05 marca

05 marca

Książkowy luty, czyli podsumowanie miesiąca


Luty już za nami, a mi wyjątkowo trudno było wziąć się za napisanie jego podsumowania. Miniony miesiąc upłynął mi znowu pod znakiem chorób. Aktualnie siedzę na zwolnieniu i zmagam się z zapaleniem oskrzeli i nerek. Plus z tego taki, że mam tydzień wolnego na czytanie książek, ale nawet to jakoś kiepsko idzie.

Jeśli kogoś ciekawią moje uczelniane zmagania, to śpieszę poinformować, że udało mi się zaliczyć całą sesję w pierwszym terminie. Bardzo mnie to cieszy, bo poprawki na ostatnim roku studiów są znacznie bardziej stresujące niż zwykle. Moja praca magisterska dalej stoi na pierwszym rozdziale i pewnie będzie tak leżeć, dopóki w końcu nie stanę na nogi. Mimo wszystko znaleźć w tym można i jakieś pozytywy, bo oto moi drodzy nadchodzi wiosna! Za oknem śniegi stopniały i temperatura jest na plusie. Mam tylko nadzieję, że zima postanowi już nie wracać. :)



Filmy

W lutym nie obejrzałam tak dużo, jak w styczniu, ale i tak trochę tego jest. Zacznę od R. I. P. D. Agenci z zaświatów. Film opowiada o zabitych w akcji policjantach, którzy w swoim pozaziemskim życiu pełnią obowiązki w służbie Wydziału ds. Wiecznego Odpoczynku. Szczerze mówiąc myślałam, że to będzie o wiele głupsze, ale jak człowiek nie nastawia się na nic ambitnego, to film potrafi całkiem nieźle odstresować i można się przy nim pośmiać. Dla mnie to taka mieszanka Facetów w czerni i Ghostbusters. Później widziałam Cudownego chłopaka i był to zaiste cudowny film. Wzrusza, śmieszy i pobudza do refleksji, od słodkich scen nie idzie pluć cukrem, a gra aktorska jest świetna. Ogromnie podobało mi się w nim przeskakiwanie na różne punkty widzenia, nawet jeśli jakiś fragment filmu się w tym powtarzał, to i tak oglądało się z przyjemnością.

W kinie byłam na Czarnej Panterze i pewnie nikogo to nie dziwi, bo filmy Marvela to coś, czego nigdy nie odpuszczam. Czarna Pantera zdecydowanie nie jest tym, czego się spodziewałam, ale to i tak nie zmienia faktu, że bardzo mi się podobała. Jak i większość internetu zakrzyknę, że fenomenalne były tu postacie kobiece i w sumie T'Challa był tylko fajnym dodatkiem. Ciężko też określić, kto tu naprawdę był tym złym. Moje jedyne zastrzeżenie dotyczy końcówki, bo spodziewałam się bardziej krwawej. Czarna Pantera nie stała się może moim ulubionym filmem Marvela, ale na pewno uważam go za jeden z lepszych i ciekawszych w tym uniwersum. W lutym widziałam też Kształt wody i niestety jestem jedną z tych nielicznych osób, którym  ten film kompletnie nie podszedł. Wszystko jest tam ładne, śliczne i baśniowe, ale po prostu nie kupuje tego romansu i bezpośrednio po seansie byłam bardzo rozczarowana.

Ostatnim filmem, o którym tutaj wspomnę są Okruchy dnia. Obejrzałam je zaraz po tym, jak skończyłam czytać książkę. Ekranizacja bardzo rzutuje na tę powieść, Anthony Hopkins w roli Stevensa jest niesamowity. Są różnice między książką a filmem i oglądając film zaraz po lekturze można dostrzec je jak na dłoni, ale ekranizacja i tak jest fenomenalna. Nie jestem w stanie wybrać, co podobało mi się bardziej. Polecam oba.

Opublikowane teksty

















Garść statystyk

Wyświetlenia: 35 890 (było 31 785)
Liczba obserwatorów: 137 (było 131)
Liczba obserwatorów na facebooku: 115 (było 90)
Liczba obserwatorów na instagramie: 612 (było 532)

Co przeczytałam?

