22 czerwca

22 czerwca

Czytamy klasykę: "Wehikuł czasu" H. G. Wells


źródło
Herbert George Wells uważany jest za jednego z pionierów w gatunku science-fiction. Jego najsłynniejszą powieścią jest Wehikuł czasu, który został po raz pierwszy opublikowany w 1895 roku. Od tamtego czasu powieść została dwukrotnie zekranizowana, a sama historia doczekała się wielu wydań na całym świecie. H. G. Wellsa możemy znać również z innych jego sławnych dzieł, takich jak Wojna Światów czy Wyspa Doktora Moreau, które również doczekały się filmowych adaptacji.

Wehikuł czasu to już trzecia książka z klasyki literatury, którą recenzuję na tym blogu. Klasyka to tutaj dziwna, bo ja ogólnie się z science-fiction nie lubię. Wehikuł czasu może nie jest porywającą książką w moim odczuciu, ale ma fantastyczne spojrzenie na ludzkość i kierunek jej rozwoju. Do połowy się wynudziłam, ale potem, gdy autor rozwinął swoją wizję przyszłości na szczęście zrobiło się lepiej.

Książka zaczyna się dość niepozornie, bo od spotkania kilku dżentelmenów przy obiedzie, na który spóźnił się Podróżnik w Czasie. Jako zapalony wyznawca postępu i rozwoju skonstruował maszynę do podróży w czasie chcąc sprawdzić, jak daleko może rozwinąć się gatunek ludzki. Z pierwszej wyprawy wraca mocno rozczarowany, o czym opowiada przyjaciołom przy okazji tłumacząc się, dlaczego się spóźnił. Jego podróż sięgnęła roku 802 701, gdzie zamiast społeczeństwa, które daleko przewyższyłoby obecny zasób wiedzy, jak i znacząco rozwinęło kulturę, zastał ludzi, którzy wręcz cofnęli się do epoki kamienia łupanego. Trafił do świata absolutnego zastoju, stagnacji, gdzie ludzkość żyje sobie beztrosko w pokoju, je tylko roślinki i nie potrafi ani rozpalić ognia, ani napisać własnego imienia. Tych ludzi nasz bohater nazwał Elojami.

Na pociechę jednak pozostały mi te dwa dziwne białe kwiaty - zeschłe już, sczerniałe, zmięte i rozsypujące się w proch; świadczą one, że nawet wtedy, kiedy rozum i siła już znikły, uczucia wdzięczności i tkliwości wzajemnej pozostały w sercu człowieka.

To, co ujrzał Podróżnik w Czasie wstrząsnęło nim do głębi i rozczarowało niepomiernie. Zaczyna snuć domysły, dlaczego doszło do takiego stanu. Stawia trudne pytania i wymyśla coraz to nowsze teorie, które z braku jego wiedzy okazują się ostatecznie błędne. Bardzo podobało mi się to, że Podróżnik w Czasie błądził w tym świecie po omacku razem z nami. Okazuje się, że nie wszystko było takie, jak na pierwszy rzut oka, i w końcu odkrywa drugą, mroczną część społeczeństwa - Morloków.

Ten podział społeczeństwa na dwie "rasy" jest najbardziej fascynującym elementem książki. Zdawałoby się, że Elojowie to wynik pogoni za konsumpcjonizmem. Nie potrafią nic zrobić samodzielnie, są jak bezmyślne dzieci, które boją się agresji. To hedoniści, którzy spędzają czas jedynie na prostej zabawie, którzy nie potrafią niczego stworzyć ani nawet myśleć. Piękni i delikatni, są zupełnym przeciwieństwem Morloków, których autor przedstawia jako wynik klasy robotniczej. Morlokowie to rasa żyjących pod ziemią krwiożerczych drapieżników, zniekształconych, humanoidalnych istot, które w jakimś stopniu zachowały umiejętność posługiwania się techniką. W momencie, w którym na scenę wchodzą Morlokowie, utopijna wizja świata, w którym człowiek osiągnął ostateczną harmonię zostaje zburzona, a czytelnik dowiaduje się, w jak beznadziejny sposób ludzkość dąży do swojego końca.

źródło
Wehikuł czasu skojarzył mi się z budową wiersza, w którym zastosowaną klamrę. Na początku naszego istnienia ludzie żyli w jaskiniach i nie potrafi nawet krzesać ognia, a najbardziej zaawansowaną bronią była maczuga. W roku 802 701, do którego zawędrował Podróżnik w Czasie, wszystko wróciło do tamtych czasów. Można by powiedzieć, że zatoczyliśmy koło. Mimo ogromnego rozwoju technologii, jaki na przestrzeni wieków osiągnęliśmy, jedyną bronią, jaką znajduje nasz bohater jest stara, dobra maczuga. Przeszłość zupełnie odeszła w zapomnienie, czego pomnikiem jest zakurzone muzeum ze zmierzłych czasów. Dochodzenie do wszystkiego od zera? Nie z tą społecznością, do jakiej wyewoluowaliśmy. Niezbyt to optymistyczna wizja, więc Podróżnik w Czasie decyduje się zobaczyć, co będzie dalej. O tym już nie będę pisać, ale dodam, że zakończenie autor pozostawia otwarte, do własnej interpretacji. Czy da się ludzkość jeszcze jakoś uratować? Czy może jesteśmy skazani na zagładę? Odbierzemy książkę całkiem pesymistycznie, czy może zostawimy sobie cień nadziei? Na takie pytania każdy musi już odpowiedzieć sobie sam.



13 komentarzy:

  1. Widziałam film. I tak, WIEM - on nie oddaje książki. Ale mam do niego tak duży uraz, że ten... książki na razie nie chce. Przeczytałabym, gdybym dostała, ale sama sobie jej nie kupię XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wypożyczałam w bibliotece :) Filmu nie widziałam, ale widziałam screeny z wersji z 1960 roku jak szukałam obrazków do posta i... omg, nie xD Moje oczy bolą.

      Usuń
  2. Czytałam wieki temu i potem oglądałam film. Teraz myślę co by sobie nie pozwolić na przeczytanie książki w oryginale. Na razie stopuję swoje szaleństwo, ale jak się znam w końcu je zrealizuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za oryginał się nie biorę, bo nie dotrwałabym. Wystarczy mi, że przeczytałam to raz :) W oryginale chcę poczytać sobie książki, ale na pierwszy ogień wybiorę zdecydowanie z łatwiejszym językiem i takie, które wciągną :)

      Usuń
  3. Od czasu do czasu lubię sobie poczytać klasyki :D Kocham Dostojewskiego i Sienkiewicza (oprócz dziadowskiego "W pustynii i w puszczy" no i "Krzyżaków". Niedługo planuję w końcu wziąc się za "Portret Doriana Gray'a" :D
    Pozdrawiam ciepło! :)
    Kasia z Recenzje Kasi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dobrowolnie czytam je od niedawna, Dostojewskiego mam w planach wakacyjnych :)

      Usuń
  4. Po książkę w najbliższym czasie raczej nie sięgnę :P Po klasyki mam ochotę sięgać, ale troszkę inne. mam wrażenie, że ta książka by mnie wynudziłą :( Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. W wakacje mam zamiar w końcu poczytać trochę klasyki, ale jak wyjdzie to sam zobaczę :D Najbardziej zależy mi na "Mistrzu i Małgorzacie" ☺

    Hubert z Thelunabook
    http://maasonpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię klasykę, ale nie wiem czy polubiłabym się z fantastyką :) może kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię bardzo klasykę i sięgam stosunkowo systematycznie. Głównie za sprawą wyd. MAG, które wydaje Artefakty. Czytałaś coś? Wells jest mi znany z pojedynczych dzieł, czytałem Wehikuł, Wyspę, Wojnę światów, Ludzie jak bogowie. Wszystko na podobnym poziomie, dobre książki warte przeczytania.

    Tak w ogóle to jestem tu pierwszy raz, więc cześć! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z klasyką poznaję się dopiero od niedawna :) Artefaktów nie znam, ale mam zamiar się z nimi zapoznać, bo sporo tam książek, które chętnie bym przeczytała. Zamierzam zacząć od Hyperiona :)

      Wellsa chcę jeszcze sprawdzić Wojnę światów i już raczej nic więcej.

      Cześć! Teraz mi głupio że ja się nie przywitałam u Ciebie :)

      Usuń
    2. No to jeszcze sporo dobrego przed TObą. A Simmons na początek to bardzo dobry wybór, chociaż może okazać się, że potem już nic, co go przebije, w Artefaktach nie znajdziesz, bo to rewelacja jest. :) Chociaż jeszcze świetni są Brunner i Silverberg.

      Ta Wojna książkowa a filmowa to dwa różne dzieła. Ale podobały mi się oba mimo wszystko. Gorzej jakbym miał oceniać film pod względem zgodności z treścią.

      Spoko. Nic takiego. :)

      Usuń
  8. Jak mocno mnie książka wciągnęła, kiedy po raz pierwszy się z nią spotkałam, to były bardzo pozytywne wrażenia czytelnicze. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger