Długo się zastanawiałam, czy ruszać z tym wyzwaniem po raz drugi, ponieważ pierwszą edycję nieco zaniedbałam. Podeszłam do tego zbyt ambitnie, a i publikowanie miesięcznych podsumowań mi nie wyszło, w znacznej mierze dlatego, że przestałam widzieć w tym sens. Jest to więc dla mnie nauczka, z której będę chciała wyciągnąć jakieś wnioski, ale chciałabym, żeby to wyzwanie żyło dalej. Dla mnie, dla Was — chodzi o to, żeby motywować się do czytania, a klasykę przecież warto czytać. To nie są nudne książki, jak to zapamiętaliśmy z lektur szkolnych. Klasyka to dużo, dużo więcej niż lektury, a i podejście do książki jest kompletnie inne, kiedy czyta się ją z własnej woli.
Lubię klasykę. Sama zaczęłam czytać ją jakieś półtora roku temu, kiedy doszłam do wniosku, że mam straszne braki w tej dziedzinie, a pisząc bloga o książkach, chciałabym mieć jakieś odniesienie do klasyków właśnie. I tak stopniowo, krok po kroczku, zaczęłam dostrzegać, że wśród tych nudnych, zakurzonych klasyków są naprawdę rewelacyjne i wciągające powieści. Zaczęłam od dystopii, od znanego Roku 1984 Orwella, potem za jednym zamachem poszedł Nowy, wspaniały świat Huxley'a, i tak już jakoś potoczyło się dalej. Najgorzej jest zacząć, przekonać się. Warto spróbować.
I tak na zaś: absolutnie nie krytykuję tutaj literatury, która za "wielką" nie uchodzi. Nie zamykam się na nic, sama taką czytam i lubię. Po prostu odczuwam jakąś taką misję, żeby do tych klasyków zachęcać, bo niejednokrotnie znalazłam już tam książki absolutnie fantastyczne i głęboko poruszające. To też są książki, po prostu książki i nie zasługują na to, żeby leżały zapomniane, bo przylgnęła do nich etykietka "klasyka, czyli nuda".
Tak więc oto jest: wyzwanie czytamy klasykę, edycja druga. Tym razem nie będę się rozdrabniać i tworzę tylko jedno wyzwanie, do którego możecie podpiąć absolutnie wszystko, to znaczy i klasykę kryminału i fantasy, science-fiction, reportażu, literatury współczesnej... Panuje pełna dowolność w wyborze książek. Czytamy klasykę wszelaką. Każdą, jaka tylko wpadnie Wam w ręce i którą będziecie chcieli przeczytać.
W tym roku wyzwanie startuje w trzech wariantach:
WARIANT I: Jedna książka na miesiąc
WARIANT II: Jedna książka na dwa miesiące
WARIANT III: Jednak książka na kwartał
Nowością będą moje comiesięczne propozycje książek do czytania. Wybiorę jedną z fantastyki i jedną spoza. Czekają Was więc po dwie propozycje na miesiąc i bonusowo informacja, co ja zamierzam w ramach swojego wyzwania czytać. Pamiętajcie, że to będą tylko i wyłącznie propozycje, możecie czytać, co tylko chcecie. Pomysł z propozycjami wziął się z chęci ułatwienia Wam wyboru, kiedy nie macie pomysłu, co w ramach wyzwania przeczytać. Pierwsze propozycje pojawią się dzisiaj wieczorem.
ZASADY
- wyzwania czytelnicze można łączyć z innymi
- nie trzeba mieć bloga, żeby wziąć w nim udział
- można brać udział w wyzwaniu w trzech wariantach do wyboru
- aby w danym miesiącu/dwóch miesiącach/kwartale książka była zaliczona u mnie, trzeba napisać o niej kilka słów (np. na blogu, lubimy czytać, goodreads, facebooku) i zostawić mi linka. Oczywiście możecie się bawić bez linkowania czegokolwiek u mnie ;)
- linki możecie zostawiać TUTAJ
- ułatwi mi to robotę, jeśli będziecie linkować według schematu: MIESIĄC / MIESIĄCE / KWARTAŁ - Tytuł Książki - Autor - Link, np.
LUTY / STYCZEŃ-LUTY / I KWARTAŁ "Władca much" William Golding http://misieczytaniepodoba.blogspot.com/2017/10/czytamy-klasyke-wadca-much-wiliama.html
- wyzwanie trwa od 01.01.2019 do 31.12.2019
- można dołączyć w dowolnym momencie
- zgłaszać można się pod tym postem
I to już wszystko ode mnie, reszta należy do Was. Jeśli macie jakieś pytania, pytajcie śmiało w komentarzach. Jeśli macie jakieś sugestie, też dajcie znać, postaram się ustosunkować, coby nam wszystkim bawiło się lepiej.
Powodzenia!
Cóż, ja się bardzo chętnie zgłaszam (wariant II), bo sam klasykę bardzo cenię. Chociaż z zastrzeżeniem, że nie warto też chylić bezmyślnie głowy przed każdą książką, która jest tak określana - osobiście nie znoszę polskiego romantyzmu i nikt mnie przekona do wytworów Mickiewicza (no z wyjątkiem na Stepy Akermańskie).
OdpowiedzUsuńAle na przykład sir Waltera Scotta bardzo chciałem poczytać więcej, także to wezwanie to taki dodatkowy bodziec dla mnie, by to istotnie zrobić.
Nawiasem mówiąc, jakiś czas temu zrobiłem zestawienie kilku rzeczywiście (według mnie) klasyków. Jak chcesz, to zajrzyj (mam nadzieję, że autoreklama na miejscu).
Bardzo się cieszę. :) Z tymi klasykami to taka śmieszna sprawa, że niby jak klasyk, to trzeba cenić, a z drugiej strony jak ośmielisz się skrytykować, to zaraz jeszcze cie zjedzą. Przyznaje, że do tej pory nie wyzbyłam się jakiejś takiej obawy przy pisaniu o tych klasykach. Obawy takiej, że palnę jakąś głupotę lub po prostu ośmielę się skrytykować i będzie po mnie. :)
UsuńPewnie, autoreklama na miejscu, chętnie zajrzę i miło znaleźć kolejny ciekawy blog przy okazji. :D
Ja już dawno stwierdziłem, że nie ma co się przejmować, jak coś jest głupie, to mówię wprost, że głupie, nieważne, że klasyka. Vide "Dziady" wręcz idealny jak dla mnie przykład "szacownego bełkotu" :P. Z drugiej strony jednak niektóre są rzeczywiście bardzo dobre, w tym romanse, których zazwyczaj nie trawię w ogóle
UsuńNo ja się jeszcze tego przejmowania nie wyzbyłam, chociaż trochę o klasykach już się naprodukowałam. Aczkolwiek nie trafiłam jeszcze za swojej blogowej kadencji na jakiegoś złego - najgorzej trafiały mi się średnie. Jak próbuje pomyśleć o najgorszym klasyku (z okresu blogowego, bo lektury szkolne to zupełnie inna sprawa :D), to do głowy przychodzi mi tylko "Samotnia" Dickensa, bo była przeraźliwie przegadana, nie trafił też do mnie Bradbury ze swoim "451 Fahrnheita" i do tego to się lepiej nie przyznawać. :D
UsuńPodoba mi się sformułowanie "szacowny bełkot". :)
Ja kiedyś próbowałem z Proustem. I to było po prostu nudne. Nie taki bełkot, jak "Dziady", ale nużyło mnie to strasznie, poza tym ciężko było się połapać w tych retrospekcjach.
UsuńI cieszę się, że się podoba - moim zdaniem dobrze określa postawę ludzi do takich książek :P
Wyzwanie bardzo zacne, bo i ja sam planuję w 2019 r. przeczytać kilka nieco bardziej klasycznych powieści. Choć trochę obawiam się, że gdy zapiszę się oficjalnie do wyzwania, to może mi się nie udać, więc lepiej będzie, gdy będę to wyzwanie u Ciebie obserwował, a sam próbował je wypełnić tak po cichu ;)
OdpowiedzUsuńCeluję raczej w jeden na kwartał, ale się zobaczy. Powodzenia Tobie i wszystkim pozostałym uczestnikom wyzwania :)
Szkoda, mimo wszystko zachęcam do oficjalnego wpisu! :D Ale w pełni rozumiem, czemu się wzbraniasz, udział w wyzwaniu to w pewien sposób narzucanie czegoś na siebie, a bywa, że to nie sprzyja czytaniu. ;)
UsuńDziękujemy!
Wariant II - lecę szukać zacnych klasyk :D
OdpowiedzUsuńSzukajmy razem! <3 :D
UsuńTak, tak, tak! Mam dokładnie taki sam plan na ten rok (głownie klasyka fantasy!), więc wyzwanie może mnie podwójnie zmotywować. Dołączam z wielką ochotą, ale nie rzucam się na głęboką wodę i wybieram wariant I ;) Swoją drogą, całkiem przypadkiem trafiłam na Twojego bloga i bardzo się z tego cieszę. Tak tu pięknie i wartościowo. Zostaję, zapamiętuję i będę zgłaszać, jak idzie mi z klasyką :)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku robiłam dwa wyzwania, jedno na klasykę i jedno, bardziej konkretnie, na klasykę fantasy. W tym drugim łącznie ze mną brały udział dwie osoby, więc stwierdziłam, że w tym roku nie rozdrabniam się i robię tylko jedno. ;) Hm, hm, na pewno wariant I, skoro to miało nie być rzucanie się na głęboką wodę? ;)
UsuńOgromnie mi miło czytać takie słowa! :D Rozgość się i mam nadzieję, że znajdziesz tu dużo dla siebie. ;)
Witam. Kiedyś prowadziłam podobne wyzwanie, które później "umarło" śmiercią naturalną.
OdpowiedzUsuńChętnie się przyłączę, żeby mieć motywację.
https://monweg.blogspot.com/
baner z zakładce "wyzwania 2019"
A przy okazji zapraszam do mnie na wyzwanie Czytamy nowości. Od jutra będzie odpowiednia zakładka :)
UsuńMoje też nie jest jakoś specjalnie popularne, mało osób bierze udział, ale w tym roku chcę dołożyć wszelkich starań, żeby nieco je rozruszać i zobaczymy za rok, co z tego wyjdzie. ;)
UsuńCzytanie nowości to akurat u mnie żadne wyzwanie. :D
Dobra, też się zgłoszę, ale wezmę bezpieczną opcję, czyli Wariant II. :P Może mnie to zmotywuje do przeczytania "Wichrowych wzgórz", które już z miesiąc (?) leżą na półce. :P
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, im nas więcej, tym lepiej. :D I oby faktycznie wyzwanie zmotywowało. :)
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńChętnie się dołącze do wyzwania. Może mnie to w końcu zmobilizuje do ruszenia zaniedbanej klasyki. Jakoś zawsze wolę w końcu wybrać coś innego... ;)
Myślę, że w miarę realny dla mnie będzie Wariant III. Rozumiem, że zaliczona pozycja to tylko ta przeczytana od deski do deski? W razie jak polegnę w polowie trzeba zaliczyć inną pozycję?
Cześć!
UsuńMam nadzieję, że tak się stanie. :)
Wiesz, nikt Ci nie będzie stał nad głową i rozliczał z każdej przeczytanej strony. To już raczej kwestia tego, jak sama do problemu podchodzisz. Ja bym czytała do końca albo wzięła inną, ale ja nie policzę sobie żadnej przeczytanej w połowie książki jako przeczytaną, po prostu muszę ją skończyć, albo odznaczam sobie w głowie jako porzuconą. Tak więc... jak uważasz. :)