Miesiąc zaczęłam od Hyperiona Dana Simmonsa, o którym zdążyłam Wam już napisać w osobnym wpisie. Jestem absolutnie zachwycona zarówno książką, jak i autorem, i na pewno będę chciała poznać więcej jego książek. Drugie moje odkrycia miesiąca to twórczość Kazuo Ishiguro. Bardzo podobała mi się jego debiutancka powieść Pejzaż w kolorze sepii i nie przebiły jej nawet Okruchy dnia, które też zdążyłam przeczytać w lutym. Oprócz tego mam za sobą Silmarillion, który męczyłam całe dwa miesiące. Po jego lekturze chętnie wrócę do Śródziemia na dłużej, a w marcu będę miała ku temu okazję dzięki Hobbitowi. Ostatnią książką, którą mam za sobą jest Mitologia Nordycka Neila Gaimana, którą zaczęłam słuchać w audiobooku jeszcze w zeszłym roku. Najlepiej słucha mi się audiobooków podczas spacerów z psem, ale odkąd zaczęłam chorować, a pogoda za oknem kiepska, nie było na to szans. Zdecydowanie muszę w końcu wypróbować metodę Sylwki z Unserious.pl, czyli łączenie grania z audiobookiem. tym bardziej że w marcu zaczęłam słuchać fenomenalnego słuchowiska z Wiedźminem. :)




Stosik

W lutym przybyły do mnie trzy egzemplarze recenzenckie. Hobbit prezentuje się przepięknie, a jeśli ktoś chce zobaczyć, jak to cudo wygląda w środku, to na fp wrzuciłam kilka zdjęć. Samotnię Charlesa Dickensa już zaczęłam czytać i prawdopodobnie te dwie cegłówki zajmą mi sporo czasu. Berena i Luthien dostałam w prezencie, więc chyba w lutym byłam wyjątkowo grzeczna. Bardzo się cieszę na tę książkę, tym bardziej że po Silmarillionie mam fazę na Tolkiena. Ostatnią książką, którą kupiłam sobie sama jest Odkupienie Althalusa Davida Eddingsa. Jak wiecie uwielbiam jego Belgariadę i Malloreon, ale czytanie innej serii tego autora skończyło się tak, że rzuciłam ją po pierwszym tomie. Nigdy potem nie próbowałam sięgać po pozostałe książki Eddingsa, ale jak zorientowałam się, że napisał od jednotomówkę na 600 stron, to stwierdziłam, że jednak ją sprawdzę... no i kupiłam. Czytaliście może? Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii.

Na koniec zapytam standardowo: jak tam luty u Was? Mam nadzieję, że lepiej, niż u mnie. :)

22 komentarze:

  1. 3 razy "też". Też zdałam sesję w pierwszym terminie (piąteczka!), też nie chciało mi się pisać podsumowania lutego (i to już nawet nie było zwykłe lenistwo. Tam się nutka irytacji pojawiła, na szczęście szybko minęła) i też czytałam Hyperiona o czym pewnie wiesz.
    Silmarillion za Tobą? Super. Sama mam u siebie to, Niedokończone opowieśi i Atlas Tolkienowski i nie wiem, za co się zabrać w pierwszej kolejności. Nie wykluczam Atlasu. Ale to jak dobrnę do końca niespiesznie czytanej aktualnie Gry o tron w wersji ilustrowanej :)
    Powodzenia w marcu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piąteczka! :D Mi właściwie za cokolwiek się ciężko w tej chwili wziąć.
      Ja właśnie czytałam najpierw Atlas tolkienowski, a potem Silmarillion. Nie ukrywam, że dzięki niemu łatwiej było się połapać, bo mniej więcej wiedziałam już, co i jak, ale on zdradza trochę fabuły i jak nie chcesz absolutnie żadnych spoilerów, to możesz być zawiedziona.
      Fajna jest ta ilustrowana Gra o Tron. Rozważałam zakup, ale z drugiej strony aż tak wielką fanką nie jestem żeby mieć dwa wydania. :)
      Dziękuję. :)

      Usuń
    2. Wiesz z Atlasem i Sillmarilionem to jest tak, że zaspoileruję sobie i tak jedno drugim. A Atlas chyba potraktuję po prostu jako taki przewodnik i dopiero sięgnę po Sillmarilon.
      Ja z tą ilustrowaną wersją w sumie się fajnie czuję, bo wygląda bardzo okazale, a do wydania wcześniejszego i tak mam sentyment i w nim mogę sobie zaznaczać cytaty, czego nie zrobiłabym nigdy w tej ilustrowanej cegle. Ciekawi mnie tylko, jak rozwiążą kwestię z tymi obszerniejszymi tomami ilustrowanymi, chyba też będą na dwa dzielone. I chyba sporo tzeba będzie czekać, bo ilustracje z pierwszej części to w sumie grafiki dotyczące wydarzeń z całej sagi tylko symbolicznie nawiązujące np. do bohatera, o którym jest rozdział.

      Usuń
    3. No to prawda, ale Atlas to bardziej przewodnik i mniej zaboli jak zaspoilerujesz sobie go Silmarillionem. Ja absolutnie nie żałuje, że przeczytałam najpierw Atlas, no bo jednak łatwiej było wszystko ogarnąć potem, choć pewnie i bez niego nie byłoby tak trudno. Ale myślę, że dobrze robisz. :)
      Też mi się wydaje, że trzeba będzie długo czekać. Ta ilustrowana cegła chyba już dawno wyszła, prawda? A kolejnego tomu nie widać.

      Usuń
  2. Gratuluję zdanej sesji i udanego lutego :). Zacne zdobycze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję sesji w pierwszym terminie. :)
    Metodę grania i słuchanie audiobooka koniecznie przetestuj, będziesz miała z tego dużo frajdy. :D

    U mnie luty pod znakiem permanentnego zastępstwa. Mamy epidemię (na 15 osób na zmianę pracuje 4 lub 5 + 2 lub 3 które dają radę na home office), a ja jako jedyna nie zachorowałam. Nawet już dostałam oficjalne przezwisko "antyflu".

    Dużo zdrówka Kochana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :D
      Przetestuje jak mnie w końcu najdzie na granie, bo ostatnio jakoś zupełnie nie mam do tego serca. :)

      Wow, nieźle was tam rozłożyło. U naszych klientów tak epidemia zebrała żniwo, że produkcje wstrzymali. A i ciężko ostatnio cokolwiek załatwić, bo gdzie nie zadzwonisz to ludzie chorzy. Zazdroszczę odporności i trzymam kciuki, żeby choroba dalej trzymała się od Ciebie z daleka. :)

      Dziękuje, przyda się. :)

      Usuń
  4. Gratuluję sesji :) jak tak czytam o Twoich zmaganiach, to myślę sobie, że jednak dobrze, że studia mam już za sobą ;) U mnie dodatkowo zawsze sesje się zazębiały na dwóch uczelniach, więc trwały 3 tygodnie, z tego jeden to było combo angielski + arabski + hebrajski. Można było umrzeć ;)

    U mnie luty to 5 przeczytanych książek, ale żadnych wielkich odkryć, głównie powtórki. Za to miesiąc upłynął pod znakiem podróży - przez dwa tygodnie byłam wyłaczona z życia blogowego i jakoś nie mogę się teraz zebrac za napisanie czegokolwiek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Jeszcze pół semestru i ja też będę miała to wszystko za sobą. :D

      Czyli wynik mamy taki sam. :) Właśnie widziałam, że podróżowałaś, mam nadzieję, że chociaż miałaś cieplej niż my tutaj. :) I doskonale rozumiem brak chęci do pisania, po takiej dłuższej przerwie zawsze ciężko wrócić, ale z drugiej strony czasem jest potrzebna. :)

      Usuń
  5. Ooo z propozycji filmowych chyba sobie skorzystam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie czytałam żadnej z tych książek. gratuluję zdania sesji w pierwszym terminie, też mi się to udało :D wiem, jaka to wielka ulga :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie luty czytelniczo i książkowo owocny :) U Ciebie widzę, że też ;) I Tolkien rządzi ostatnio u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom, mam ostatnio jakąś fazę na Tolkiena. Pewnie teraz po kolei będę czytać wszystkie jego książki. :)

      Usuń
  8. Życzę powrotu do zdrowia, beznadziejne choroby Ci się trafiły (dziwnie to brzmi)
    Książkowe posty śledzę na bieżąco, bardzo dobry wynik jak na najkrótszy miesiąc w roku :D Mi tez się Kształt wody nie podobał, byłam nawet oburzona po seansie i po gali oskarowej, brr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ano beznadziejne, zapalenie oskrzeli to akurat wynik niedoleczonego problemu z uszami. Ale ja od zawsze miałam słabe zdrowie. Co zrobić. :)
      Bardzo się cieszę, że znalazł się ktoś, komu też ten film nie podszedł. :D Ja byłam i rozczarowana, i bardziej zniesmaczona. Na pewno nie spodziewałam się, że zgarnie on Oskara.

      Usuń
  9. U mnie bez choroby, 8 przeczytanych książek i ani jednego filmu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę, że bez choróbsk. :) Oby tak dalej, a książkowy wynik świetny. :)

      Usuń
  10. Gratulacje pierwszych terminów. Mnie to zawsze cieszyło, ale rzadko kiedy miałem zimą, w większości na letniej. Wrzesień wolny mnie mobilizował. :) Widzę, żę się robi szum na tą Czarną Panterę, a mnie nie ciągnie, na spokojnie to sobie zobaczę. Bardziej "Kształt wody" mnie rusza i to na pewno niedługo przeczytam i obejrzę. Czytelniczo widzę świetnie Simmons, Tolkien, Gaiman, same guru fantastyki. :) Ten "H" mnie ciągnie, ech, jak ciągnie te wydanie. I ten Dickens w sumie też, ale na niego nie ma szans teraz, bo za mało czasu, ale ten Hobbit...Udanego marca. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Ja staram się zawsze mobilizować i tych poprawek nie mieć, ale czasem nie wychodzi. :) Mnie ciągnie na wszystkie filmy Marvela, po prostu nie jestem w stanie żadnego odpuścić i od długiego już czasu na każdy idę do kina. To ciekawa jestem, co powiesz o Kształcie wody. :) Hobbit jest przepiękny, i tak cudownie wygląda obok Silmarillionu. :D Kusi mnie strasznie żeby kupić i WP w tym wydaniu. Niby i tak chciałam sprawdzić to słynne tłumaczenie Łozińskiego... :)
      Dziękuję! :)

      Usuń
  11. Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia, równocześnie gratulując zdanej sesji! Choć pamiętaj, podobno przejście przez studia bez jednej poprawki to jak nie studiowanie w ogóle;P

    "Czarna pantera" to film, który warto zobaczyć przede wszystkim dla postaci kobiecych w nim występujących, świetnego aktorstwa, wreszcie dobrze zarysowanego i ciekawego antagonistę, a także dla T'Challi, który jak na Marvela jest bohaterem dosyć nietypowym (bo większość z nich, choć kochani przeze mnie całym sercem, to powiedzmy sobie szczerze, straszliwe samce alfa, krzyczący wręcz JA JA JA!).

    U mnie luty książkowo był niezły, natomiast blogowo wręcz tragiczny, co niestety trwało do połowy marca. Mam nadzieję, że coś się ruszy od teraz.

    Silmarillion <3 Czytałam go bardzo dawno temu, w takim okropnym małym wydaniu, na dodatek pożyczonym od koleżanki. Część opowieści, zwłaszcza tych początkowych, pamiętam nieźle, ale części zupełnie. Muszę do niego powrócić, a przede wszystkim zdobyć to wydanie, bo Teda Nasmitha bardzo jako artystę lubię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :) Właściwie już jestem zdrowa, mniej więcej. :D Spoko, poprawki już miałam na swoim koncie, a nawet warunek. :P

      Czarna Pantera to jedno, ale ja się teraz strasznie napaliłam na Infinity War. :D Zgadzam się z tym, co napisałaś, no i film jest świetny, ale po prostu uwielbiam, jak oni wszyscy są razem. :)

      Zazdroszczę Wam tego, że czytaliście Silmarillion za dzieciaka. :) Za parę lat pewnie i ja będę do niego wracać, a teraz zamierzam odświeżyć sobie WP. Samo wydanie gorąco polecam, jest cudowne. :)

      Usuń

Copyright © 2016 Misie czytanie podoba , Blogger