niebezpiecznych przygód, parę bitew, parę spotkań z królami w ich pięknych pałacach, obowiązkowo wielką, ostateczną bitwę i nawet mamy księżniczkę w nagrodę za zasługi.

10. Za kolejne pięć tomów przygody...

...ponieważ Belgariada ma kontynuację zwącą się Malloreon. Czyli w sumie dostajemy 10 tomów (5+5) jednej serii, podczas której spędzimy mnóstwo czasu z bohaterami, których pokochamy. Co prawda nie są to grube tomy i czas leci przy nich naprawdę szybko, ale przeczytanie tego parę dni zajmie. Czego chcieć więcej?


Mam nadzieję, że kogokolwiek zachęciłam do czytania tej serii, bo naprawdę jest tego warta. Mogłabym napisać, że kocham ją za wszystko, ale wtedy nikogo bym nie przekonała. A szkoda, żeby taka saga poszła w zapomnienie, dlatego niezmiernie się cieszę, że Prószyński zdecydował się ją wznowić w tak pięknie wydanym omnibusie. Marzenia się spełniają! Teraz czekam na Malloreon :)


23 komentarze:

  1. Jest humor, więc bardzo chętnie przeczytam. Będę na nią polować, przekonałas mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny post. Chociaż mnie zachęcać nie trzeba, bo sięgam zaraz po Tolkienie. Już to mam na Kindlu i w ten sposób zacznę, bo jeszcze papieru nie mam, ale jak tylko przyjdzie to czytam w tej formie, bo wolę takie cegły czytać w ten sposób przez wszelkiego typu mapki, glosariusze i inne dodatki, do których sięga się częściej i wygodniej fizycznie niż w kindlu. Tak więc spodziewam się niedługo recki u mnie na ten temat. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Czekam więc na reckę, bo jestem bardzo ciekawa, co Ty powiesz na ten temat i czy seria przypadnie Ci do gustu :)

      Usuń
  3. Świetny post i bardzo zachęcający, książek nie znałam, ale sięgnę ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i bardzo się cieszę, że udało mi się zachęcić :)

      Usuń
  4. Oj, ale zachęcasz :) No to kolejny cykl do przeczytania. No i koronne pytanie: tylko kiedy? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy razy w życiu o niej słyszę :-o ale zapisuje na listę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś mnie ominęło. I to tak konkretnie, że ani tytuł, ani nazwisko autora nic mi nie mówi. Dawno nie sięgałam po żadne "klasyczne" fantasy i nie wiem, czy by mi się spodobało, ale trafia na listę do sprawdzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdź, jak będziesz miała ochotę na coś lżejszego :)

      Usuń
  7. Pierwszy raz słyszę o tej serii. Może kiedyś poczytam, jak będę szukała czegoś niewymagającego, ale raczej nie nastąpi to prędko ;) Zwłaszcza, że 5-10 tomów to całkiem sporo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo, ale w rzeczywistości one są cienkie i strony lecą błyskawicznie :)

      Usuń
  8. W życiu o tej serii nie słyszałam i przeczytawszy pierwszy cytat już żałuję! Od czasu do czasu naprawdę przyjemnie zanurzyć się w świat nieskomplikowany, ale za to w którym akcja pędzi na łeb na szyję, a bohaterowie wiele czasu spędzają na docinaniu sobie nawzajem, a na taką serię mi to wygląda:)

    Poszukam i przeczytam przynajmniej pierwszy tom, a potem zobaczymy^^

    Pozdrawiam,
    Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Przy okazji pisania tego tekstu sama zatęskniłam za czymś takim. Będę musiała pogrzebać w starych książkach fantasy i znaleźć coś sobie... a to nie powinno być trudne, bo mam jeszcze sporo zaległości.

      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  9. Pierwszy raz widzę te książki (aż trudno w to uwierzyć ) i nakręciłam się na ten cykl! Wszystko Twoja wina! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się spodoba, jeśli faktycznie sięgniesz :)

      Usuń
  10. Kurczaczek, pierwsze widzę, pierwsze słyszę. Ale punkcikami przekonujesz. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zwykle nasze gusta fantasykolubne się pokrywają;), więc przez Ciebie mam ochotę zakupić to tomiszcze i czuję, że będę się przy tym dobrze bawić :D
    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem przekonana bez dwóch zdań i pędzę kupić swój egzemplarz, żeby przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić :)

      Usuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger