14 stycznia

14 stycznia

W świecie Tolkiena. "Atlas tolkienowski" David Day


W dzisiejszym wpisie chcę wam przedstawić coś, co osobiście nazywam małym dziełem sztuki. Atlas tolkienowski jest rzeczą na tyle ładną, że właściwie ciężko zwrócić uwagę na treść, kiedy z niemal każdej strony atakują nas prześliczne ilustracje. Spróbuję jednak wykazać choć trochę krytyki i przedstawić wam tę książkę w kilku słowach więcej niż tylko "no ładne, bierzcie".

Atlas tolkienowski jest geograficznym i chronologicznym przewodnikiem dla wszystkich fanów Tolkienowskiego świata. Ma on na celu ukazanie spójnej wizji ewolucji geograficznej i historycznej Śródziemia, od stworzenia świata do czasów Wojny o Pierścień. W przedmowie autor zaznaczył, że Atlas tolkienowski może także służyć za kompas dla tych, którzy pragną wziąć się lekturę trudniejszego Silmarillionu. Znajdziemy w nim opisy stworzeń, postaci czy miejsc, a także niektórych wydarzeń. Atlas tolkienowski stara się jednak nie spoilerować i opisuje skutki tylko tych zdarzeń, które miały wpływ na losy całego świata. 

Przyznam się wam, że połowa treści z Atlasu tolkienowskiego była dla mnie nowością, ponieważ w lekturze Silmarillionu jestem dopiero na 50 stronie. David Day wspomina jednak w przedmowie, że jego przewodnik nie ma na celu zastępować ani Hobbita, ani Władcy Pierścieni, ani rzeczonego Silmarilionu i jest to coś, z czym ja się absolutnie zgodzę. Atlas tolkienowski bardzo powierzchownie traktuje opisywane wydarzenia, a hasła w nim zawarte są proste i ogólnikowe. Po przeczytaniu tej książki ani trochę nie czuje się, jakbym nie musiała już sięgać po Silmarillion, posiadam za to przedsmak tego, co mogę w nim znaleźć. Część Atlasu dotyczy scen rozgrywających się w Hobbicie i Władcy pierścieni, a te książki akurat mam za sobą i tutaj również zgadzam się z powyższą tezą. Z Atlasu nie dowiemy się co, jak i dlaczego, nie ma tutaj opisu wszystkich wydarzeń, lecz tylko tych najważniejszych. Ponadto niektóre informacje potrafią się dublować w poszczególnych hasłach, możemy więc kilka razy przeczytać o tym samym, ale w zupełnie innym kontekście, co moim zdaniem wprowadzało mały chaos. Najwięcej czasu, bo aż połowę książki autor poświęcił na pieczołowite przedstawienie początków tego świata, i mam wrażenie, że następujące po tym Ery zostały przez to potraktowane już po macoszemu. 
  

Książka pozwala jednak uporządkować sobie trochę informacji na temat Tolkienowskiego świata, przypomnieć o niektórych rzeczach czy też, jak wspomniano we wstępie, może ona służyć za przewodnik. Dla osób, które Śródziemie znają jedynie z ekranizacji i nie zamierzają sięgać po pierwowzory książka może być także encyklopedycznym zbiorem informacji o tym, co było na początku. Dla wnikliwych gratką będą mapy ukazujące, jak zmieniał się ten świat na przestrzeni dziejów, znajdziemy tutaj również drzewa genealogiczne, tablice chronologiczne, no i oczywiście fenomenalne grafiki. Atlas tolkienowski nie zawiera jednak nowych ilustracji, lecz jest zbiorem wszystkich tych dzieł, które były uprzednio publikowane w innych książkach autora (w większości nie opublikowanych w Polsce). Warto dodać, że grafik akurat w Atlasie jest najwięcej, nie miejcie więc mylnego wrażenia, że będzie to książka przepełniona głównie mapami czy tablicami, bo tych jest najmniej. Mapy natomiast pokazują tylko to, jak zmieniał się Tolkienowski świat w kolejnych jego tysiącleciach.


