Dzisiaj ostatni dzień w roku i wypadałoby wrzucić jego podsumowanie, ale dla porządku muszę najpierw podsumować poprzednie miesiące. Pierwotnie tego podsumowania miało nie być, bo w ciągu listopada i grudnia przeczytałam całe trzy książki i tak naprawdę nie mam czego podsumowywać. Uznałam jednak, że o takich dołkach czytelniczych też wypadałoby napisać, żeby nikt sobie nie pomyślał, że te blogery to tylko czytają jak maszyny.
Listopad i grudzień to były dla mnie kiepskie miesiące ze względu na zawirowania związane z pracą. Posiedziałam trochę na bezrobociu, co było absolutnie najgorszą rzeczą, jaka kiedykolwiek mnie spotkała, a potem, kiedy już w końcu tę pracę znalazłam... nie potrafiłam się ogarnąć czasowo i moje czytelnicze możliwości zostały mocno ograniczone. Powoli wracam jednak na dobre tory. To trochę zabawne, że podczas łączenia studiów z pracą miałam więcej czasu na czytanie, niż kiedy została mi już tylko praca. Blog mi w grudniu umarł, nad czym bardzo ubolewam, ale hej! Wracamy do życia. :)
Zanim przejdziemy do dalszej części wpisu, chciałabym najpierw złożyć Wam życzenia, żeby nie uciekło. Tak więc...
Szczęśliwego Nowego Roku!
Zanim przejdziemy do dalszej części wpisu, chciałabym najpierw złożyć Wam życzenia, żeby nie uciekło. Tak więc...
Kochani! Życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Obyście zrealizowali jak najwięcej swoich planów i w szalonej, pełnej pośpiechu codzienności zawsze wyłuskali chociaż chwilę dla siebie. Nie bądźcie dla siebie zbyt surowi, ale też stawiajcie przed sobą nowe cele i wyzwania. Życzę Wam mnóstwa dobrych książek, ale nie samych, bo jakaś zła dla równowagi jest potrzebna. Życzę Wam jak najmniej wkurzających ludzi w Waszym życiu i ogromnej ilości cierpliwości do tych, których kochacie.
Szczęśliwego Nowego Roku!
Opublikowane wpisy
Zrecenzowane książki
Podsumowania
Wpisy specjalne
Przeczytane
Jak już pisałam Wam wyżej, przeczytałam w sumie trzy książki. Dwie w listopadzie i jedną w grudniu — jedną, ale za to jaką! Sześć światów Hain to opasła cegła na prawie 1000 stron. To omnibus zawierający sześć książek ze świata Ekumeny i szczerze mówiąc, kusiło mnie, żeby te sześć książek policzyć sobie oddzielnie. Ale tak naprawdę, co za różnica? Grunt, że przeczytane. :) Ursula LeGuin to fenomenalna autorka, ale czytanie jej w tak dużej ilości, jak ja to zrobiłam, zaczęło mnie już męczyć. Z Sześcioma Światami Hain bujałam się cały grudzień i byłam już tym mocno sfrustrowana, tak więc pewnie możecie wyobrazić sobie moją ulgę, kiedy w końcu wczoraj tę książkę skończyłam. Nigdy więcej czytania całego omnibusa na raz. To trzeba sobie dawkować, bo LeGuin nie zasługuje na to, żeby się na nią frustrować. I czytać jej nie idzie szybko, na jej powieściach trzeba się skupić, iść razem z nieśpiesznym tempem prowadzenia fabuły, delikatną, nieco oniryczną narracją. A zbiór to jest wspaniały. Już Ziemiomorze mnie oczarowało, ale Sześć światów Hain to rewelacja, zwłaszcza Lewa ręka ciemności, którą można w tym zbiorze znaleźć. Recenzja pojawi się na dniach.
Książki
1. Zawiść, John Gwynne -> eg. recenzencki
2. Cuda za rogiem, Keigo Higashino -> eg. recenzencki
3. Sześć światów Hain, Ursula LeGuin -> eg. recenzencki
Najlepsza książka: Sześć światów Hain
Plany
Moje główne plany na styczeń oscylują wokół prostego sformułowania pt. "czytaj". Mam do przeczytania Bitwy w świecie Tolkiena i Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa, wznowienie horroru od Dana Simmonsa (kocham faceta, czytajcie go), czyli Letnią Noc i Kurta Vonneguta. Wszystko to egzemplarze recenzenckie i wiecie co? Po tym koniecznie muszę sobie od nich odpocząć, bo zaczynają mnie już przygniatać. A oprócz tego chciałabym wysłuchać w styczniu chociaż jednego audiobooka, bo ostatnio krucho z tym u mnie, ruszyć mangi... Ach, ile ja bym chciała, a stosy książek tylko mi się piętrzą... :)
A jak Wam minęły ostatnie dwa miesiące? Dajcie znać! :)
Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńPrzede wszystkim, myślę, że gdybyśmy mieli tylko dobre lektury czytać, to coraz ciężej byłoby nas zadowolić. :D
OdpowiedzUsuńJa w grudniu skończyłam "Księgę wszystkich dokonań" Sherlocka Holmesa i czytałam ją chyba z dwa lata, bo postanowiłam dawkować sobie te opowiadania, szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie czytania tego i tylko tego przez miesiąc. :P
Udanego roku 2019!
To prawda, dlatego nie życzę samych dobrych książek. W diecie trzeba utrzymywać różnorodność dla zdrowia. :D
UsuńNo widzisz, a ja popełniłam błąd i czytałam LeGuin bez robienia sobie przerw na coś innego. Aczkolwiek rozmiarami ciężko porównywać Sześć Światów Hain i Księgę wszystkich dokonań. Tą drugą znam tylko z księgarni, ale dobrze pamiętam, jaka to była wielka, opasła księga.
Dziękuję. :)
Sześć światów Hain to tak, jakby przeczytała 2 dość opasłe albo 3 takie średnaki. :) Chodzi za mną ta Ursula, och chodzi. Liczę, że w 2019 już się uda za to zabrać. U mnie jest ten problem czasem, że może mnie kusić do autora bardzo, ale jak widzę, że taką cegłę to odkładam to na potem, i na potem, i koniec roku się robi i lipa. Fakt, że uwielbiam cegły, ale zawsze w przypadku nowych autorów jest dystans i obawa, że jak się niespodoba to potem będzie męczarnia w setkach stron. Niemniej jdnak myślę, że z tą autorkątak nie będzie, bo mocno wierzę, że to będzie kobieta stylem najbardziej zbliżona do Tolkiena, coś jak w Belgariadzie może. Nie mylę się? Chodzi mi ogólnie o twórczość fantasy. Plany fajne. Sam zacząłem już tego Tolkiena (Opowieści) myślałem o przeczytaniu obu. Simmons wcale mnie nie dziwi, że skradł serucho, bo to naprawdę rewelacyjny pisarz. No to w związku takim mocnym plan sprowadzonym do prostego 'czyta' życzę w 2019 po prostu najwięcej czasu na te czytanie. ;)
OdpowiedzUsuńAno, racja. :) Taka cegła to poważniejsze wyzwanie. :D W przypadku nowych autorów właśnie dlatego wolę zaczynać od czegoś cieńszego, żeby nie wkopać się w grubą powieść, którą ciężko będzie potem zmęczyć. Ale w przypadku Ursuli to jest ten plus, że to są omnibusy, więc możesz czytać po jednej książce przetykając z czymś innym. Ja bardzo lubię jej twórczość, ale muszę przyznać, że na dłuższą metę jej książki mnie męczą. "Ziemiomorze" czytałam z przerwami i wcale mnie nie męczyło (no może poza "Tehanu", ale po prostu nie podobała mi się ta książka), a "Sześć światów Hain", choć lepsze od Ziemiomorza, już tak - właśnie dlatego, że było już za dużo tej LeGuin na raz.
UsuńO rany, zadałeś cholernie ciężkie pytanie. Jak dla mnie LeGuin nie jest podobna ani do Tolkiena, ani tym bardziej do Eddingsa. Tak myślę, myślę, i nie wiem, z kim mogłabym Ci ją porównać. Ursula jest jedyna w swoim rodzaju. :) "Ziemiomorze" to fantasy w klasycznych klimatach, ale filozoficzne, głębsze, delikatne, bardzo kameralne. Tam nie chodzi o przygody, o pokonanie drogi, na końcu której czeka jakaś wielka nagroda. Weź spróbuj najpierw przeczytać "Czarnoksiężnika z Archipelagu" i zobacz, z czym to się je. ;)
Dziękuję! <3
Tobie również życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuń„Zawiść” czeka u mnie na półce, ale chwilkę chyba poleży, bo to niezła cegła. A akurat zabrałam się znowu za „Dawcę Przysięgi” (jakieś pół roku temu zaczęłam i jakoś czasu brakowało). Teraz już muszę skończyć, pierwszy tom za mną ;)
Aż wstyd się przyznać, ale nie czytałam nic Ursuli. Muszę to nadrobić!
Dziękuję. :)
Usuń"Zawiść" to niezła cegła i ciężko się w nią wbić, ale całkiem miło wspominam i wezmę się za jakiś czas za drugi tom. ;) Ooo, to ciekawa jestem, jak Ci się spodoba Dawca. Ja go troszeczkę zjechałam. :D
Ursulę koniecznie!
Też tak miałam, że jak studiowałam i pracowałam, to mogłam robić jeszcze 100 innych rzeczy. Jak potem została sama praca, to wszystko zaczęło się dziwnie "rozmywać". ;) To chyba ta świadomość, że możemy zrobić coś później, bo grafik nie jest tak napięty. ;)
OdpowiedzUsuńZaczytanego, wspaniałego nowego roku i niech w nowa praca przyniesie wiele satysfakcji! :D
Chyba tak. Jak siedzę w domu, to kompletnie do niczego się nie mogę zmobilizować i czas ucieka nie wiadomo kiedy.:)
UsuńDziękuję. <3
Bezrobocie -- tak, wiem, co to znaczy, niestety :( Dobrze, że udało Ci się jednak coś znaleźć, mam nadzieję, że wkrótce wszystko czasowo Ci się unormuje :) I prawda, nie samą książką żyje bloger. ;)
OdpowiedzUsuń"Ekumena" jest fantastyczna. Nie czytałam jeszcze całej i już dawno nie kontynuowałam tego cyklu, muszę więc zabrać się za niego ponownie. Jednak to już jest taki kaliber literacki, który ciężko się czyta bez odpowiedniego nastroju ;) Co nie umniejsza wcale jego wartości.
Życzę zaczytanego 2019, pełnego wspaniałych przeżyć :)
Dziękuję. ;)
UsuńZgadzam się w pełni, że takie książki wymagają odpowiedniego nastroju. Mnie się taką fantastykę najlepiej czyta jesienią. A następna LeGuin pewnie dopiero za rok... chociaż może po drodze połknę cieńszą "Lawinię". ;)
To "czytaj!" bardzo mi się podoba ;) Kieruję w swoją stronę. Miniony rok wypadł mi pod tym względem bardzo źle, ale powinien być lepszy :) Zabawne, że podczas mojej świątecznej podróży na drugi koniec Polski uknułam sobie plan czytania w 2019 roku odkładanej od dawna klasyki fantasy, sci-fi itp. i nieoczekiwanie trafiłam tu do Ciebie, gdzie aż kipi od podobnych klimatów. Biorę to za dobry znak! :) I Tobie dobrych czytelniczych znaków, wyjątkowości i satysfakcji wszelkiej w nowym roku! :)
OdpowiedzUsuńPołknęłam "ten" przed "powinien być lepszy" :)
UsuńMnie również. W zeszłym roku przeczytałam 69 książek, a w tym o 20 mniej. Trochę mnie to smuci, że zaliczyłam taki spadek formy, ale z drugiej strony sporo się u mnie w życiu prywatnym działo. :)
UsuńBardzo mi miło, że mój blog przypasował Ci pod względem postanowień. :D Klasyki u mnie coraz więcej, może trochę mniej klasyki fantasy, bo ostatnio przerzuciłam się na science-fiction... :)
Dziękuję! :)