"Krwawa kampania" to drugi tom "Trylogii Prochowych Magów" Briana McClellana, i rzeczywiście przedstawiona w książce kampania właśnie taka jest: krwawa. Zrobiło się bardziej brutalnie, akcja znacznie przyśpieszyła, a większość politykowania z poprzedniego tomu zastąpiło... więcej akcji.
Już w recenzji poprzedniego tomu pisałam, że w serie wpadłam na amen dopiero przy części drugiej. "Krwawa kampania" jest znacznie bardziej dopracowana, nie ma fragmentów nużących, a tempo akcji jest idealne. Ta książka po prostu wciąga, i nie ważne, o którym z bohaterów czytamy, i tak przeżywamy to, co go spotyka. A kiedy już by się zdawało, że los się do naszych ulubieńców uśmiechnął, autor znów rzuca im kłody pod nogi. I o ile często mam w takich przypadkach poczucie sztuczności, tutaj wyszło to całkowicie naturalnie.
W tym tomie możemy obserwować wysiłki detektywa Adamata, który desperacko próbuje uwolnić swoją rodzinę. Taniel Dwa Strzały przeżywa załamanie nerwowe i użala się nad sobą w palarni mala, a Tamas w skutek pewnych wydarzeń zostaje uznany za martwego. Pod jego nieobecność wszystko się sypie, członkowie rady nie potrafią dogadać się między sobą, a Kezanie atakują. Pełno jest zdrad, spisków i wojennych potyczek, a trup ściele się gęsto. Losy naszych bohaterów przeplatają się ze sobą tam, gdzie zupełnie bym się tego nie spodziewała. Bardzo podoba mi się rozwinięcie wątku Nili oraz to, że jest więcej Borbadora. Ta postać szalenie mnie intryguje, bowiem nie można jednoznacznie stwierdzić, czy jest on dobry, czy zły. Poza tym jest po prostu uroczy, i uwielbiam jego poczucie humoru oraz bezczelność. Bardzo podoba mi się też to, jak autor nie ucieka od brutalności, kiedy pisze o wojnie i rewolucji. Bohaterowie nie wahają się podjąć ciężkich decyzji, nie mają oporów przed zrobieniem drugiej stronie kuku. Fajnie rozwija się też związek między Ka-Poel a Tanielem, to było oczywiste, że ta dwójka w końcu zejdzie się ze sobą. Rozwija się też inny związek, ale jaki, to wam nie powiem, ha! Ogólnie w długich seriach fantasy najlepsze jest to, że można się przywiązać do bohaterów i czytać o ich dalszych losach. A tutaj jest ich tylu, że nie sposób się nie emocjonować. Nawet postacie drugoplanowe mają swoje pięć minut, swoje role do odegrania i wiele do serii wnoszą. Na plus jest również to, że bohaterowie nie stoją w miejscu i widać u nich progres. Najlepszym tego przykładem jest Tamas, który w końcu trochę mięknie i zaczyna pokazywać ludzką twarz.
Żałuje, że nie wzięłam się do pisania o "Krwawej Kampanii" zaraz po jej przeczytaniu, bo teraz zamiast się emocjonować tym, co czytałam i przeżywałam (połknęłam książkę w dwa dni i na głodzie sięgnęłam po tom trzeci, nie mogłam spać bo myślałam o tym, co się działo), tekst wyszedł mi bardzo spokojny i stonowany. Ale uwierzcie mi, naprawdę warto sięgnąć po tę serię, bo to kawał dobrej fantastyki i wielka szkoda, że jest tak mało znana. Ja ze swojej strony gorąco polecam i zachęcam do zapoznania się z prochowymi magami, bo dobre rzeczy trzeba szerzyć :)
W tym tomie możemy obserwować wysiłki detektywa Adamata, który desperacko próbuje uwolnić swoją rodzinę. Taniel Dwa Strzały przeżywa załamanie nerwowe i użala się nad sobą w palarni mala, a Tamas w skutek pewnych wydarzeń zostaje uznany za martwego. Pod jego nieobecność wszystko się sypie, członkowie rady nie potrafią dogadać się między sobą, a Kezanie atakują. Pełno jest zdrad, spisków i wojennych potyczek, a trup ściele się gęsto. Losy naszych bohaterów przeplatają się ze sobą tam, gdzie zupełnie bym się tego nie spodziewała. Bardzo podoba mi się rozwinięcie wątku Nili oraz to, że jest więcej Borbadora. Ta postać szalenie mnie intryguje, bowiem nie można jednoznacznie stwierdzić, czy jest on dobry, czy zły. Poza tym jest po prostu uroczy, i uwielbiam jego poczucie humoru oraz bezczelność. Bardzo podoba mi się też to, jak autor nie ucieka od brutalności, kiedy pisze o wojnie i rewolucji. Bohaterowie nie wahają się podjąć ciężkich decyzji, nie mają oporów przed zrobieniem drugiej stronie kuku. Fajnie rozwija się też związek między Ka-Poel a Tanielem, to było oczywiste, że ta dwójka w końcu zejdzie się ze sobą. Rozwija się też inny związek, ale jaki, to wam nie powiem, ha! Ogólnie w długich seriach fantasy najlepsze jest to, że można się przywiązać do bohaterów i czytać o ich dalszych losach. A tutaj jest ich tylu, że nie sposób się nie emocjonować. Nawet postacie drugoplanowe mają swoje pięć minut, swoje role do odegrania i wiele do serii wnoszą. Na plus jest również to, że bohaterowie nie stoją w miejscu i widać u nich progres. Najlepszym tego przykładem jest Tamas, który w końcu trochę mięknie i zaczyna pokazywać ludzką twarz.
Żałuje, że nie wzięłam się do pisania o "Krwawej Kampanii" zaraz po jej przeczytaniu, bo teraz zamiast się emocjonować tym, co czytałam i przeżywałam (połknęłam książkę w dwa dni i na głodzie sięgnęłam po tom trzeci, nie mogłam spać bo myślałam o tym, co się działo), tekst wyszedł mi bardzo spokojny i stonowany. Ale uwierzcie mi, naprawdę warto sięgnąć po tę serię, bo to kawał dobrej fantastyki i wielka szkoda, że jest tak mało znana. Ja ze swojej strony gorąco polecam i zachęcam do zapoznania się z prochowymi magami, bo dobre rzeczy trzeba szerzyć :)
Uwielbiam fantastykę i też jestem ciekawa wątku Borbadora. Nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po tę pozycję, bo zapowiada się naprawdę ciekawie. Tylko okładka według mnie jakoś nie zachęca. Pozdrawiam, obserwuję i zapraszam do nas (piona - też prowadzimy bloga o książkach we dwie). http://krysiaklaraiksiazki.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, to moja ostatnia miłość i miałam po tym strasznego kaca :) Tak, okładki raczej są kiepskie i wszystkie trzy praktycznie takie same, a szkoda.
Usuń:D
"Prochowi Magowie" obili mi się o uszy, a że lubię taką "cięższą" fantastykę, to pewnie prędzej czy później wpadnie w moje łapki. I w przeciwieństwie do koleżanki powyżej, mnie się podobają te okładki. Mają w sobie coś takiego, że widać, że nie ma się do czynienia z młodzieżówką, ale z czymś nieco poważniejszym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
#LaurieJanuary
http://zniewolone-trescia.blogspot.com/
Bardzo zachęcam do tej serii, aktualnie jestem na etapie szukania czegoś podobnego :) Masz rację z tymi okładkami, od razu widać że to nie literatura dla młodzieży, ale za specjalne nie są.
Usuń