A jeśli już jesteśmy w temacie ilustracji to tak, jak wspomniałam we wstępie, Atlas tolkienowski jest dla mnie małym dziełem sztuki. Tę książkę nie tyle chce się mieć dla informacji w niej zawartych, ile właśnie dla wszystkich tych przepięknych grafik. Wszelkie hasła to tylko miły dodatek, bo to właśnie ilustracje są tutaj rzeczą najważniejszą. Właściwie cały ten wpis mógłby zawierać tylko mnóstwo zdjęć i parę zdań, bo i tak wszyscy będą patrzeć na zdjęcia. Książka jest także fenomenalnie wydana, ponieważ jest w twardej oprawie, z obwolutą i zieloną tasiemką, a całość drukowana jest na kolorowym papierze. Atlas tolkienowski zwyczajnie cieszy oko i ogromną przyjemność sprawia samo jego przeglądanie. 


I choć nie jest to rzecz niezbędna dla każdego fana Tolkiena, bo spokojnie mogłabym się bez tego obyć, to przez wzgląd na to, jak piękna jest to książka i tak byłaby dla mnie niezwykle pożądana. Stanowi ona miły dodatek do Tolkienowskiego świata, będzie idealnym prezentem dla każdego, o którym wiecie, że lubi Hobbita czy Władcę Pierścieni, tym bardziej, jeśli ceni sobie przy tym przepięknie wydane książki. Atlas tolkienowski mogę więc polecić jako fajne uzupełnienie i bardzo ładną rzecz do oglądania, pamiętajcie tylko, że "atlas" w tym przypadku to nazwa nieco myląca.



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!




27 komentarzy:

  1. Nie mam go - bo wiem, że by mi się raczej nie przydał - ale wygląda cudnie :D No i właśnie, to pozycja typowo "prezentowa", nawet ją polecałam w mojej mini-audycji o książkach na prezent właśnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie wyglądA I wiem że chcę!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. piękna ksiązka, któregoś dnia będzie moja :) obrazki są śliczne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście piękne jest te wydanie. I chyba właśnie dla tego warto je mieć, dla tych ilustracji, mapek i cieszących oko grafik. Poza tym kto, jak nie wielki fan Tolkiena, powinien to mieć? Nabędę, ale może nie od razu, bo ostatnio trochę tego Tolkiena u mnie było i mi się z tym nie spieszy. Ciekawi mnie za to jak Ci podejdzie "Sil" całościowo. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie dlatego warto mieć. "Atlas" wygląda cudnie. :) Nie wiem, daleka jestem od wydawania opinii, kto to powinien kupić :P Ale faktem jest, że fani Tolkiena ucieszą się najbardziej i jest to pozycja kierowana do nich. :) Co do "Silmarillionu" to już po tych 50 stronach mam poczucie takiego "wow, to będzie coś". Tylko nie bardzo mam ostatnio czas czytać i coś czuję, że za szybko tego nie przeczytam, a bardzo bym chciała. :(

      Usuń
    2. A moim zdaniem pierwsze czytanie "S" poprzez takie 'szczypanie' jest lepsze, bo bardzo dużo informacji zawiera, które lepiej wchodzą do głowy przy kolejnym podejściu. To istna mitologia, jakbyś czytała germańską czy grecką, tylko ta jest ze śródziemia. :)

      Usuń
    3. Mówisz? No cóż, i tak jestem do tego zmuszona. :) Tak, zdecydowanie ma się takie wrażenie, jakby ta książka była stamtąd, a nie stąd. Coś niesamowitego. :D

      Usuń
    4. Ja to w ogóle miałem taki okres, kiedy czytałem Tolkiena kilka książek pod rząd i przez niewiedze trochę się załatwiłem z "Dziećmi Hurina", które najpierw czytałem w "S" jako średniorozwinięte, potem "Niedokończone opowieści", gdzie to jest, ale w skrócie, a potem na koniec już samą książkę, osobną wydaną, gdzie jest pełna historia. Dzięki temu czytałem 3x to samo. :P

      Usuń
    5. To chyba trochę podobnie jak z Beren i Luthien, nie? Czuję się ostrzeżona. :) Ja czytałam tylko Władcę i Hobbita, jakoś nie przyszło mi nawet wtedy do głowy poszukać, czy jest coś więcej. Ale ja to czytałam w podstawówce i chyba nawet w pdf na komputerze, bo nie było w bibliotece... Przynajmniej Władcę, bo Hobbit chyba był. :)

      Usuń
  5. Jest przepiękny i nie obraziłabym się, gdybym przy jakiejś okazji dostała go w prezencie, chociaż Tolkien już mnie nie zachwyca jak dawniej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie sprawdzam, czy mnie zachwyca jak dawniej. :) Myślę, że niedługo zrobię sobie powtórkę i z "Władcy". :)

      Usuń
  6. I tym sposobem wiem już na pewno, że muszę go mieć 8D Zaczęłam kiedyś "Silmarilion", ale wymagał on tak wiele zaangażowania, że ostatecznie odłożyłam tę książkę, żeby zapoznać się z nią w bliżej nieokreślonym, nieco wolniejszym czasie. Teraz mam wrażenie, że "Atlas" może pomógłby mi się w tym wszystkim trochę odnaleźć i że w gruncie rzeczy dobrze by było od niego zacząć. I jeszcze to wydanie. Cudowność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest cudowność. <3 "Atlas" na pewno daje ogólny zarys tego, co Cię w "Silmarillionie" czeka :)

      Usuń
  7. O kurczę, CHCĘ!!! Pięknie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja marzę, żeby mieć ten atlas w złotym wydaniu :) była gdzieś taka limitowana edycja, jeśli się nie mylę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, nic o niej nie wiem i nie mogłam znaleźć w necie. Podrzucisz linka?

      Usuń
  9. Chcęchcęchcę! I to nic, że po latach mam więcej sentymentu niż zachwytu dla Tolkiena - ten sentyment będzie wystarczającym arguementem za zakupem tej pozycji :) Pamiętam, że w czasach mojej fascynacji Śródziemiem (w czasie której wymieniłam WP trzykrotnie na nowe wydanie i tłumaczenie) też istniała taka pozycja, ale nie była aż tak spektakularnie wydana. Pewnie jak Atlas wpadnie mi w łapki to przyjdzie czas na planowany od dawna powrót do Silmarilliona (który,jak dotąd, z każdym kolejnym czytaniem okazuje się jeszcze lepszy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też więcej sentymentu niż zachwytu, ale ja mam na swoim koncie tylko Władcę i Hobbita. Teraz mam mocną ochotę sobie to odświeżyć i zapoznać się z innymi jego książkami, i w sumie ciekawa jestem jak po latach odbiorę Władcę. :) Czytam teraz ten Silmarillion i jest cudowny. <3

      Usuń
  10. Niezależnie od tego, czy stanowi to must have fana czy nie, to wygląda na tyle ładnie, że aż pragnę mieć to na swojej półce :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam stare wydanie atlasu, czarno-białe, ale nic to, patrząc na Twoje zdjęcia muszę, MUSZĘ kupić te wydanie! Przepiękne ilustracje, aż strach wziąć w palce, żeby nie pobrudzić i nie zniszczyć. Uwielbiam tolkienowskie atlasy i encyklopedie, bo w stworzonym przez pisarza uniwersum można się zgubić, a poza tym jest tak ciekawe, że szukanie słówek, postaci i terminów to sama przyjemność:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Atlas jest wydany po raz pierwszy, może mówisz o Bestiariuszu Tolkienowskim też od tego autora? Ten Bestiariusz to ja bym z kolei chętnie dorwała. :)
      Zdecydowanie w tym świecie można się pogubić, czytam teraz Silmarillion i idzie mi bardzo wolno, bo tego zwyczajnie nie można przeczytać szybko tak, żeby wszystko zrozumieć. A chociaż czytam wolno i z uwagą to i tak mam wrażenie, że dużo mi umyka. Przeczytanie wcześniej Atlasu tolkienowskiego i tak chyba trochę pomogło. :)

      Usuń
    2. A tak tak, o Bestiariuszu! Pamięć już nie ta, a książka w domu rodzinnym, to i sprawdzić jak nie miałam^^;
      Muszę wrócić do Silmariliona, bo pamiętam go tylko w zarysach, choć tak jak piszesz, powoli i z wypoczętym umysłem, żeby znowu się nie pogubić:)

      Usuń
  12. Witam fanów. Ja natomiast od dawna szukam Atlasu Śródziemia z tzw zielonej serii Amber z charakterystycznymi zielonymi okładkami. Spędza mi to sen z powiek i jeśli ktoś takowy posiada i chciałby odsprzedać niech da znać proszę. Uratujecie moje kolekcjonerskie życie bo dla mnie to książka widmo pojawia się i znika zanim ja się o tym zorientuje.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger